A A+ A++

„Nasz cel to zwycięstwo Ukrainy. Inwazja musi się skończyć strategiczną klęską Rosji. Jak powiedział sekretarz Austin, zamierzamy ograniczyć jej zdolność do agresji. Dlatego zbroimy Ukraińców, wzmacniając ich potencjał obronny. Zaostrzamy również sankcje i restrykcje eksportowe, które godzą bezpośrednio w przemysł wojskowy, by podkopać siłę militarną oraz gospodarczą Moskwy, a tym samym uniemożliwić zastraszanie czy napastowanie sąsiadów”.

W dyplomacji słowa nierzadko są ważniejsze niż czyny. Powyższe deklaracje stanowią zupełnie nową jakość. Kreml nie pozostał dłużny – bomby zniszczyły pięć stacji kolejowych i rafinerię ropy w środkowej oraz zachodniej Ukrainie. Wystrzelone z granatników pociski eksplodowały na terenie Naddniestrza, a minister Siergiej Ławrow zapowiedział atakowanie kolejnych transportów zachodniej broni i pogroził trzecią wojną światową.

Ten człowiek nie może pozostać u władzy

Początkowo Amerykanie unikali wysyłania broni, która mogłaby zostać uznana za ofensywną. Dziś do Ukrainy jadą czołgi – wprawdzie czeskie i niemieckie – lecz pobłogosławione przez Waszyngton. A z USA: samobieżne haubice, znacznie bardziej zaawansowane niż Switchblade drony Phoenix Ghost i śmigłowce (postsowieckie MI-17 odebrane talibom).

Joe Biden nigdy nie krył tego, co myśli o Putinie. Nazywał go mordercą, barbarzyńskim dyktatorem, zwykłym bandytą, a ostatnio zbrodniarzem wojennym.

Podczas wizyty w Warszawie odstąpił od tekstu przemówienia i zaapelował: „Na litość boską, ten człowiek nie może pozostać u władzy”. Biuro prasowe Białego Domu usiłowało obniżyć wagę oświadczenia, ale Biden je powtórzył, rozwiewając wszelkie wątpliwości, co do swych intencji.

Owszem, poglądy prezydenta USA wpływają na politykę zagraniczną, jednak strategię bezpieczeństwa kształtują sztaby ekspertów. Najwyraźniej uznali, że czas spojrzeć prawdzie w oczy. Putin nie tylko łamie prawa człowieka, morduje przeciwników politycznych i świadomie atakuje cywilów, ale przede wszystkim stanowi zagrożenie dla świata.

Waszyngton uważa obecnie, że kompromis z dyktatorem nie ma sensu. Nawet jeśli Ukraina zgodzi się oddać Donbas i działania zbrojne chwilowo ustaną, to po jakimś czasie Putin znów zaatakuje. Chodzi zatem o wykrwawienie Rosji. Tego drastycznego określenia używają nawet przedstawiciele administracji. – Stracili już bardzo wielu żołnierzy oraz sporą część potencjału militarnego – podkreślał Austin. – Ale my chcemy, żeby stracili również możliwość jego odbudowania.

Proszący o anonimowość członek komisji sił zbrojnych Izby Reprezentantów wyraził podobną myśl, rozmawiając z CNN: „Inwestujemy w wykastrowanie rosyjskiej armii i marynarki przynajmniej na dekadę”.

Cel, choć brutalny, wymaga stosowania delikatnych środków. Nazbyt raptowne sankcje zachwiałyby globalną gospodarką, czego Ameryka zdecydowanie nie chce. Jednak ziarnko do ziarnka…

Umysł Putina pozostaje wprawdzie zagadką, ale spece sądzą, że w obliczu utraty władzy nie wahałby się wykorzystać broni jądrowej. Można gdybać, czy dopuściłyby do tego niższe szczeble dowodzenia, niemniej groźba jest realna i musi stanowić podstawę zachodniej taktyki.

Kubeł zimnej wody

Innego straszaka dyktator nie ma. Wieści o rzekomo nowoczesnej i potężnej rosyjskiej armii okazały się propagandowym kłamstwem. Działa ona tak samo ślamazarnie, niezbornie i na oślep, jak we wszystkich wojnach od czasu rosyjsko-japońskiej, która zapoczątkowała upadek caratu. Teza, że Putin mógłby zaatakować kraj należący do NATO przy użyciu sił konwencjonalnych, budzi dziś pusty śmiech.

Jeśli chodzi o taktykę, USA będą zatem dostarczać Ukrainie coraz nowocześniejszą broń i szkolić tamtejszych żołnierzy z jej obsługi.

Gdyby wojna skończyła się patem, czyli utrzymaniem przez Rosję kontroli nad Donbasem i Krymem, Ukraińcy dostaliby naprawdę poważne ilości amerykańskiego sprzętu. Choć formalnie nie weszliby do NATO, to wzmocnione i zmodernizowane na zachodnią modłę siły zbrojne stawiałyby ich w jednym rzędzie z krajami członkowskimi.

Realizacja celów strategicznych będzie zależała od Europejczyków. Ameryka dawno przekonywała, że powinni w większym stopniu zadbać o bezpieczeństwo Starego Kontynentu. By otrzeźwieli, kubeł zimnej wody musiał im wylać im na głowę sam Putin.

