A A+ A++

W wyborach do Parlamentu Europejskiego nie ma stałej liczby mandatów w okręgach, zależy ona od tego, ile głosów zbierze partia. – Ostatecznie liczy się liczba głosów, a nie miejsca na liście. Dość często ktoś z dalszego miejsca robi lepszy wynik niż jedynka – mówi analityk systemów wyborczych.

Michał Wojtczuk: Pierwszy stopień ordynacji do Parlamentu Europejskiego to policzenie wyników wszystkich partii w całym kraju i rozdzielenie wśród nich mandatów metodą d’Hondta. To łatwe. Ale jak te mandaty przydziela się do poszczególnych okręgów?

Michał Majewski, analityk systemu wyborczego, inicjatywa obywatelska WybierzTAK.pl: Zatrzymajmy się przy tym pierwszym kroku, bo jedną rzecz warto tu podkreślić. Ordynacja do Parlamentu Europejskiego jest najbardziej proporcjonalna spośród wszystkich naszych krajowych wyborów. Mimo że okręgów mamy 13, to de facto w tym pierwszym kroku cała Polska jest jednym okręgiem, w którym do rozdzielenia są aż 53 mandaty. Każda partia, która przekroczy 5 proc. poparcia w skali kraju, dostaje proporcjonalną do swojego wyniku liczbę mandatów. Różnica między procentem zdobytych głosów a procentem zdobytych mandatów to tylko plus minus 1 proc. Czyli zupełnie inaczej, niż na przykład w wyborach do Sejmu, w których głosy mniejszych partii w poszczególnych okręgach przepadają. Tu partia, która zdobędzie 6 proc. poparcia, ma mniej więcej 6 proc. mandatów.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPapamobile na pl. Piłsudskiego. Tym pojazdem 45 lat temu jeździł Jan Paweł II
Następny artykułCiężarówką wypadł z drogi. Wypadek w Antoninie