To był jeden z największych „flip-flopów” w historii amerykańskiej polityki. Po 43 latach Joe Biden zmienił zdanie w pewnej niezwykle ważnej, pryncypialnej kwestii.
Flip-flop jest terminem, którego używa się w analizach politycznych w Stanach Zjednoczonych. Oznacza zmianę opinii polityków na jakiś temat. Nie jest to zmiana spowodowana refleksją i nowymi perspektywami, ale zimną kalkulacją polityczną. Najczęściej flip-flopy pojawiają się w momencie kandydowania na jakieś funkcje polityczne lub nowego profilowania politycznego.
Biden w 2019 r. zrobił flip-flop w sprawie Hyde Amandment. To prawo z 1976 r., które zabrania finansowania aborcji z pieniędzy budżetu państwa federalnego. Jego zniesienie oznacza, że państwo zapłaci za aborcję na żądanie, a liczba tych zabiegów wzrośnie. Chociaż ma poparcie amerykańskiej opinii publicznej, przemysł aborcyjny i organizacje takie jak Planned Parenthood od lat lobbują przeciwko niemu, jednak silny polityczny konsensus spowodował, że zakaz musi pozostać.
CZYTAJ TAKŻE Co zyska społeczeństwo amerykańskie na katolicyzmie Joe Bidena, kiedy (i jeśli) zostanie prezydentem?
Sam Biden, który deklaruje się jak katolik, wspierał go przez 43 lata, po czym zmienił zdanie z powodu swojej kandydatury na prezydenta. Najwyraźniej zrobił to, aby zadowolić lobby aborcyjne i postępowy prąd w Partii Demokratycznej, który naciska na jej zniesienie.
Biały Dom wciąż unika bezpośredniej odpowiedzi, czy Biden uchyli Hyde’a, jak zasugerował w kampanii wyborczej. Jednak Partia Demokratyczna już zapowiada inicjatywy w Kongresie w tej sprawie i faktycznie nie ma wątpliwości, że Biden ją poprze. Oznacza to, że prezydent katolik poprze uchylenie ustawy która, jak obliczyli niektórzy analitycy, uratowała około dwóch milionów osób od aborcji.
Cała ta historia przyszła mi do głowy, kiedy czytałem znakomity tekst kolegów Marka Pyzy i Marcina Wikły w nowym numerze tygodnika Sieci o Szymonie Hołowni. W tekście zatytułowanym „Cel uświęca środki” koledzy wskazują na niewiarygodne zmiany w postawach, jakie Hołownia przeszedł w ciągu zaledwie kilku lat. Od podejścia do aborcji, przez problem pedofilii w Kościele czy miejsce Kościoła w społeczeństwie.
CZYTAJ TAKŻE Hołowni puszczają nerwy. Zamiast wytłumaczyć się ze zmiany poglądów, rzuca obelgami i grozi dziennikarzom
CZYTAJ TAKŻE Nowy numer tygodnika „Sieci”! Kiedy Hołownia jest prawdziwy, a kiedy gra? Dlaczego wspiera marsze spod znaku błyskawicy?
To nie tak, że porównanie Bidena i Hołowni przyszło mi do głowy z tego powodu, że są to politycy tego samego kalibru. Nawet podeszły w latach Biden ma umiejętności polityczne (w sensie makiawelicznym), o jakich Hołownia może tylko pomarzyć.
Chodzi o coś innego.
Podobieństwo, na które zwróciłem uwagę, to chęć wyrzeczenia się własnych ideałów, a nawet własnej wiary w celu zdobycia głosów w wyścigu politycznym. Obaj politycy – Joe Biden i Szymon Hołownia, zadeklarowani katolicy z taką samą gorliwością wykazują wspomnianą wyżej gotowość.
Zamiast wyjaśniać, jak w kilka lat można odejść od stanowiska, że aborcja to morderstwo do popierania protestów, które teraz chcą to morderstwo zalegalizować, Hołownia odpowiedział na tekst o sobie używając obelg.
Czy nie uważa, że jego wyborcy zasługują na odpowiedź na pytania zadawane przez tygodnik Sieci? A może po prostu nie ma argumentów, aby na nie odpowiedzieć. I żeby usprawiedliwić jego przerzucenie się z katolickiego aktywisty na rzecznika wszystkich najważniejszych programów polityki postępu, które katolicyzm chce wyrzucić z przestrzeni publicznej.
I ile jeszcze takich flip-flopów pana Szymona faktycznie na nas czeka?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS