A A+ A++

Zielona Góra to nie Warszawa ani nawet Szczecin czy Poznań. Na co dzień działa w mieście tylko jedna firma, która oferuje możliwość zrobienia szybkich zakupów online, z dowozem do domu. Mowa tu oczywiście o typie zakupów, jakie robimy na co dzień – w supermarketach czy osiedlowych sklepikach – a nie zamawianiu odzieży, sprzętu RTV czy książek.

Wspomniana firma to zakupyzdowozem.pl, działająca pod tym samem adresem w internecie. W Zielonej Górze oferuje zrobienie zakupów w sklepach trzech znanych sieci: Tesco, Lidl i Biedronka.

– Istniejemy od 2017 r., więc to nie jest tak, że uruchomiliśmy biznes specjalnie na trudne czasy epidemii koronawirusa – zastrzega Bartosz Lorenc, właściciel firmy. – W ostatnich tygodniach liczba zamówień jednak zdecydowanie wzrosła, w Zielonej Górze mniej więcej czterokrotnie – przyznaje.

Marka powstała w Kielcach. Początkowo Lorenc w Zielonej Górze działał jako franczyzobiorca, później wykupił firmę od poprzedniego właściciela. Obecnie oprócz Zielonej Góry obsługuje Gdańsk, Kielce, Koszalin, Lublin, Słupsk, Skarżysko-Kamienną oraz bliskie okolice tych miast.

Normalnie firma jest w stanie dowieźć do klienta zakupy już 2-3 godz. od momentu zamówienia. Epidemia koronawirusa wywróciła jednak wszystko do góry nogami. Zdarza się, że termin dostawy zostanie nam wyznaczony za tydzień, a nawet dłużej.

– I nie chodzi tu tylko o naszą wydajność i zwiększoną liczbę zamówień – wyjaśnia Lorenc. Podkreśla, że czas realizacji wydłużył się mocno także przez rządowe obostrzenia. Choćby z tego powodu, że przed zrobieniem zakupów trzeba odstać swoje w kolejce, uszanować godziny dla seniorów.

– W terenie, we współpracy z firmami dostawczymi, pracują dla nas łącznie 24 osoby. Oczywiście nie jednocześnie, ale to i tak niemało – zaznacza.

W ostatnich dniach Lorenc dostaje sugestie, by szybko zatrudnił kolejnych pracowników. Nie chce jednak brać przypadkowych ludzi. Stawia na jakość. – Zrobienie zakupów to niby żadna filozofia, ale przy realizowaniu zamówień trzeba doskonale orientować się w ofercie i produktach. Trzeba znać marki, ceny, gramatury. Potrafić dobrać zamienniki, gdy brakuje danego produktu, a także mieć łatwość komunikacji z ludźmi – tłumaczy.

Komunikacja jest ważna zwłaszcza wtedy, gdy klient wybierze opcję kontaktu telefonicznego. A zwykle tak się dzieje. Chodzi o sytuacje, w których okazuje się, że zamówionego przez klienta produktu nie ma już na sklepowych półkach. Wtedy pracownik dzwoni do zamawiającego i pyta, czy w zamian ma kupić podobny produkt. Sam też musi umieć coś doradzić.

Kto i co zamawia?

Lorenc przyznaje, że liczba zamówień wzrosła przede wszystkim wśród osób starszych, z grupy ryzyka. Często wolą nie ryzykować wyprawy do sklepu. Jeśli nie zamawiają same, to pomagają im w tym dzieci czy wnuki. – Jak wspomniałem, obecnie jesteśmy oblegani. W Zielonej Górze w zasadzie nie mamy konkurencji – opowiada Lorenc.

Zakupyzdowozem.pl oferują zrobienie zakupów w sklepach trzech sieci: Tesco, Lidl i Biedronka zakupyzdowozem.pl

W koszykach najczęściej znajdziemy podstawowe produkty: nabiał, pieczywo, warzywa i owoce, chemię gospodarczą. Nawet jeśli czas dostawy wyznaczony zostanie nam za tydzień, to zakupy robione są dopiero przed realizacją zamówienia. – Wszystko przyjeżdża świeże – zapewnia właściciel firmy. – Natomiast może być problem, jeśli zamówimy np. rękawiczki lateksowe. Obecnie to trudno dostępny towar, a ciężko zaproponować jakiś zamiennik.

Szoperzy (od ang. shopper) i pracownicy dostarczający zakupy zawsze mają ubrane rękawiczki, regularnie dezynfekują ręce. Na życzenie klienta zakupy zostawiają pod drzwiami, bez bezpośredniego kontaktu. – Ludzie sami są ostrożni i zazwyczaj płacą przelewem albo kartą bezdotykowo, choć terminal i tak jest dodatkowo zabezpieczony i dezynfekowany. Normalnie gotówką płaci mniej więcej co trzeci klient. Obecnie tylko co dwudziesty. Pieniądze często podawane są w kopercie czy woreczku – tłumaczy Lorenc.

Zakupy i dostawy firma realizuje w godz. 9-19. Minusem jest brak możliwości złożenia zamówienia przez telefon. W jaki sposób zarabia? Na sklepowe ceny nakłada niewielkie marże. Kilka złotych do przodu jest też na każdej dostawie (przykładowo dowóz na ul. Krośnieńską kosztuje 11 zł). Minimalna wartość zakupów to 70 zł.

Otworzyli hurtownie

Są też jednak firmy, które zakupy na dowóz uruchomiły w obliczu kryzysu. Przykładem takiej spółki jest Farutex, ogólnopolski dostawca produktów żywnościowych m.in. dla restauracji, kawiarni czy hoteli. W Polsce ma 24 hurtownie, z czego jedną w Zielonej Górze, w strefie w tzw. Spalonym Lesie.

– W związku z zaostrzeniem ograniczeń dotyczących wychodzenia z domu firma Bidfood Farutex otworzyła swoje magazyny dla wszystkich. Produkty, do tej pory dostępne tylko dla profesjonalistów, są teraz w zasięgu każdej kuchni. Z dostawą do domu – promuje się w internecie Farutex.

Zakupy można zrobić za pośrednictwem strony internetowej. Zapłacimy za nie z góry, przez internet. Minimalna wartość zamówienia to 250 zł, dostawa jest bezpłatna. Wszystko odbywa się bezkontaktowo.

Mały przedsiębiorca nie próżnuje

Mali przedsiębiorcy, by przetrwać, muszą być elastyczni. Rafał Babiś, właściciel warzywniaka przy parku Tysiąclecia, problemów z przeżyciem raczej by nie miał, ale i tak rozszerzył swoją działalność o dowozy do domów i zamówienia telefoniczne oraz internetowe – można je składać SMS-em, na skrzynkę pocztową lub przez Facebooka.

Fot. Władysław Czulak / Agencja Gazeta

– To tzw. kierunek rozwojowy. Na razie mam grupę stałych klientów, ale czuję, że będzie dużo większa – uśmiecha się Babiś. W pobliskiej okolicy zakupy wozi za darmo. Dalej do miasta też dostarczy, ale pod warunkiem, że zamówienie przekroczy 70 zł. Przed świętami ludzie kupują warzywa na sałatki, jaja, majonez. Na dowóz zamawiają jednak głównie cięższe towary. – Ziemniaki, buraki, selery, zgrzewki wody. Trochę się nadźwigam, taka robota – tłumaczy Babiś.

CZYTAJ WIĘCEJ: Koronawirus. Ziemniaki, marchewkę i jajka dowiozę do domu, czyli zielonogórski handel online

fot. Archiwum Winnicy Miłosz

Ratunku w nowych formach sprzedaży szukają też lokalni winiarze. Winnic nikt nie odwiedza, więc jakoś trzeba sobie radzić. Sytuacja jest o tyle szczęśliwa, że w piwniczkach zalega sporo wina – przez ostatnie dwa sezony dopisywała pogoda, notowano rekordowe zbiory. Winnica Miłosz w Łazie pierwsza zaproponowała dowóz win do domu lub wysyłkę na terenie całego kraju. Proponuje niższe ceny niż zwykle. Dodatkowo winnica wypuściła także 50 młodych win ze specjalną etykietą, tzw. pandemicznych. Z butelki spogląda mężczyzna w charakterystycznym uniformie – z ptasim nosem, w grubych goglach. Tak w przeszłości chroniono się przed epidemią dżumy. Wina rozeszły się w ekspresowym tempie.

Fachowiec z głodu nie umrze

Co ciekawe, wzrost klientów notuje też część rękodzielników, producentów różnego rodzaju ozdób i dekoracji. Anna Łobos wykłada ekonomię na UZ, ale oprócz tego prowadzi z mężem, cenionym geologiem, sklep internetowy mineralia.com.pl. Sprzedają kamienie szlachetne, minerały i różnego rodzaju z nich wyroby – kule, statuetki, obrazy, dekoracje czy breloki.

– W ostatnim miesiącu nasze przychody wzrosły dwukrotnie – przyznaje Łobos. – Po części wynika to z tego, że zamknięte są giełdy, gdzie na kamienie szlachetne polują kolekcjonerzy, ale widzimy też zainteresowanie wśród nowych klientów – ludzie siedzą w domach, nudzą się i szperają po sieci. Chyba tak to działa. Niewykluczone, że zakup jakiejś fajnej rzeczy poprawia im humor. A może szukają czegoś trwałego na te trudne czasy – przypuszcza.

Opowiada też ciekawą historię mechanika samochodowego, który bał się o swój zakład, a ma więcej zamówień niż kiedykolwiek. – Myśleliśmy nad przyczyną tego stanu rzeczy i doszliśmy do wniosku, że procentuje jego bycie rzetelnym przez lata. To, że jest świetnym fachowcem i ludzie mu ufają: podstawiają samochód z kluczykami w środku, zostawiają odliczone pieniądze i wracają do domów. Wiedzą, że jest uczciwy, że nie muszą się targować i nie dostaną podwyższonych stawek. Obok dalej działa większy zakład, który zwykle zarabia więcej, ale teraz ma ciężko, bo nikt tam nie zostawi auta na podstawie zaufania do jednego, konkretnego mechanika – mówi Łobos.

CZYTAJ TEŻ: Rynek przy Owocowej wciąż działa. Ludzi sporo, na zakupy przychodzi wielu seniorów [ZDJĘCIA]

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Lotto padła “szóstka”. Szczęśliwiec wygrał niemal 24 mln złotych
Następny artykułStefan Batory: przez pandemię straciliśmy większość przychodów