Sprawa zaczęła się z styczniu, kiedy oficerowie wydziału zwalczania cyberprzestępczości śląskiej policji namierzyli w internecie ogłoszenia: „Negatywne testy COVID-19” oraz „Nowe szczepionki na COVID w formie ampułko-strzykawki”. Z opisu wynikało, że każdy z klientów po zakupie szczepionki może ją sobie zaaplikować samodzielnie.
Informatyk sprzedał podróbki dziennikarzom
Sprzedawca twierdził, że strzykawka sama odmierza potrzebną ilość szczepionki, potem należy ją włożyć do lodówki i po odpowiednim czasie podać drugą dawkę. Obecność pielęgniarki była zbyteczna. Ta sama osoba oferowała w sieci negatywne testy na COVID-19. Dokumenty miały być fałszywe. Zaświadczenia o negatywnym wyniku na COVID-19 mężczyzna oferował za 100 zł, a szczepionki od 1 do 5 tys. zł za ampułko-strzykawkę.
Policjanci ustalili, że ogłoszenia w internecie zamieścił 26-letni informatyk z Katowic. Zabezpieczono jego komputery, ale nie znaleziono żadnych ampułek. Krótko potem reporterzy „Polsat News” ujawnili, że kupili podrobioną szczepionkę Pfizera. Okazało się, że sprzedał ją im ten sam 26-latek. Mężczyzna obiecywał dziennikarzom hurtowe ilości preparatu. Policja zatrzymała wtedy 26-latka i zabezpieczyła jedną fiolkę preparatu. Ampułka nie była taka sama jak oryginał, ale miała nalepkę z napisem Pfizer-BioNTech. Dziennikarze przekazali śledczym ampułkę, którą kupili od informatyka.
Fałszywa szczepionka na koronawirusa. W środku był preparat przeciwzmarszczkowy
Prokuratorzy z Katowic od razu wysłali preparaty do laboratorium Pfizera i poprosili o sprawdzenie, czy faktycznie były one szczepionkami nielegalnie wprowadzonymi na rynek lub ich podróbkami. Teraz śledczy dostali wyniki tych badań. Wyniki są kategoryczne.
– Eksperci wykluczyli, że zabezpieczona substancja byłą szczepionką przeciwko COVID-19 firmy Pfizer – mówi prokurator Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Zdaniem specjalistów oferowany przez 26-latka specyfik był preparatem przeciwzmarszczkowym zawierającym kwas hialuronowy.
Zatrzymany informatyk twierdził, że kupił go w sklepie internetowym. Laboranci z Pfizera otrzymali do porównania próbkę materiału z tego sklepu. Nie mieli wątpliwości, że skład jest taki sam jak w fiolkach od 26-latka z Katowic.
Mężczyzna jest podejrzany o podrobienie dwóch zaświadczeń o negatywnym wyniku testu na koronawirusa oraz usiłowania oszustwa na szkodę co najmniej 10 osób. Z tyloma klientami korespondował w sprawie sprzedaży szczepionki Pfizera. Prokuratura wnioskowała o aresztowanie 26-latka, ale sąd w Katowicach odrzucił ten wniosek.
Ministerstwo Zdrowia przypomina, że szczepienia na koronawirusa prowadzone są w ramach narodowego programu, a szczepionki posiadają wyłącznie uczestniczące w nim placówki medyczne. Nie można ich kupić na wolnym rynku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS