Na rynek wchodzi 12-generacja procesorów Intela. Jest to wydarzenie szeroko komentowane, które w pewnym sensie na pewno zmieni historię platformy PC – firma przez ostatnie kilka lat cały czas bazowała na jednej architekturze, nieznacznie ją rozbudowując i udoskonalając, obecnie zaś po raz pierwszy w swojej historii wprowadziła rdzenie „słabe” (ich główną zaletą ma być energooszczędność) i „mocne” (tu liczy się wydajność), jak i obsługę pamięci DDR5.
Pierwsze testy najwyższego procesora i9-12900K pokazują jasno, że jednostka jest w stanie przegonić Ryzen 5950x, ale… kosztem większego zużycia energii.
Niebiescy do tego dalej brną w swoje rozwiązanie Intel ME (są tak pewni swojej dominacji, że dalej chcą wszędzie umieszczać coś, co budzi kontrowersje w sprawie bezpieczeństwa). Bardzo ciekawe jest też to, że tuż po premierze 12-generacji wyłączono DirectX 12 w procesorach Haswell (firma ogólnie znana jest z tego, że kolejne poprawki bezpieczeństwa zmniejszały wydajność albo usuwały instrukcje). Czy taka „nowoczesność” jest potrzebna obecnemu światowi?
W obszarze x86 najlepszą ofertę wydaje się wciąż obecnie mieć AMD, coraz lepiej na rynku procesorów radzi sobie Apple (ich procesory z serii M kosztem niższego zużycia energii potrafią przewyższać jednostki konkurencji, i choć może to mocno wynikać z bardziej zaawansowanego procesu produkcji, to i tak budzi duży podziw).
Zastanawia mnie w tej sprawie kilka rzeczy – dlaczego nie we wszystkich jednostkach Intela są dostępne rdzenie energooszczędne? (czy są to odrzuty z produkcji?) Dlaczego firma manipuluje nazewnictwem? (10nm to obecnie Intel „7”, TDP też ma inną nazwą) I wreszcie dlaczego praktycznie nigdzie w recenzjach nie ma porównania pomiędzy Intel 12-gen, Ryzenem i Windows działającym w Rosetta na którejś z jednostek Apple? (jest to ciekawe, bo serwisy IT bardzo chwalą nowe układy M, i myślę, że bardzo ciekawie wyglądałoby to w kontekście mocy obliczeniowej na 1 W energii – pewien przedsmak daje tekst “Apple M1 kontra procesory Intel Tiger Lake i AMD Cezanne – czy architektura ARM jest szybsza od tradycyjnego x86?” albo zajawka tekstu “Pojedynek procesorów Intela i Apple. Jak wypada M1 Pro i M1 Max na tle Alder Lake-S?”).
Czy można więc powiedzieć, że w obozie niebieskich nic się nie zmieniło? I że wraz z Microsoft dalej stanowią dream-team, który niekoniecznie jest w stanie dostarczyć w sposób fair-play najlepsze rozwiązania na rynek? (bo jak inaczej nazwać „błędy” związane z procesorami Ryzen po wypuszczeniu Windows 11?)
Wydaje się, że to tylko potwierdza, że na rynku w USA nadal panuje niezmienny podział i zasady:
- wintel działa ramię w ramię (tzn. Microsoft w porozumieniu z Intelem robią sporo, żeby Windows pracował przede wszystkim na najnowszych i „najlepszych” układach na rynku)
- układy niebieskich wymagają nowych podstawek i potrzebują duuużooo prądu
- AMD na przekór wszystkiemu próbuje jakoś przeżyć, podgryzając co tylko się da (a niestety jest to problematyczne, szczególnie, że sprzedawcy Intela dostaną wiatr w żagle)
- Apple ma doskonały marketing, ale… ciągle na czymś wpada i żąda za to ogromne pieniądze (a ludzie w to idą)
Właśnie… chciałbym jeszcze co nieco wspomnieć o tej ostatniej firmie. Mieli i mają swoje pięć minut w temacie procesorów, podkupili moce przerobowe związane z najlepszymi procesami (5nm, a niedługo 3nm)… i niestety często sprzedają buble – w ostatnich latach widzieliśmy odłażenie powłoki antyodblaskowej na ekranach, problematyczne klawiatury, ekrany z poświatą, galaretowate przewijanie na ekranie, nierówne podstawki do monitorów, a ostatnio pękające ekrany w laptopach (winny jest piasek czy inne drobne przedmioty – ta, jasne) i wycieki pamięci w systemach z procesorami M. I teraz największy problem – wielu, naprawdę wielu spraw by nie było, gdyby pewne rzeczy zrobione były po inżyniersku albo zgodnie z logiką znaną z całego cywilizowanego świata. I tak np.
- zamiast powłok antyodblaskowych można by użyć ekranów matowych
- konstrukcja klawiatur znana jest od dziesięcioleci i trzeba tam nic poprawiać
- iMac mógłby mieć regulację położenia
- wycieki pamięci to zwykły normalny problem, który zdarza się każdemu, i ludzie w ogóle by o nich nie mówili, gdyby nie problemy z wymianą SSD (żeby go oszczędzić, to ludzie wręcz piszą, jak wyłączyć cache w przeglądarkach)
W ekosystemie Apple trzeba bohatersko walczyć np. z problemem aktualizacji na telefonie (trzeba ją pobrać przez Wifi) czy synchronizacją plików przez Bluetooth (cały świat wymyślił już, żeby je przesyłać, ale u Apple to nie może oczywiście przejść…). Ogólnie pewne proste rzeczy stają się mocno problematyczne, np. dużym dylematem jest to, czy wybrać 8 czy 16GB RAM (myślę, że dużo do myślenia da video, na którym pokazano, o ile różni się swap po uruchomieniu jednej jedynej maszyny wirtualnej, która ma ledwo 4GB na pokładzie):
Tak więc podsumowując – w USA bez zmian, przynajmniej w Intelu (zrobili coś, bo musieli, ale do Ryzena sporo im jeszcze brakuje), Microsoft (Windows 11 to kolejna rewolucja na papierze) i Apple (choć naprawdę mogliby zawojować świat, to wiele rzeczy robią naokoło, zgodnie z zasadą „think different”), że o Google i Facebook nie wspomnę (czy naprawdę ktoś wierzy, że firma Cukierberga wykasuje jakieś dane?). Ten rynek jest tak zatęchły i zacementowany, że aż się czasem niedobrze robi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS