Dzisiaj, 11 września (14:45)
– Iga Świątek staje się ikoną tenisa. Dla nas jest nią od dawna, zmienia się w globalną. Można się zastanawiać, czy wygra 10 turniejów wielkoszlemowych, czy jeszcze więcej. Nie tylko genialna na korcie, ale czuje się komfortowo także w roli największej gwiazdy tej dyscypliny – mówi Interii Adam Romer, naczelny “Teniskulubu”.
Dariusz Wołowski, Interia: Czy tak wyobrażał pan sobie finał US Open między Igą Świątek i Ons Jabeur?
Adam Romer (naczelny Tenisklubu): Przewidywałem dwa scenariusze. Albo szybkie i zdecydowane zwycięstwo Igi, albo mozolną walkę o każdą piłkę, zakończoną happy endem. W jakimś sensie sprawdził się jeden i drugi. Pierwszy set był koncertowy w wykonaniu Polki, drugi ciężki i pełen napięcia. Nawet w najtrudniejszych chwilach, Iga nie straciła jednak panowania na korcie. Mówiąc językiem jeździeckim: lejce zawsze były w rękach Polki. Jabeur robiła co mogła, to znakomita zawodniczka, ale Świątek nie ma sobie równych.
Jak długo to może potrwać?
– Długo. Już dziś zastanawiam się, czy wygra dziesięć turniejów Wielkiego Szlema, czy więcej? Ma 21 lat, weszła na poziom nieosiągalny dla rywalek. Oczywiście będzie od czasu do czasu przegrywała. Niemożliwe jest utrzymanie topowej formy cały sezon. Od czasu do czasu przegra taki tur … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS