Chociaż pogoda za oknem wciąż sugeruje lato i zachęca do beztroskiego spędzania czasu na świeżym powietrzu, zostało nam dosłownie kilka dni wakacji. A to oznacza, że nieubłaganie zbliżamy się do zimnych poranków i wieczorów, deszczowych dni i pełni sezonu infekcyjnego.
Co więcej, eksperci nie ukrywają, że w tym roku zaczął on się wyjątkowo wcześnie, bo najczęściej o wzroście zachorowań na choroby zakaźne mówiliśmy we wrześniu, po powrocie dzieci do szkół i przedszkoli, co sprzyja intensywnej wymianie “doświadczeń”. Tymczasem dyskusja na temat kolejnej fali COVID-19 toczy się już niemal od początku lipca, kiedy to farmaceuci zaczęli informować o wzroście zainteresowania testami, a lekarze o wzroście zachorowań.
Główny Inspektor Sanitarny przewidywał wtedy, że jeżeli fala rozpoczęła się w okolicach czerwca, to jej szczytu możemy spodziewać się jesienią, gdzieś w okolicach października czy listopada. Dokładnie wtedy, kiedy zaczniemy też chorować na grypę, której sezon zaczyna się w naszym kraju w październiku i inne infekcje wywołane przez sezonowe wirusy. A nie możemy również zapominać o chorobach, które przypomniały o sobie w ostatnich latach, chociaż zaczynaliśmy już o nich zapominać, jak odra czy krztusiec.
I nie jest to oczywiście przypadek, że wszystkie zaczynają “atakować” nas, kiedy temperatura za oknem spada – naukowcy wskazują co najmniej kilka czynników odpowiadających za taki stan rzeczy. Po pierwsze, spędzamy więcej czasu w pomieszczeniach, gdzie wirusy są bardziej skoncentrowane niż na zewnątrz, a wentylacja ograniczona. Do tego promieniowanie ultrafioletowe, zabójcze dla części wirusów, jest znacznie niższe niż latem.
Niedawno pojawiło się też interesujące badanie, które zdaje się z kolei wskazywać na wychłodzenie jamy nosowej jako podstawowy problem naszej odporności w chłodniejszych miesiącach. Naukowcy sugerują – co dla wielu osób okazało się zaskakujące – że wirusy atakują nas wtedy tak samo chętnie, ale ich skuteczność jest dużo wyższa, kiedy spada temperatura w naszym nosie.
Na łamach magazynu The Journal of Allergy and Clinical Immunology możemy przeczytać, że zimne powietrze samo w sobie uszkadza odpowiedź immunologiczną zachodzącą w nosie i już obniżenie temperatury wewnątrz nosa o zaledwie 5 stopni Celsjusza niszczy prawie 50 proc. z miliardów komórek zwalczających wirusy i bakterie w nozdrzach.
Na szczęście nie jesteśmy zupełnie bezbronni, w walce z wieloma wirusami i bakteriami mamy do dyspozycji wsparcie ze strony szczepionek. Jak od lat przekonują specjaliści, szczepienia ochronne są najskuteczniejszym sposobem ochrony przed wieloma groźnymi chorobami zakaźnymi, a ich regularne stosowanie na masową skalę wpływa na zahamowanie krążenia zarazków, ograniczając lub wręcz uniemożliwiając ich szerzenie się.
Dzięki obowiązkowym szczepieniom udało się zmniejszyć zapadalność na groźne i powszechne niegdyś choroby, jak krztusiec czy błonica, choć do ich tematu jeszcze wrócimy. A na co konkretnie warto się zaszczepić, zanim wejdziemy w pełnię sezonu infekcyjnego? Jako podstawę najczęściej podaje się szczepienia przeciwko grypie, COVID-19 i krztuścowi, ale lekarze zachęcają także do przyjęcia innych, np. przeciwko RSV czy pneumokokom u osób starszych.
Szczepienie przeciw grypie zalecane jest ze wskazań klinicznych i indywidualnych wszystkim pacjentom z rozpoznaną chorobą układu sercowo-naczyniowego, w tym chorobą wieńcową (zwłaszcza po przebytym zawale serca) lub przewlekłą niewydolnością serca, a także osobom w stanach obniżonej odporności (w tym pacjentom po przeszczepie narządów lub tkanek) i kobietom w ciąży lub planującym ciążę.
Ze względów epidemiologicznych zaleca się je osobom w wieku powyżej 55 lat, osobom mającym bliski kontakt zawodowy lub rodzinny z dziećmi w wieku poniżej 6 miesiąca życia oraz z osobami w wieku podeszłym lub przewlekle chorymi, pensjonariuszom domów spokojnej starości, domów pomocy społecznej oraz innych placówek zapewniających całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym lub osobom w podeszłym wieku.
Szczepionki nie tylko zmniejszają ryzyko zachorowania, ale i chronią przed ciężkimi następstwami choroby, jak zapalenie mięśnia sercowego, zapalenie opon mózgowych, płuc, ucha, niewydolność nerek, zaostrzenie istniejących chorób przewlekłych czy sepsa. Szczepienie przeciwko grypie należy powtarzać co roku, najlepiej na początku sezonu.
Szczepienie szczególnie ważne w kontekście najnowszej fali zachorowań i szerzenia się nowego wariantu, który zdaniem ekspertów ma zmienione białko kolczaste, co może przyspieszyć jego transmisję. I choć część naukowców uważa, że dotychczasowe szczepienia nie chronią w stu procentach przed zachorowaniem, nie ma na ten moment badań naukowych, które potwierdzałyby brak skuteczności dostępnych szczepionek w zapobieganiu temu wariantowi.
W związku z tym eksperci zalecają przyjęcie dawki przypominającej, szczególnie osobom, które ukończyły 60. rok życia, cierpią na choroby przewlekłe, są pracownikami służby zdrowia, mają obniżoną odporność, np. w trakcie leczenia onkologicznego, po przeszczepie narządów, na skutek zakażenia wirusem HIV czy stosowania dużych dawek kortykosteroidów.
Od połowy ubiegłego roku w Unii Europejskiej obserwujemy pogorszenie sytuacji epidemiologicznej krztuśca, ze wzrostem liczby zachorowań i pierwszymi przypadkami zgonów. Chorują osoby w każdym wieku, chociaż większość to nastolatki i dzieci, w tym niemowlęta, które ze względu na wiek nie otrzymały … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS