A A+ A++

Wczoraj Wielka Brytania i Stany Zjednoczone po raz kolejny zaata­ko­wały cele w Jemenie. Tym razem przeprowadzono uderzenia prawdo­po­dob­nie na lotnisko w Al‑Hudajdzie, znajdujący się 60 kilometrów na północ port As‑Salif i dwa cele w Sanie. Komunikat wydany przez CENTCOM informuje jedynie o zniszczeniu czterech dronów i dwóch pocisków na terytoriach kontrolo­wa­nych przez Hutich.

Według mediów kontrolowanych przez Hutich atak na Sanę miał mieć związek z organizowanym tego samego dnia kolejnym marszem poparcia dla Strefy Gazy, trudno jednak znaleźć dowody potwier­dza­jące ten scenariusz. Innym oskar­że­niem wymierzonym w państwa zachodnie ma być trafienie łodzi rybackich w porcie As-Salif. Według CENTCOM zniszczona miała być łódź patrolowa Hutich.

Tego samego dnia doszło również do dwóch ataków Hutich na statki. Według komunikatu wydanego przez tak zwane Jemeńskie Siły Zbrojne celami miały być kontenerowiec Elbella i drobnicowiec AAL Genoa. Według informacji podanych przez UKMTO w pobliżu Genoi miało dojść do dwóch eksplozji, które jednak nie spowodowały uszkodzeń. Elbelli nie wspomniano w raporcie. Na razie CENTCOM nie wydał komunikatu na ten temat.

Według wczorajszego komunikatu Organizacji Narodów Zjednoczonych porwanych miało zostać jedenastu jej lokalnych pracow­ników. ONZ wyra­ziła głębokie zaniepokojenie tą sytuacją i zapewniła, że podejmuje starania wszelkimi dostępnymi kanałami na rzecz natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia upro­wadzonych.

Reuters podał więcej szczegółów. Chodzi o dziewięciu mężczyzn i dwie kobiety. Wszystkie osoby pracują dla pięciu różnych organizacji ONZ i dla wysłannika ONZ ds. Jemenu. Porwane miały zostać również osoby powią­zane z amerykańskim Natio­nal Demo­cratic Instutite, legalnym rządem Jemenu i lokalnymi organizacjami humanitarnymi. Dokładna liczba uprowadzonych jest trudna do określenia, ale wiadomo, że porwania nastąpiły w ciągu minionych trzech dni.

Za ataki mają odpowiadać służby specjalne Hutich, które dokonały rajdów na domy i mieszkania pracow­ników cywilnych. Skonfis­ko­wano również telefony i komputery. Według Human Rights Watch do aresztowań doszło w Sanie, Al‑Hudajdzie, Sadzie i Amranie.

Działalność organizacji humani­tar­nych w Jemenie jest naznaczona wieloma utrudnieniami i nie­bez­pie­czeń­stwami. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o wstrzymaniu działań Światowego Programu Żyw­noś­cio­wego na północnych obszarach Jemenu w związku ze starciami na Morzu Czerwonym. Nie pierwszy raz Huti zaatakowali pracowników humanitarnych, którzy od wielu lat muszą się mierzyć się z utrud­nie­niami w niesieniu pomocy ludności Jemenu. Również na terytoriach kontrolowanych przez siły koalicji pracownicy humanitarni muszą liczyć się z zagrożeniami, między innymi ze strony organizacji dżihadystycznych.

Istnieje prawdopodobieństwo, że aresztowania dokonane przez Ruch Huti są wynikiem szpiegomanii, które panuje wśród zwolenników niele­gal­nego rządu w Sanie. Ledwo miesiąc temu pisaliśmy o rzekomym rozbiciu zachodniej siatki szpiegowskiej w Jemenie. Aresztowani należeli rzekomo do jednostki o nazwie Force 400, której celem ma być zdobywanie informacji na temat infra­struk­tury wojskowej i dokonywanie aktów sabotażu. Ze względu na niewy­star­cza­jącą ilość informacji trudno jednak wyciągać konkretne wnioski.

Wczorajsze wydarzenia stanowiły ciąg dalszy kolejnej eskalacji konfliktu na Morzu Czerwonym, trwającej od 28 maja. Wtedy Huti wystrzelili pięć pocisków balistycznych, z których trzy trafiły w M/V Laax (IMO: 9512355), grecki masowiec korzystający z bandery Wysp Marshalla. Statek kontynuował rejs, naj­praw­do­po­dob­niej nikomu nic się nie stało.

Dwa dni później Amerykanie i Brytyjczycy zaatakowali trzynaście celów położonym na terytoriach kontrolowanych przez Hutich i zestrzelili kolejne drony. Od tego momentu niemal codziennie dochodzi do kolejnych ataków. Nie przyniosły one Hutim żadnych trafień.

W tym okresie Huti użyli nowego pocisku balistycznego o mało krea­tyw­nej nazwie Filistin (po arabsku: „Palestyna”), który wystrzelili w kierunku Ejlatu. Według Hutich próba zakończyła się sukcesem, ale Cahal poinformował, że pocisk lecący od strony Morza Czerwonego zestrzelono za pomocą systemu Chec.

Specyfikacja nowego pocisku nie jest znana. Filistin na pewno wywodzi się z konstrukcji opracowanych w Iranie, ale ma być zasilany paliwem stałym, czym różni się od innych pocisków wykorzystywanych przez Hutich przeciwko Izraelowi. Pocisk ma również mieć system naprowadzania wykorzystywany w końcowej fazie lotu.

Na koniec odnotujmy jeszcze gro­tes­kowy popis ramienia propa­gan­do­wego Hutich, które zaczęło się chwalić… uszkodzeniem amery­kań­skiego lotniskowca USS Dwight D. Eisenhower (CVN 69). Miał on rzekomo zostać trafiony pociskiem balistycznym i zostać odwołany do kraju – albo też skierowany do portu w Arabii Saudyjskiej – na remont. Wszystkie zdjęcia dowodzące jakoby tego sukcesu są jednak albo prowizorycznym fotomontażem, albo też przedstawiają rosyjski lotnisko­wiec Admirał Kuzniecow stojący w doku. Tymczasem Ike po krótkim pobycie na Morzu Śród­ziem­nym wrócił na Morze Czerwone i dalej wykonuje zadania ochrony żeglugi.

US Navy / Petty Officer 3rd Class Samantha Alaman

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHistoryczny wynik w Final Four. Wstydliwa liczba dla pokonanych
Następny artykułTęczowy Wrocławski Marsz Równości. Słoneczne święto różnorodności