A A+ A++

W podręczniku licencyjnym dla klubów Ekstraklasy można przeczytać, że pole gry musi być gładkie i równe, w dobrym stanie oraz w kolorze zielonym. Kiedy jednak włączy się domowy mecz Piasta, wyraźnie widać, że boisko zdecydowanie nie jest gładkie i równe, z pewnością nie jest też w dobrym stanie, a i pewnie o kolorze można dyskutować. Dlaczego więc żyjemy w fikcji i to na tak podstawowym poziomie jak kwestia murawy?

Naturalnie nikt nie oczekuje od polskich klubów, by ich boiska o tej porze roku przypominały zielone sukna od snookera. To oczywiste: pada deszcz, pada śnieg, generalnie jest nieprzyjemnie, więc musi się to odbić na płycie. No, ale jedni radzą sobie z tym lepiej i doprowadzają murawy przynajmniej do stanu przyzwoitości, a drudzy mają takie kłopoty jak Piast.

Widać – szczególnie na zbliżeniach – że to boisko daleko ma do podstawowych standardów. Często narzekamy na poziom ekstraklasowych meczów, ale w tym wypadku trudno krytykować zawodników, gdy na przykład skacze im piłka. Bo w takich warunkach skakać musi. W efekcie oglądamy widowiska jak starcie Piasta z Legią, które mogłoby być przecież solidne, gdyż w obu ekipach akurat nie brakuje graczy z sensowną techniką. Jak jednak mają wykonywać swoją pracę rzetelnie, gdy płyta wygląda tak, a nie inaczej?

Odezwaliśmy się do Bogdana Wilka z Piasta Gliwice, by dowiedzieć się, jak w samym klubie postrzegają tę sytuację.

– Widzi pan, jaka jest pogoda.

– Ale to chyba nie tylko w Gliwicach?

– Na pewno nie tylko, ale w Gliwicach jest ekstremalnie zła. Przed meczem z Legią praktycznie przez dwa dni obficie padało, przed i w czasie meczu z Cracovią również. Prócz samego deszczu był jeszcze opad mokrego śniegu. To wszystko ma ogromny wpływ…

– Drugi rok z rzędu?

– Co mam panu powiedzieć. Jestem aktualnie na stadionie i widzę, że greenkeeperzy pracują, na boisku jest ośmiu ludzi – nasi pracownicy i pracownicy Ruchu Chorzów. Jest sprowadzony sprzęt, ile mogą, to robią. Wspólnymi siłami i z większym nakładem ludzi oraz sprzętu, przygotowujemy murawę do kolejnych spotkań.

– Pewnie nie jest pan zadowolony z tego, że Ruch też gra na tym stadionie.

– Taką podjęliśmy decyzję. Pomogliśmy klubowi z Chorzowa, gdy nas potrzebował. Mamy przy tym więcej pracy, bo na przykład musimy przenosić nasz sprzęt z szatni, aby zespół Ruchu mógł z niej korzystać. Nie narzekamy, robimy wszystko i staramy się, żeby było jak najlepiej. Podjęliśmy decyzję o współpracy i poddzierżawie stadionu, ponieważ Ruch tego potrzebował. Kluby powinny sobie pomagać i współpracować, to jest naturalne. To nie jest też pierwszy raz, gdy drużyna z Chorzowa rozgrywa swoje mecze na Stadionie Miejskim w Gliwicach. Okres zimowy jest zawsze trudnym czasem dla murawy, nie tylko w Gliwicach, bo podobne problemy są również na innych obiektach. Miedzy meczami greenkeeperzy intensywnie pracują, ale z racji częstotliwości rozgrywanych meczów, tych zabiegów jest więcej. Wszystko uzależnione jest jednak od pogody, która wyjątkowo nas nie rozpieszcza… Intensywne opady deszczu przed meczem z Legią sprawiły, że istniało duże ryzyko odwołania tego spotkania. Kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem woda stała jeszcze na płycie boiska. Delegat wraz z sędziami podjęli jednak decyzję, aby ten mecz rozegrać. Po takich obfitych opadach boisko było bardzo grząskie. Murawa nie mogła pozostać nienaruszona…

To już wersja rozmowy po autoryzacji, w pierwotnej dało wyczuć się irytację Wilka całą sytuacją. Nic dziwnego, bo to nie pierwszy raz na „wiosnę”, kiedy gliwiczanie mają takie kłopoty. Rok temu PZPN wysłał pismo do Piasta, by ten pilnie zajął się swoją murawą. Krzysztof Smulski, wówczas przewodniczący Komisji Licencyjnej mówił: – Zależy nam na tym, żeby boiska były godne rozgrywek Ekstraklasy i I ligi, prezentowały się dobrze w transmisjach telewizyjnych i umożliwiały piłkarzom płynną grę, co w całości przekłada się na wizerunek polskiej piłki. Komisja monitoruje sytuację w klubach nie tylko w okresie licencyjnym, zależy nam na tym, by na nieprawidłowości reagować na bieżąco.

A jak jest dziś? Zapytaliśmy najpierw Wojciecha Cygana, wiceprezesa PZPN-u ds. piłkarstwa profesjonalnego: – Przed pierwszą kolejką wysłaliśmy do wszystkich klubów przedstawiciela komisji licencyjnej i on już wtedy stwierdził, że to boisko jest w słabym stanie. Po tych raportach, które teraz spływają, no i po oglądaniu meczów – jak ten z Legią – widać, że ta płyta prezentuje się bardzo źle. Komisja Licencyjna w najbliższym czasie zapyta klub o plan działań, które mają sprawić, by murawa wyglądała lepiej. Boisko w tym stanie nie daje gwarancji tego, by spotkania odbywały się na dobrym poziomie.

