Nie ma kolejki w I lidze, w której nie byłoby niespodzianek. W miniony weekend taką sprawił BAS, który pokonał Visłę. Została przerwana dobra passa AGH oraz zła KPS-u. Na pozycję lidera ponownie wrócił Norwid, choć po piętach depczą mu inne zespoły.
Wykorzystując fakt, że spotkanie MKS-u Będzin z Avią Świdnik zostało przełożone na marzec, na pozycję lidera wrócił Exact Systems Norwid Częstochowa, który odniósł zwycięstwo w Nowej Soli. Astra nie zagrała najlepszego spotkania, tylko krótkimi fragmentami potrafiła dotrzymać kroku przeciwnikom. Ich grą dobrze kierował Tomasz Kowalski, a 60% skuteczności w ataku spowodowało, że przyjezdni zamknęli mecz w trzech odsłonach. Pierwsze skrzypce w ich szeregach grał Rafał Sobański, który zapisał na koncie 14 punktów. Po drugiej stronie wyróżnił się Tomasz Pizuński, ale zła passa beniaminka trwa. – Brakowało nam spokojnej gry, ustabilizowania dogrania, wystawy. Przeciwnik narzucił nam swój rytm gry, a my się do niego nie dostosowaliśmy. Najbardziej martwi to, że brakuje tej iskry w naszej grze – powiedział w Radiu Zachód kapitan nowosolan, Marcin Brzeziński.
Pozycję w czołówce ugruntował Mickiewicz Kluczbork, który rozbił w Warszawie miejscową Legię. O bezradności gospodarzy świadczy fakt, że w całym meczu zgromadzili na koncie tylko 47 punktów. Nie poradzili sobie z siłą ofensywną gości, którzy uzyskali 60% skuteczności w ataku oraz 15 razy zatrzymywali przeciwników blokiem. Ich liderem był Artur Pasiński, który zdobył 10 oczek, ale miał wsparcie ze strony kolegów. – Rywale narzucili nam swój styl gry i prezentowali się bardzo dobrze w zagrywce. Spodziewaliśmy się tego, zwłaszcza, że trzech zawodników Mickiewicza należy do najlepiej zagrywających siatkarzy I ligi – skomentował na łamach strony klubowej szkoleniowiec gospodarzy, Krzysztof Wójcik.
W końcu przełamała się Chemeko-System Gwardia Wrocław, która u siebie gładko pokonała Olimpię Sulęcin. Przyjezdni tylko w jednym secie przekroczyli barierę 20 oczek, ale ogólnie byli tłem dla rywali. W ich zespole brakowało lidera, a gospodarze mieli ich dwóch – Jana Fornala i Pawła Gryca, którzy zapisali na koncie po 14 punktów. Przewaga wrocławian zaczynała się na zagrywce (9 asów), a kończyła w ataku (ponad 50% skuteczności). Za to sulęcinianie nie mieli argumentów, aby im się przeciwstawić. – Zagraliśmy bardzo dobrze zagrywką. Była ona trudna, graliśmy nią agresywnie, a nie przebijaliśmy tylko piłki przez siatkę. Popełniliśmy przede wszystkim mało błędów w tym elemencie – zaznaczył w mediach klubowych środkowy Gwardii, Mariusz Schamlewski.
Atutu własnego parkietu nie wykorzystał Krispol Września, który uległ Chrobremu Głogów w czterech setach. Mimo że goście oddali rywalom ponad jednego seta po własnych błędach, to ci nie potrafili tego wykorzystać. Siła ofensywna była po stronie głogowian, a prym w ich szeregach wiedli Krzysztof Rykała i Marcin Ociepski. Próbował im odpowiadać Jakub Buczek, ale to było zbyt mało, aby tym razem podopieczni Mariana Kardasa sięgnęli po punkty, więc nadal znajdują się w strefie spadkowej, a Chrobry jest w ósemce.
W końcu przełamał się PSG KPS Siedlce, który przed własną publicznością pokonał SMS PZPS Spała. Młodzi adepci siatkówki postraszyli rywali, ale stać było ich na urwanie im tylko seta. Mimo że Bartłomiej Potrykus na spółkę z Jakubem Serewisem dzielnie walczyli, to doświadczenie było po stronie gospodarzy. Oni uzyskali głównie przewagę na zagrywce i w ataku, co przełożyło się na ich zwycięstwo. Ich liderem był Adrian Kopij, który zapisał 24 oczka na koncie.
Niespodziankę sprawił BAS Białystok, który u siebie wykazał wyższość nad wyżej notowaną Visłą Proline Bydgoszcz. Drużyna prowadzona przez Krzysztofa Andrzejewskiego w końcu przełamała klątwę tie-breaków, bo właśnie dopiero w piątym secie pokonała przyjezdnych. Oni lepiej spisali się w bloku, ale po błędach w samej zagrywce oddali gospodarzom ponad seta. Nie pomogło im ponad 40 oczek duetu Wierzbicki/Krysiak, bowiem beniaminek miał w swoich szeregach Jędrzeja Gossa, który wywalczył 33 punkty, walnie przyczyniając się do wygranej. – Od początku do końca widziałem ogień w oczach i wiarę w zwycięstwo. Cieszymy się z tej wygranej, a dwa zdobyte punkty są dla nas niezwykle ważne – przyznał szkoleniowiec białostoczan, Krzysztof Andrzejewski.
Przerwana została zwycięska passa AGH AZS Kraków, która nie sprostała u siebie Lechii Tomaszów Mazowiecki. Tym razem ekipa z Małopolski nie ugrała nawet seta. Mimo że nie odstawała od rywali w ataku, to ci popełnili mniej błędów i lepiej spisali się w bloku, co wystarczyło im do odniesienia wygranej. Prym w ich szeregach wiódł Sławomir Stolc, który wywalczył 17 oczek, choć dzielnie wspierali go Damian Baran i Marcel Hendzelewski. W efekcie Lechia wyprzedziła AGH i wskoczyła do ósemki.
Zobacz również
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS