W pierwszym starciu prestiżowego turnieju masters w Meksyku Świątek nie sprostała Marii Sakkari z Grecji. Układ wyników w jej grupie sprawił, że aby pozostać w walce o półfinał, zawodniczka trenera Piotra Sierzputowskiego musiała zwyciężyć wiceliderkę światowego rankingu. Białorusinka – choć na inaugurację uległa Hiszpance Pauli Badosie – była w nieco lepszej sytuacji, bo ewentualna porażka nie przekreślała jej nadziei na czołową czwórkę.
Nie podchodziłam do tego meczu jak do walki o przetrwanie. Starałam się nie myśleć, że jak przegram, to stanie się coś strasznego, bo czasem ciężko jest mi pamiętać, że tenis to nie jest całe życie. Z pomocą Darii Abramowicz (psycholożka – przyp. red.) i mojego taty złapałam trochę więcej dystansu i wróciłam do odpowiedniego nastawienia. Ten mecz miał udowodnić, że przez dwa ostatnie dni zrobiłam dobrą, konstruktywną robotę i pokazać, że mogę zaufać swojej głowie. Wiedziałam, że przy odpowiednim nastawieniu mentalnym nie popełnię tych samych błędów co w pierwszym pojedynku – tłumaczyła 20-letnia tenisistka z Raszyna, która debiutuje w WTA Finals.
Return i serwis kluczem do sukcesu
Polka, z racji wieczornego chłodu ubrana w białą koszulkę z długim rękawem, w pierwszym secie grała uważnie i mądrze, wywierając presję i wykorzystując błędy rywalki. Świetnie funkcjonował jej return, dużo lepiej – w porównaniu z czwartkowym meczem z Sakkari – wyglądał serwi … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS