A A+ A++

fot. nancekievill / Shutterstock

Dziś przedstawiam Państwu analizę ryzyk na 2021 rok w formie listy tzw. czarnych łabędzi, czyli wydarzeń mało prawdopodobnych, ale potencjalnie bardzo istotnych. Listę opublikował Puls Biznesu i zapraszam do jej pełnej lektury. Tutaj przedstawiam moje rozważania makroekonomiczne. Kluczowe są nie tyle same ryzyka, co argumentacja je uzasadniająca.

Po 2020 roku trudno pisać o wydarzeniach niezwykłych. Z trzech największych katastrof, które mogą trafić ludzkość – czyli wojny, głodu i epidemii – doświadczyliśmy na globalną skalę tej trzeciej. Mieliśmy przy tym dużo szczęścia, ponieważ epidemia obeszła się z ludzkością relatywnie łagodnie, biorąc pod uwagę potencjalne skutki tego typu wydarzeń. Na razie na COVID-19 umarło ok. 3 mln osób (szacując, że faktyczna liczba zmarłych może być 50-100 proc. większa od oficjalnie raportowanej), podczas gdy analizy ryzyka w przeszłości wskazywały, że w warunkach ostrej pandemii umrzeć może ok. 100 mln osób.

Możemy sobie tylko wyobrazić, jak wyglądałby świat w czasie pandemii, gdyby krzywa śmiertelności była odwrócona – umierałoby najwięcej dzieci, a nie osób najstarszych. Czy miałby kto obsługiwać sklepy, transport publiczny, szpitale, produkcję żywności? Mogłoby dojść do chaosu nieporównanie większego niż to, co widzieliśmy wiosną mijającego roku. Zetknęliśmy się jednak z wizją totalnego chaosu, a w takich warunkach wizja żadnych katastrof nie wydaje się wybujała – skoro trafiła nas epidemia, może trafić nas też wojna i głód. A przynajmniej w naszej wyobraźni przestały być to zjawiska nierealne. Zetknęliśmy się z egzystencjalnym strachem.

Pozostawmy jednak wojnę, głód i epidemię na boku, to bardziej jeźdźcy apokalipsy, a nie czarne łabędzie. Moja lista czarnych łabędzi zawiera zjawiska, których małe zalążki dostrzegam dziś, a które w negatywnym scenariuszu mogą się rozwinąć. Pisząc o scenariuszu negatywnym, mam na myśli ryzyko rzędu 5-10 proc. Zjawiska te nie mogą wystąpić wszystkie jednocześnie – niektóre z nich są raczej scenariuszami alternatywnymi (np. nie może wystąpić jednocześnie 6-procentowa inflacja i znaczące umocnienie kursu złotego).

Inflacja w Polsce przekracza 6 proc.

Narodowy Bank Polski w swoim modelu makroekonomicznym szacuje, że ryzyko inflacji przekraczającej 4,5 proc. jest bardzo niskie (nie przekracza kilku procent). Jestem jednak sobie w stanie wyobrazić scenariusz, w którym inflacja jest wyższa niż 5 proc. lub nawet 6 proc. Ryzyko jest małe, ale łańcuch potencjalnych zdarzeń dość klarowny. W tym łańcuchu w pierwszym kwartale 2021 roku dojdzie do bardzo długiego lockdownu ze względu na rozprzestrzenianie się nowego wariantu wirusa SARS-CoV-2 i dość powolne tempo szczepień. Rząd wprowadzi program pomocy firmom i gospodarstwom domowym wart ok. 100 mld zł. W drugim kwartale dojdzie do gwałtownego ożywienia gospodarczego i uwolniony zostanie ogromny popyt, który doprowadzi do podwyżek cen. Co więcej, podobny mechanizm wystąpi w innych krajach rozwiniętych, co oznacza, że rosnąca inflacja będzie zjawiskiem globalnym. A na to nałoży się wzrost cen surowców. 

Wzrost inflacji powinien być zjawiskiem przejściowym. Ale niektórzy bankierzy centralni zaczynają się bardzo obawiać o utrwalenie wysokiej dynamiki cen i mówią o potencjalnych podwyżkach stóp procentowych. Są w mniejszości, ale część inwestorów ich słucha. Dochodzi do skokowego wzrostu rentowności obligacji skarbowych, co jednocześnie uderza w ceny akcji i innych aktywów – m.in. mieszkań.