W rękach UE spoczywają także losy gospodarczej blokady Rosji, która zaważyłaby nad losem Putina. Porażkę militarną zdoła przedstawić ogłupionemu społeczeństwu jako sukces, zwłaszcza gdyby zachował Donbas i kawałek wybrzeża. Od początku chodziło przecież o wyzwolenie ludności rosyjskojęzycznej spod batoga ukraińskich neofaszystów. Udało się! Trudniej przekonać lud do zalet pustych półek w sklepach i braku wszelkich zaawansowanych technologicznie artykułów.

Gospodarcze rzucenie reżimu na kolana nie jest zadaniem prostym. Przede wszystkim wymaga dotrzymania przez europejskie rządy, szczególnie niemiecki, obietnic, że uniezależnią się od rosyjskich surowców.

Teoretycznie Putin szybko znalazłby inne rynki zbytu, lecz Waszyngton mógłby obłożyć jego ropę i gaz podobnymi do irańskich sankcjami, czyli karać kupujących odcięciem od systemu finansowego USA.

Putin ukręcił stryczek na własną szyję

W przypadku Republiki Islamskiej, embargu musiały się podporządkować nawet Indie i Chiny, więc tym razem byłoby podobnie. Amerykańscy konsumenci drożsi są sercom Chińczyków niż „nielimitowana przyjaźń” z Rosją. Pamiętajmy, że produkuje ona jedynie 11 proc. światowej podaży ropy naftowej i 17 proc. gazu ziemnego.

Prawie 30 proc. tego drugiego (150 mld metrów sześciennych) trafia do Europy, więc kółko się zamyka. Wprawdzie Moskwa szumnie ogłosiła budowę gazociągu Sojuz-Wostok, umożliwiającego eksport do wschodniej Azji, głównie Chin, ale realizacja przedsięwzięcia trochę potrwa.

Republikański senator Lindsay Graham wyraził na antenie Fox News nadzieję, że „ktoś z wojska czy ubecji sprzątnie tego gościa”, a czołowy amerykański ekspert od puczów Naunihal Singh nie wyklucza owej możliwości.

Wojna w Ukrainie osłabiła lojalność kadry oficerskiej wobec Putina. Nawet generałowie padają jak muchy, więc nietrudno sobie wyobrazić poziom bojowego zapału niższych szarż. Zdaniem Singha, gdy sztabowcy zorientują się, że prezydent dodatkowo planuje zwalić na nich winę za fiasko, mogą dokonać zamachu.

Konflikt zbrojny zwykle ułatwia spiskowcom zadanie, bo żołnierze już stoją pod bronią, zaś autorytarna władza cywilna nie kontroluje dowódców tak ściśle, jak w czasie pokoju.

Niestety, Putin zabezpieczył się przed puczem, tworząc 8 lat temu 340-tysięczną Rosgwardię i stawiając na jej czele regularnego bandziora Wiktora Zołotowa, który w Petersburgu zbierał dla obecnego prezydenta haracze.

Spece wątpią także w perspektywę spontanicznego zrywu ludowego. Wprawdzie wszystkie gwałtowne zmiany na Kremlu stanowiły skutek wojen – wspomnianej rosyjsko-japońskiej, pierwszej światowej i afgańskiej – jednak politolożka Erica Chenoweth z Harvardu zwraca uwagę, że „czasy szturmowania Bastylii dawno się skończyły”.

Hosni Mubarak nie upadł, bo ludzie wyszli na ulicę, lecz dlatego, że bezpieka odmówiła strzelania do rodaków. Służby specjalne Putina są zorganizowaną grupą przestępczą, która dzięki obaleniu reżimu, nic by nie zyskała, a mnóstwo straciła. Na razie. Przyjdzie moment, że szef stanie się dla niej nie tylko niewygodny, lecz także niebezpieczny.

Choć dyktator okopał się na wszystkich frontach wewnętrznych, administracja Bidena przestała uznawać, że jest przywódcą, z którym da się rozmawiać. Podobnie jak owi hipotetyczni generałowie Singha, Biały Dom zakłada, że wojna to świetna okazja, by wyeliminować „międzynarodowego pariasa” z gry.

Będzie robić wszystko, co nie zagrozi bezpieczeństwu USA, by przyśpieszyć jego upadek. Dysponuje potężnymi instrumentami presji gospodarczej i wykorzysta je do maksimum. Europejskie demokracje też mają dość Putina, więc się przyłączą.

A reszta świata nie zaprotestuje. Oś chińsko-rosyjska groźnie wygląda na papierze, ale realia ekonomiczne nie wróżą Moskwie nic dobrego. Stwierdzenie, że atakując Ukrainę, dyktator strzelił sobie w stopę, byłoby dużym niedomówieniem. Raczej ukręcił stryczek na własną szyję.

Czytaj więcej: Wojna w Ukrainie sprzyja Korei Północnej? „To wyraźny sygnał dla USA: rozwijamy potencjał militarny, jesteśmy w stanie dosięgnąć celów na waszym terytorium”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAjerkoniak – ciekawy dodatek do deserów
Następny artykułPlac przy Parku Zdrojowym nabiera kształtów