W niedzielę ludzie związani z Rakowem pękali z dumy po debiucie Kamila Piątkowskiego w reprezentacji. We wtorek nastroje zmieniły się o 180 stopni, bo w ekipie Rakowa wykryto parę przypadków koronawirusa, a mecz ze Stalą Mielec został przełożony.
Tomasz Galiński
East News
/ Tomasz Kudala
/ Na zdjęciu: Wojciech Cygan
Kamil Piątkowski zagrał w niedzielę w meczu z Andorą i został drugim w historii Rakowa Częstochowa reprezentantem Polski. Wcześniej sztuki tej dokonał jedynie Paweł Skrzypek. 20-letni piłkarz nie wystąpi jednak w środowym spotkaniu z Anglią, ponieważ test na koronawirusa dał w jego przypadku wynik pozytywny.
Pozytywne wyniki miało jednak paru innych zawodników Rakowa oraz członków sztabu, przez co przełożony na inny termin został zaplanowany na najbliższą sobotę mecz 23. kolejki PKO Ekstraklasy ze Stalą Mielec.
Porozmawialiśmy o tym, ale też m.in. o sprawach związanych ze stadionem w Częstochowie, z prezesem Wojciechem Cyganem.
ZOBACZ WIDEO: “Na miejscu trenera zmieniłbym go szybciej”. Tomasz Iwan zdziwiony decyzją Paulo Sousy ws. Lewandowskiego
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Zacznijmy od rzeczy przyjemnych. Musicie być dumni z debiutu Kamila Piątkowskiego w reprezentacji Polski. I to w meczu o punkty, a nie jakimś sparingu.
Wojciech Cygan, prezes Rakowa Częstochowa: Myślę, że prezes każdego klubu byłby dumny w takiej sytuacji. Kamil to piłkarz, który został pozyskany za mojej kadencji, a przyczyniło się do tego parę osób. Wykonał niesamowite postępy, tak naprawdę w ciągu dwóch sezonów stał się reprezentantem Polski. Na naszych oczach tworzy się historia Rakowa, bo Kamil jest dopiero drugim reprezentantem Polski w historii klubu. Oczywiście ogromna w tym zasługa samego zawodnika. Zasłużył sobie na to ciężką pracą, zaangażowaniem i wytrwałością. Ma cechy, które powodują, że może zaistnieć w poważnej piłce.
To pokazuje choćby transfer do Red Bull Salzburg.
Kamil bardzo szybko wzbudził zainteresowanie poważnego klubu. Salzburg mocno o niego zabiegał, co tylko świadczy jaką wartość prezentuje.
Podejrzewam, że w klubie panują jednak mieszane uczucia. Z jednej strony powołanie do reprezentacji, debiut, perspektywa gry na Wembley przeciwko Anglii, z drugiej zaś pozytywny wynik testu na koronawirusa.
Nie wiemy czy Kamil znalazłby się w wyjściowym składzie na mecz z Anglią, nawet jeśli byłby zdrowy. Oczywiście, po dobrym występie przeciwko Andorze, każdy z nas myślał, że tak się stanie, natomiast trzeba zachować spokój i podejść do tego na chłodno. Jeszcze nie jeden mecze reprezentacji przed nim. Otrzymał pozytywny wynik testu, ale czuje się dobrze, nie ma żadnych objawów. I oby tak zostało. Wierzę, że szybko sobie zrekompensuje brak obecności na Wembley.
Wasz sobotni mecz ze Stalą Mielec został przełożony na inny termin. Rozumiem, że była to jedyna słuszna decyzja i nie było żadnych wątpliwości?
Trudno mówić o wątpliwościach w sytuacji, w której pojawiły się pozytywne wyniki. I to zarówno wśród piłkarzy, jak i sztabu. I nie były to sytuacje jednostkowe. W klubie bardzo mocno broniliśmy się przed wirusem, przestrzegaliśmy wszystkich procedur, ale w końcu dopadło to i nas. Istnieje ryzyko, że tych zakażeń w najbliższym czasie może być jeszcze więcej. Trudno było o jakąkolwiek inną decyzję. Trzymamy się reżimu sanitarnego, stosujemy się do zaleceń Komisji Medycznej i głęboko wierzę, że za parę dni, po ponownym przetestowaniu drużyny, sytuacja będzie zmierzała ku szczęśliwemu finałowi.
Wyczytałem, że w drużynie Stali również wykryto pozytywne przypadki, więc sytuacja i tak była dość oczywista.