Rozpoczyna się węglowa wojna handlowa

Unia Europejska przyjęła w grudniu 2020 roku nowy cel polityki klimatycznej – ograniczenie emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku o 55 proc. w stosunku do roku 1990. Jest to cel radykalny, który będzie wymagał dużych zmian w polityce gospodarczej. W scenariuszu negatywnym już w 2021 roku dochodzi do tak silnego wzrostu cen uprawnień do emisji CO2, że produkcja przemysłowa w branżach energochłonnych zaczyna mocno spadać. To sprawia, że UE przyspiesza prace nad wprowadzeniem węglowego podatku granicznego (carbon border tax), który ma ograniczyć opłacalność importu towarów produkowanych przy intensywnym wykorzystaniu energii z paliw kopalnych. To z kolei sprawia, że dochodzi do konfliktów handlowych na linii UE-Chiny i UE-USA. Wojna handlowa zaczyna nabierać nowej dynamiki. Toczy się już nie pod dyktando nacjonalistów gospodarczych, ale pod dyktando lewicy skoncentrowanej na radykalnych celach klimatycznych. To daje wojnie handlowej bardziej trwały grunt polityczny. Wojna handlowa zaczyna przekładać się negatywnie na inwestycje i ogranicza tempo ożywienia gospodarczego po pandemii.

Rząd organizuje referendum w sprawie członkostwa Polski w UE

W roku 2020 wzrosło ryzyko związane z potencjalnym wyjściem Polski z Unii Europejskiej. Dotychczas taki scenariusz uchodził za absolutnie niedopuszczalny, o niemal zerowym ryzyku. Jednak w minionych miesiącach retoryka najważniejszych polskich decydentów zaczęła ulegać zmianie. Jarosław Kaczyński w grudniowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” zasugerował, że zacieśnianie integracji w ramach UE może zmienić rachunek korzyści członkostwa Polski w Unii. Wprawdzie nie powiedział wprost, że w takich warunkach popierałby polexit, ale z jego słów dość jasno to wynika. Komentatorzy polityczni dostrzegli, że był to prawdopodobnie pierwszy moment, gdy Kaczyński tak jasno zasugerował możliwość wyjścia Polski z UE. Nie znaczy to oczywiście, że taki scenariusz jest tuż za horyzontem. Ale wystarczy, że jego ryzyko wzrosło z niemal zera do zauważalnie dodatnich wartości.

Gdyby Polska zaczęła iść w kierunku wyjścia z UE, będzie to wiązało się z istotnym wzrostem premii za ryzyko związanej z inwestowaniem w naszym kraju – spadną bezpośrednie inwestycje zagraniczne, wzrosną koszty obsługi długu publicznego, rząd będzie musiał mocniej ciąć wydatki i podnosić podatki, a gospodarka wyraźnie zwolni.

Kurs euro spada do 4 zł

Oszczędności dokonane przez gospodarstwa domowe w 2020 roku mogą skutkować potężnym wzrostem popytu w 2021 roku. Jeżeli rządy będą dalej wspierały gospodarki poprzez wysokie deficyty budżetowe i niskie stopy procentowe, a jednocześnie programy szczepień będą przyspieszały, wówczas wiosna 2021 roku może przynieść całkowitą odmianę warunków makroekonomicznych – z sytuacji kryzysu przesuniemy się w kierunku niewidzianego od wielu lat ożywienia gospodarczego. Bardzo dobra sytuacja gospodarcza w największych krajach świata doprowadzi do znacznego wzrostu apetytu na ryzyko, co przy niskich stopach procentowych w dolarach wywoła bardzo duży napływ kapitału na rynki wschodzące. Skutkiem będzie istotne umocnienie złotego – dużo większe niż wskazują obecne prognozy na rynku finansowym. To z kolei może dla wielu polskich producentów oznaczać problemy. Polska wyspecjalizowała się w produkcji towarów średnio przetworzonych o dość niskich marżach. Gwałtowne skoki kursu walutowego mogą uderzyć w marże producentów i w krótkim okresie przełożyć się negatywnie na inwestycje w gospodarce. Narodowy Bank Polski będzie na pewno interweniował by zapobiec takiemu scenariuszowi i osłabiać walutę, ale w sytuacji dużego napływu kapitału może to nie wystarczyć.

Państwo musi ratować banki

Kondycja sektora bankowego ma duży wpływ na ogólną sytuację gospodarczą. Przez wiele lat Polska była krajem o bardzo stabilnym sektorze bankowym. Jednak problem kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich wywiera coraz bardziej negatywny wpływ na wyniki banków. W listopadzie Puls Biznesu opisał analizę banku Raiffeisen, z której wynikało, że w skrajnie negatywnym scenariuszu seryjne porażki w sądach sprawią, iż banki będą musiały dokonać odpisów nawet 80 proc. wartości portfela kredytów we frankach – czyli ok. 70-80 mld zł. W takiej sytuacji najsłabsze banki mogą stanąć na skraju wypłacalności, a mocniejsze będą miały słabe zdolności kapitałowe by przejmować mniejsze podmioty. Państwo będzie musiało interweniować by ustabilizować sektor. W międzyczasie dojdzie do istotnego ograniczenia dostępności kredytu w gospodarce, co przełoży się negatywnie na wzrost PKB i wywoła istotną przecenę waluty.

Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela. Sprawdź na: https://spotdata.pl/ogolna.

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSkórzane rękawice ochronne – jaką rolę pełnią w zakładach pracy?
Następny artykułTarnowska Wieś na Szklanych Negatywach