Po odpadnięciu w czwartej rundzie Australian Open Iga Świątek miała nieco czasu na treningi i przygotowania do pierwszej części sezonu. Efekty pracy już widać. Polka w drugiej rundzie Qatar Ladies Open wygrała z Danielle Collins (42. w rankingu WTA) 6:0, 6:1, pokazując swój najlepszy tenis. Niezwykle interesujący był jednak pomeczowy wywiad, w którym pierwsza rakieta świata poniekąd skrytykowała WTA.
Wąski kalendarz
Choć Polka nie może narzekać na brak gry, interesy niżej rozstawionych zawodniczek nie są jej obojętne. Świadczy o tym środowa wypowiedź, w której zauważyła, że kalendarz WTA jest zbyt mało rozbudowany, a część tenisistek walczących o awans w rankingu musi zadowalać się grą w kwalifikacjach, które nie przynoszą ani punktów, ani pieniędzy.
– Nie wiem, co spowodowało tę sytuację. Kilka bardzo dobrych zawodniczek musiało przechodzić przez kwalifikacje, by dostać się do turnieju głównego, a inne nie miały nawet takiej szansy. Byłoby miło, gdyby w kalendarzu pojawiła się większa różnorodność. Osobiście jestem w bardzo dobrej sytuacji, bo wiem, że będę mogła zagrać w każdym turnieju, do jakiego się zgłoszę, lecz wiele moich rywalek ma zdecydowanie trudniej. Szkoda mi tych najbardziej poszkodowanych, które mogłyby w tym tygodniu powalczyć w innym mieście, zdobyć nieco punktów i zarobić pieniądze – powiedziała Świątek.
Dziura w terminarzu
Choć w kalendarzu WTA znajduje się 55 turniejów, luty i marzec są zdecydowanie najsłabiej obsadzonymi miesiącami. W lutym zaplanowano siedem turniejów, w tym cztery rangi WTA 250, podczas których do zdobycia jest najmniej punktów i pieniędzy. Jeszcze gorzej jest w marcu. Wówczas zawodniczki niebiorące udziału w BNP Paribas Open (Indian Wells) i Miami Open, przez miesiąc muszą zadowalać się ciężkim treningiem lub grą w bardzo nisko punktowanych i wynagradzanych turniejach ITF.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS