A A+ A++

Największa inwestycja medyczna w regionie – rozbudowa Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie – osiągnęła stan surowy. Nad gigantycznym, nowym gmachem kliniki przy Staszica przed tygodniem zawisła symboliczna wiecha.


Jak wszystkie wielkie… No, w każdym razie ogromne dzieła – zaczęło się od różnicy zdań. Też olbrzymiej. Zasadniczej. W sumie – piramidalnej. Oto, gdy obowiązującą polityką samorządu województwa (do którego ustrojowo należy kreowanie polityki zdrowotnej w regionie) wszystkie wskaźniki jednoznacznie dowodziły, że łóżek szpitalnych jest w Lublinie za dużo, przeto szpitale należy łączyć, komasować, a najlepiej zamykać i sprzedawać – Uniwersytet Medyczny wyszedł z założenia dokładnie przeciwnego i postawił na modernizację i rozbudowę prowadzonych placówek klinicznych. I to między innymi ze względu na tę różnicę w podejściu – rozbudowa i modernizacja SPSK nr 1 wchodzi właśnie w decydującą fazę, podczas gdy wojewódzkie szpitale samorządowe ledwo dyszą, a jedyna – duża inwestycja – budowa nowego Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej okazała się – studnią bez dna.

Trudne początki

Oczywiście, jak wszystkie dzieła wielkie… No, w każdym razie ogromne – inwestycja na Staszica nie odbywała się bez przeszkód. Ba, długo w ogóle nie mogła się rozpocząć, co kampania wyborcza, politycy i dyrekcja radośnie wprawdzie ogłaszali, że właśnie udało się pozyskać olbrzymie dofinansowanie z budżetu państwa i funduszy unijnych, a potem… te same pieniądze obiecywano po czterech latach przy kolejnych wyborach, w czym celowali – posłanka Joanna Mucha i były dyrektor SPSK nr 1 Adam Borowicz. Temu drugiemu nie można jednak odmówić zasługi głównej – fundusze w końcu udało się zdobyć, a gdyby się nie uparł, zapewne rozbudowy w ogóle by nie było, a w każdym razie nie miałaby tak wielkiego… No, w każdym razie ogromnego formatu. Na szczęście też jednak za każdym dyrektorem z rozmachem – stoi bądź chociaż stać powinien ktoś z ołówkiem w ręku i w tym przypadku biretem na głowie, pilnujący, by rozmach nie przekroczył potrzeb i możliwości, a osiągane korzyści mieściły się w granicach rozsądku. Tak było i w przypadku Staszica, gdzie nad tym, by inwestycja nie była tylko kosztowo i gabarytowo ogromna, ale właśnie wielka swym znaczeniem dla pacjentów – czuwał przez swe kadencje rektor prof. dr hab. n. med. Andrzej Drop (dziś dzieło rozbudowy kontynuuję rektor Wojciech Załuska i dyr. SPSK nr 1 Beata Gawelska).

Palili się do roboty

Inwestycja jako całość trwa od 2016 r., kiedy to po zupełnie przypadkowym, a bardzo szczęśliwym nadpaleniu się zabudowań szpitalnych przy ul. Radziwiłłowskiej udało się wygospodarować powierzchnię pod powstanie nowych obiektów kliniki chirurgii onkologicznej oraz zakładów chemio- i radioterapii. Dalej poszły prace przy klinice psychiatrii na Głuskiej – i wreszcie w 2019 r , osiem lat po zgłoszeniu tej inicjatywy ruszyły prace nad nowym głównym gmachem Szpitala przy ul. Staszica. I mimo tradycyjnych już w Lublinie problemów na linii inwestor-wykonawca, a także pomimo morderczego dla inwestycji COVIDwirusa – stan surowy, właśnie zwieńczony wiechą udało się uzyskać z ledwo półrocznym opóźnieniem i zaledwie za dwa razy więcej niż pierwotnie zakładano, to jest za blisko 233 miliony złotych. Całość inwestycji zaś – to ok. 364 miliony złotych (finansowane ze środków budżetu państwa, unijnego Programu Infrastruktura i Środowiska oraz własnych uczelni), czyli i tak zaledwie ok. 60 proc. tego, co ostatkiem sił państwa i województwa wydano na COZL.

Koniec jeszcze nie prędko

Na radość jest jednak zdecydowanie za wcześniej. Pacjenci zaczną być przyjmowani w nowym gmachu nie wcześniej niż w 2023 roku, a i to jest założenie optymistyczne.

W dalszym ciągu nie są rozwiązane problemy komunikacyjne szpitala, nie do przeskoczenia w istniejącej obecnie w jego otoczeniu infrastrukturze miejskiej, a samo dachowe lądowisko dla helikopterów problemu wszak nie rozwiąże.

Bryła neo-SPSK nr 1 dominuje teraz nad panoramą miasta widzianą od strony północno-wschodniej, nawet jednak widząc jej imponujące rozmiary nie znamy odpowiedzi na najważniejsze pytanie: czy jest to tylko inwestycja ogromna swą kubaturą, kosztorysem, czasem trwania, ujawnianymi przy okazji ambicjami, a i zapewne robionymi interesami – czy też będzie to dzieło wielkie, naprawdę służące miastu i regionowi, pacjentom, środowisku medycznemu i akademickiemu? SPSK nr 1 – wielki czy ogromny. Jeszcze się okaże.

Konrad Rękas

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMarszałek jak dobry wujek
Następny artykułO pomocy społecznej i skutkach suszy. Prezydenci u Prezydenta