Potwierdza to Fredy Fürst, kierownik działu licencji PZPN: – Tak, przed rozpoczęciem rozgrywek wysyłaliśmy ekspertów w celu sprawdzenia stanu muraw – szczególnie pod kątem tego, czy system podgrzewania był włączony, czy nie. Ze swojej strony mogę zapewnić, że na każdym stadionie Ekstraklasy podgrzewanie funkcjonowało, było też mierzone specjalnymi termometrami glebowymi, które wykazywały, że murawy były grzane od dłuższego czasu – najniższa temperatura wynosiła dziewięć stopni. Murawa w Gliwicach na dzień wizyty naszych ekspertów była w stanie przeciętnym, ale nadającym się do grania, bo tam jest zawsze problem, ze względu na brak odpowiedniego dopowietrzenia przez zamkniętą kubaturę obiektu. Ponadto opady, które były w Gliwicach przed meczem z Legią, okazały się na tyle intensywne, że ten mecz po prostu położył tę murawę. Gra tam Piast, gra Ruch, więc ta murowa się wyeksploatowała. Natomiast w ciągu najbliższych dwóch tygodni żaden mecz nie będzie rozgrywany na stadionie w Gliwicach, klub ma nas poinformować, jakie czynności podejmie, by zrewitalizować murawę. W Gliwicach mają nadzieję, że w ciągu dwóch tygodni – o ile oczywiście poprawi się pogoda – ta trawa się zagęści i będzie w lepszym stanie niż jest obecnie. Jeżeli obecne działania nie przyniosą skutku, będziemy rozmawiać z klubem, by podjął inne czynności – typu wymiana murawy. Wiążę się to jednak z dużymi kosztami po stronie klubu, poza tym trzeba mieć dogodny termin, bo murawy nie wymieni się w jeden czy dwa dni.

Równie źle pod względem murawy weszła w rundę wiosenną Legią, ale właśnie: tam murawę wymieniono. Na Piaście po raz ostatni doszło do tego w 2020 roku. Próbowaliśmy ustalić w klubie, czy i tutaj są takie plany (pamiętajmy, że Piast dzierżawi stadion), ale… to chyba drażliwy temat. Pierwsze pytanie zostało potraktowane milczeniem, drugie zbyte komentarzem „nasze stanowisko zostało już przedstawione”, a trzecie takim zdaniem: – Pracownicy Piasta i Ruchu wspólnie pracują i wykonują zabiegi naprawczo-pielęgnacyjne, aby poprawić jakość murawy. Liczymy, że pogoda będzie nam sprzyjać.

Luźne skojarzenie:

Niemniej na pewno maraton, jaki będzie przeżywać boisko, może nie pomóc, bo obecnie na stadionie gra Piast i Ruch (obiekt w Chorzowie jest częściowo zamknięty ze względu na decyzję Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, trwa wymiana oświetlenia). W przypadku rozegrania przez Niebieskich 10 spotkań, Piast w ramach umowy poddzierżawy otrzyma 1,1 miliona złotych. Wiadomo, że pieniądz nie śmierdzi, natomiast można się zastanawiać, czy klub ułatwił sprawę drużynie, która gra o utrzymanie.

Vuković mówił w „Sporcie”: – Wiedziałem, że pytanie o murawę padnie. Odpowiem tak: nie jestem greenkeeperem, tylko trenerem. Oszczędzamy murawę maksymalnie. W listopadzie wyszliśmy tu raz na trening przed meczem z Lechią Gdańsk. A w tym roku zagraliśmy tu tylko mecze. To wszystko, co mogliśmy zrobić z naszej strony. Gdybyśmy jeszcze teraz grali tu jako drudzy, to byłoby coś naprawdę niesamowitego.

Z kolei Fürst tłumaczy okoliczności wydania zgody na grę Ruchu przy Okrzei: – Akurat na czas, kiedy wydawana była zgoda na grę Ruchu, byliśmy świeżo po wizytacji obiektu i w raporcie eksperta było napisana, że murawa jest zdatna do gry. Dopiero po decyzji, którą wydaliśmy, wydarzyła się sytuacja z potężnymi opadami deszczu w Gliwicach.

Obecnie pozostaje więc tak naprawdę tylko wierzyć, że pracownicy Piasta i Ruchu doprowadzą murawę do sensownego stanu, a ona przetrwa rundę użytkowania przez zawodników Ruchu i Piasta. No i że pogoda będzie lepsza. Natomiast to poniekąd trochę bez sensu, by mieć w drużynie Kądziora, Chrapka, Dziczka, Tomasiewicza, a potem nie zapewnić im warunków do technicznej piłki, którą lubią i potrafią grać.

Aha, ważna informacja. Za rok w czasie zimy też będzie zimno i będzie padać.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. FotoPyk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStany Zjednoczone wysłały do ​​Europy “samolot zagłady”
Następny artykułWyprzedzał na przejściu dla pieszych pędząc 130 km/h. Dostał 4 tysiące złotych mandatu. Nagranie