Iga Światek przegrała na turnieju WTA Finals w Guadalajarze z Marią Sakkari 2:6, 4:6. W końcówce meczu Polka rozpłakała się i kort opuszczała z ręcznikiem na głowie. Nie pojawiła się także na zdalnej pomeczowej konferencji prasowej.
Spotkanie Światek – Sakkari zakończyło się w czwartek o godzinie 22:45 czasu polskiego. 15 minut później akredytowani na WTA Finals dziennikarze otrzymali wiadomość, że konferencja z Marią Sakkari rozpocznie się o 0:30 czasu polskiego. O 1:24, prawie trzy godziny po zakończeniu spotkania, pojawiła się informacja: “Niebawem zostanie Państwu przesłana transkrypcja wypowiedzi Igi Światek zamiast konferencji prasowej.” Transkrypcja pojawiła się ostatecznie o 5:00 rano.
Iga Świątek tłumaczy swoje zachowanie
Iga Świątek przyznała, że czuła w czasie meczu z Marią Sakkari inny poziom stresu, choć wcześniej dobrze radziła sobie na treningach. „Gdy zostałam przełamana w pierwszym secie, atmosfera na korcie całkowicie się zmieniła”. W głowie Polki zaczęły pojawiać się retrospekcje z dwóch poprzednich spotkań z Sakkari i nie mogła ponownie skupić się na grze. Nasza tenisistka przegrała z Greczynką w Roland Garros oraz w Ostrawie.
Polka wytłumaczyła także swoje zachowanie z końcówki meczu. – Byłam po prostu sfrustrowana i smutna, że nie mogłam pokonać stresu. Ciągle zapominam, że wciąż mam czas, aby się tego nauczyć, bo występując w WTA Finals, mam wrażenie, że dużo wiem o sporcie, co może czasem nie jest prawdą, ponieważ wciąż nie znalazłam się w wielu sytuacjach, jakie mogą się przydarzyć. Gdy zapomnę, że to dla mnie coś nowego, nadal mogę przegrać kilka meczów z powodu stresu – powiedziała Polka cytowana przez WTA Insider.
– Czułam się tak, jakby to była wielka sprawa i trochę się wstydzę, że mój poziom gry był taki. Dlatego po prostu czułam się dość smutna – dodała.
Trzeba oddać Marii Sakkari, że zagrała znakomite spotkanie. Imponowała zwłaszcza w swoich gemach serwisowych. Dopiero po godzinie gry nasza tenisistka wygrała punkt po jej pierwszym podaniu. – Sakkari jest trudną przeciwniczką, ponieważ może atakować, a także cofnąć się i po prostu czekać na swój moment. Myślę, że zrobiła w tym ogromny postęp. Ciężko mi podjąć decyzję, kiedy powinnam zaryzykować, a kiedy grać bezpieczniej – przyznała Polka.
Tokio a Guadalajara
Na turniejach WTA czy imprezach wielkoszlemowych co do zasady zawodniczki mają obowiązek uczestniczyć w pomeczowych spotkaniach z dziennikarzami. W innym wypadku grozi im kara finansowa. Czasem jest to trudne, zwłaszcza w przypadku porażki. Pamiętamy, jaką burzę wywołała deklaracja Naomi Osaki przed tegorocznym Roland Garros, że w obawie o swoje zdrowie psychiczne nie będzie w Paryżu uczestniczyć w konferencjach prasowych. Powstało takie zamieszanie wokół Japonki, że kilka dni później zdecydowała się wycofać z turnieju.
Jako dziennikarz nie mam żadnych pretensji do Igi Świątek, że po porażce nie spotkała się z mediami i nie można jej było zadać pytań. Bardziej martwi sam fakt, że do tego spotkania nie doszło. Pamiętam przegraną Polki z Paulą Badosą w Tokio podczas igrzysk olimpijskich. Byłem wtedy na miejscu w Japonii i śledziłem z bliska, jak przeżywała niepowodzenie. Jednak mimo trudnych chwil potrafiła się pozbierać i po około pół godziny przyszła na konferencję prasową. W Guadalajarze było inaczej.
To nie koniec turnieju WTA Finals dla Igi Świątek. W grupie A zagra jeszcze z wiceliderką rankingu Białorusinką Aryną Sabalenką oraz Hiszpanką Paulą Badosą. W sobotę zmierzy się z Sabalenką, która przegrała z Badosą. Format rywalizacji grupowej sprawia, że porażka z Sakkari nie zatrzaśnie jeszcze przed Świątek drzwi do awansu do półfinału. W kolejnych meczach musi jednak zaprezentować się o wiele lepiej, by pokonać rywalki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS