A A+ A++

Rozstawiona z “siódemką” Świątek w meczu debiutujących w mastersie zawodniczek przegrała z Greczynką Marią Sakkari (4.) 2:6, 4:6. W trakcie całego spotkania widać było nerwy po stronie zawodniczki z Raszyna, ale przed piłką meczową już całkiem poddała się emocjom. Rywalka czekała z wprowadzeniem piłki do gry, bo podopieczna Piotra Sierzputowskiego stała przez chwilę tyłem do kortu. Potem odwróciła się, ocierając łzy, ale też wciąż płynęły po jej policzkach. Po chwili posłała piłkę przy returnie w środek siatki i spotkanie zostało zakończone.

Triumfatorka ubiegłorocznej edycji wielkoszlemowego French Open schodziła z kortu z ręcznikiem zarzuconym na głowę. Nie odbyła się też tradycyjna pomeczowa konferencja prasowa z jej udziałem. Ze Świątek porozmawiał tylko przedstawiciel organizacji WTA i te wypowiedzi udostępniono mediom kilka godzin po zakończeniu pojedynku.

– Pod koniec drugiego seta byłam po prostu sfrustrowana i smutna, że nie potrafiłam uporać się ze stresem. Zapomniałam, że wciąż mam czas, by się tego uczyć. Występ w WTA Finals daje mi poczucie, że wiem dużo o sporcie, co może czasem nie do końca jest prawdą, ponieważ wciąż nie przerobiłam wielu scenariuszy. Zapominam, że to dla mnie nowa sytuacja i jest ok, jeśli zdarzy mi się przegrać mecz z powodu stresu. To dla mnie duża sprawa i czuję się trochę zawstydzona poziomem swojej gry. Byłam po prostu smutna z tego powodu – wyjaśniła 20-letnia zawodniczka.

Przyznała, że udział w mastersie, gdzie rywalizuje tylko osiem najlepszych tenisistek sezonu, znacząco różni się od startu w zwykłej imprezie. – Zdałam sobie sprawę, że istotne jest dla mnie, aby mieć czas, by “wejść” w turniej. Pierwsze spotkania podczas regularnych turniejów są łatwiejsze niż rywalizacja z zawodniczkami z Top10. Tutaj, w tych warunkach, granie z grającą tak mocno przeciwniczką było trudne, ponieważ na treningach czułam, że mam dwa razy większą kontrolę – zaznaczyła Świątek.

To właśnie różnica we własnej postawie w porównaniu z tą, którą prezentowała na treningach skupiła na sobie myśli Polki. Wróciły też do niej wspomnienia z dwóch poprzednich konfrontacji z Greczynką, które w tym roku przegrała. – Byłam naprawdę zdenerwowana i było mi to ciężko zrozumieć, bo dobrze radziłam sobie na treningach. Kiedy zostałam przełamana w pierwszym secie, to nastrój na korcie całkowicie się zmienił. Przypomniałam sobie Ostrawę i French Open, kiedy Sakkari również zanotowała “breaka”. Wróciło do mnie wspomnienie tamtych pojedynków. Wiem, że to nie jest zbyt konstruktywne myślenie, ale sądzę, że stres spowodował, iż nie byłam w stanie wrócić do lepszego nastawienia i być bardziej skupioną – analizowała.

Jak dodała dziewiąta rakieta świata, szósta w tym zestawieniu Greczynka jest zawodniczką bardzo wymagającą. – Potrafi zarówno zaatakować, jak i czekać na swój moment. Sądzę, że zrobiła olbrzymi postęp pod tym względem. Trudno mi jest odgadnąć, kiedy zaryzykować, a kiedy zaś tylko przebić piłkę, by utrzymać ją w grze. Oczywiście, gdybym zagrała 80 procent z tego, co na treningu, to ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Nie wiem, jaki byłby wynik i jak grałaby Maria, ale na pewno ja nie popełniłabym aż tylu błędów – przyznała.

Świątek, która ma przed sobą jeszcze dwa kolejne spotkania grupowe, nie kryje, że trudno jej będzie zapomnieć o tym czwartkowym. – Bo w zasadzie grałam tu już sporo godzin i większość z tego czasu było naprawdę udane, gdyż trenowałam bardzo dobrze. Jednak pojedynki i sytuacje meczowe liczą się najbardziej. Sądzę, że powinnam teraz zmienić nastawienie, poczuć moją grę i nie skupiać się na tym spotkaniu z Marią – zaznaczyła.

W nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego w drugim swoim pojedynku w Grupie Chichen Itza zmierzy się z wiceliderką światowego rankingu Aryną Sabalenką. Białorusinka, która w Meksyku jest rozstawiona z “jedynką”, także zaczęła w czwartek udział w WTA Masters od porażki. Tenisistki te jeszcze nigdy nie zmierzyły się ze sobą.

– Wiem, że będzie trudno, bo to zawodniczka dysponująca potężnym uderzeniem. Przy tych warunkach jest dość trudno kontrolować takie płaskie i mocne piłki. (…) Może po tym meczu z Marią uda mi się nieco wyluzować i nie myśleć, że powinnam coś wygrać, a po prostu wyjść i zagrać najlepiej jak potrafię – zakończyła Świątek.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMIKOŁAJKOWA ZBIÓRKA DARÓW DLA ŁUKOWSKICH DOMÓW DZIECKA
Następny artykułJak przeżyć dzień bez Internetu?