Obserwujemy co się dzieje w całej Polsce. Niestety, ale bijemy rekordy pod względem liczby zakażeń, więc nie może dziwić, że wirus pojawił się również w sporcie. Tak było, jest i będzie, niezależnie od tego, jak mocno będziemy przestrzegać wszystkich zasad. Do tego momentu mieliśmy jedynie dwa przypadki zakażenia wewnątrz drużyny. Teraz jest więcej… trudno, musimy z tego wyjść.
Przechodząc do spraw stricte sportowych. Jak postrzegacie obecny sezon? Jest poczucie lekkiego niedosytu z powodu potraconych ostatnio paru punktów czy jednak jesteście zadowoleni, że dotarliście tak daleko w Pucharze Polski, a w lidze dalej utrzymujecie miejsce na podium?
Przede wszystkim nie chciałbym w tym momencie w jakikolwiek sposób podsumowywać sezonu. Zostało parę kolejek, po drugie jesteśmy w półfinale Pucharu Polski. Na podsumowania i analizy przyjdzie czas za parę tygodni. Oczywiście, straciliśmy kilka punktów, ale jest to czymś naturalnym i nie dotyczy tylko nas, ale i każdego zespołu w lidze. Walczymy o swoje, chcielibyśmy osiągnąć historyczny sukces i jeszcze namieszać w czubie tabeli oraz w Pucharze Polski. Mam nadzieję, że za te parę tygodni będziemy mogli z uśmiechami na twarzy powiedzieć, że był to wspaniały sezon.
Trener Marek Papszun po meczu z Górnikiem Zabrze powiedział, że ma nadzieję, że był to ostatni raz, gdy Raków grał w Bełchatowie. Jak w tym momencie wyglądają prace i na stadionie w Częstochowie i jak duże są szanse, że z Lechem Poznań zagracie u siebie?
Dziś zaczął się proces układania murawy. Z dnia na dzień wygląda to coraz lepiej. Na dziś nie możemy jednak w stu proc. stwierdzić, że spotkanie z Lechem zostanie rozegrane w Częstochowie, ale robimy wszystko, żeby tak się stało. Trwają pracę z przystosowaniem obiektu do wymogów Ekstraklasy, tak budynku klubowego, jak i trybun. Krzesełka są przytwierdzone i teoretycznie można z nich spokojnie obejrzeć mecz. Zostało jeszcze dwa i pół tygodnia, a z każdym dniem będziemy się coraz bardziej przybliżać do powrotu do domu.
Zapytam jeszcze inaczej. Do czego jest bliżej. Meczu z Lechem w Częstochowie czy do powrotu do gry Tomasa Petraska?
Mam głęboką nadzieję, że obie te rzeczy nie są od siebie za bardzo oddalone. Może się okazać, że Tomas wróci właśnie na mecz z Lechem. Niczego jednak nie przesądzam. Równie dobrze może to być wcześniejsze spotkanie, jak i późniejsze. Na szczęście Tomas rozpoczął już treningi z drużyną, co rodzi nadzieję, że pomoże nam w najważniejszych meczach tego sezonu. Musimy pamiętać, że jest to nie tylko wzmocnienie na boisku, ale też poza nim. To ważna postać w naszym zespole, przywódca.
“Przegląd Sportowy” poinformował, że latem z Rakowa może odejść ośmiu zawodników. Wymienione były takie nazwiska jak Holec, Pindroch, Piątkowski, Jach, Arsenić, Schwarz, Malinowski, Szczepański. Rzeczywiście może dojść do kadrowej rewolucji?
Myślę, że każdy kibic Rakowa czytający ten artykuł mógł ulec wrażeniu, że tych zawodników jest bardzo dużo, ale gdy przeanalizujemy to punkt po punkcie, to dochodzimy do wniosku, że część tych piłkarzy ma w swoich umowach klauzulę przedłużenia albo też w umowie transferowej jest klauzula wykupu. Po naszej stronie jest decyzja czy zdecydujemy się na kontynuowanie współpracy z danym zawodnikiem czy też nie. Cały czas pracujemy nad kadrą na przyszły sezon, analizujemy sytuację. Robimy wszystko, żeby Raków był jeszcze silniejszy. Wiadomo, że wiąże się to z paroma rozstaniami, jest to nieuniknione. Zmiany są wpisane w rozwój klubu, więc pewnie w lipcu w tym samym składzie się nie spotkamy. Nie byłbym jednak osobą, która bije na alarm i mówi, że Raków po sezonie się rozpadnie.
CZYTAJ TAKŻE:
Piłkarz Jagiellonii nie spełni swojego marzenia
Eliminacje MŚ 2022. Duży pech piłkarza Stali Mielec. Już wrócił do klubu
Zgłoś błąd
WP SportoweFaktyPiłka nożna
Raków Częstochowa
PKO Ekstraklasa
Wojciech Cygan
Kamil Piątkowski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Komentarze (0)