Tak jak w ubiegłych latach, także i w tym obniżki w Czarny Piątek były minimalne. Raczej nie miało to związku z panującą pandemią, gdyż były one porównywalne do lat ubiegłych. Według przeprowadzonych badań i obserwacji ceny w porównaniu do piątku 20 listopada, spadły średnio o około 3,4 proc. W nielicznych przypadkach obniżki były większe niż 5 proc.
– Podobnie jak w poprzednich latach pierwsze komunikaty marketingowe promujące Black Friday pojawiły się w Polsce już po 1 listopada. Dotyczyło to szczególnie sklepów ze sprzętem AGD i RTV. W wielu przypadkach BF zamienił się w Black Week lub nawet Black Weeks. Ta coroczna ofensywa reklamowo-marketingowa sprawia, że polscy konsumenci wiedzą, co oznacza ten dzień w handlowym kalendarzu. Sieci handlowe natomiast konstruują swoje strategie cenowe tak, aby wejść w szerszy dialog z kupującymi. Ewidentnie w ciągu kilku ostatnich lat systematycznie zwiększały swoje kompetencje i coraz dojrzalej identyfikują kluczowe elementy dla osiągnięcia sprzedażowego sukcesu – mówi Agnieszka Szapiel, Menedżer w dziale strategii Deloitte.
Ceny w Black Friday
Z 380 wybranych produktów, w 48 proc. przypadków, średnia cena spadła w porównaniu do piątku 20 listopada – rok temu było to 51 proc. W poprzednich latach sytuacja była podobna, co oznacza że sprzedawcy stosują sprawdzoną strategię obniżek części asortymentu zachęcającego kupujących do zakupów. Nie zawsze trafią na produkt przeceniony, ich szanse to 50 na 50.
Największe atrakcje cenowe w Black Friday 2020
W tym roku klienci na największe rabaty mogli trafić w kategorii wearables, czyli odzież i urządzenia wyposażone w sensory mierzące czynności życiowe tj. smart speaker i laptopy. Wielkie rozczarowanie przeżyły osoby, które polowały na konsole do gier czy gry komputerowe. Niestety, ceny tych produktów najtańsze były w połowie listopada.
– Może to wynikać z dwóch rzeczy. Po pierwsze w gospodarce mamy do czynienia ze wzrostem cen w wielu sektorach. Z drugiej strony obniżki w tym roku były płytsze niż zazwyczaj z powodu pandemii. Sklepy miały mniejsze zapasy, a tym samym nie były zmuszone do głębokich ruchów cenowych – mówi Mateusz Mańkowski, Deloitte.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS