Wątek niepewnej przyszłości Helmuta Marko w obozie Red Bulla zdominował arabski weekend wyścigowy. W piątek pojawiły się wiarygodne informacje – i to ze strony samego 80-latka – że może zostać zawieszony przez szefostwo koncernu w związku z podejrzeniami o wycieki w mediach nt. afery wokół Christiana Hornera.
Sprawa ta zrobiła się jeszcze ciekawsza, gdy swojego sojusznika w klarowny sposób poparł Max Verstappen, który mógłby opuścić austriacki zespół w przypadku jego odejścia. Dlatego też świat F1 z niecierpliwością oczekiwał na wyniki sobotnich rozmów Marko z Oliverem Mintzlaffem. Te potoczyły się po myśli holenderskiego obozu:
“Za nami naprawdę dobra rozmowa. Naszym priorytetem jest to, by do zespołu powrócił spokój i uwzględniliśmy to we wszystkich kwestiach. Będę dalej tutaj pracował, a moja umowa obowiązuje jeszcze przez trzy lata. Błyskawicznie musi jednak powrócić ten spokój”, powiedział Austriak w rozmowie ze Sky Germany.
Konsultant Red Bulla nie omieszkał również podziękować Verstappenowi za okazane wsparcie i ustosunkować się do stawianych mu zarzutów:
“Było to niezwykle imponujące i jestem bardzo mu za to wdzięczny. To jedna z nielicznych osób, które mają taki silny charakter i okazują lojalność. Jeżeli chodzi o wyciek, to kompletna bzdura. Cieszę się, że w ogóle mogę używać telefonu i nigdy nie widziałem żadnej z tych konwersacji.”
Znacznie więcej do powiedzenia w tej sprawie miał na powyścigowej sesji medialnej Horner. Brytyjczyk najpierw odniósł się do stricte tematu możliwego zawieszenia Marko:
“Plotka o zawieszeniu była taką samą wiadomością zarówno dla zespołu, jak i każdego innego. Byliśmy nią po prostu zaskoczeni. Helmut to pracownik koncernu Red Bulla i to oni rozmawiali między sobą. Nie byliśmy żadną częścią tych dyskusji”, wyjawił pryncypał ekipy z Milton Keynes, cytowany przez Motorsport.
“Znam Helmuta od 1996 roku i przez te wszystkie lata pełnił ważne role, które ciągle ewoluowały. Znam go zatem bardzo długo. Mimo że w tym roku skończy 81 lat, nadal wyraźnie zmotywowany jest do pracy w F1, a to naprawdę pozytywna rzecz.”
“Moja relacja z Helmutem nie stanowi żadnego problemu. Jest zawsze bezpośredni, ale taki już jest. Każdy ma swoją rolę do odegrania i nie ma znaczenia, jaka ona ma być. Zespół odnosi niesamowite sukcesy i przed długi okres miał nadzwyczajne zdolności. To był jeden z kluczy do naszego sukcesu.”
W dalszej części 50-latek skupił się na wątku Verstappena i tego czy, faktycznie opuściłby zespół w przypadku rozstania się z Marko. Został zapytany m.in. o to, czy tak otwarte naciski Maxa wpłynęły na decyzje koncernu o dalszej współpracy z austriackim działaczem:
“Jeśli ktoś nie chce być w tym zespole, nie będziemy do tego zmuszać i żeby był tu wbrew swojej woli. Mowa tutaj o wszystkich niezależnie od tego, czy to operator maszyny, projektant czy pracownik firmy współpracującej.”
“Aby być w jakimś teamie, potrzebne do tego jest zaangażowanie oraz pasja. Max to ma i obserwujemy to, odkąd ściga się tu od 18. roku życia. Nie mam żadnych wątpliwości odnośnie jego zaangażowania oraz pasji pod kątem przyszłości.”
Całemu zamieszaniu z boku przygląda z pewnością Toto Wolff, który często komentuje je w związku z sugestiami o możliwym przejściu Verstappena do Mercedesa. Bardzo chwytliwą wypowiedzią rzucił po zakończeniu GP Arabii Saudyjskiej, kiedy wprost wyjawił, że chciałby mieć Holendra w swoim zespole:
“Chciałbym go mieć u siebie, jednakże najpierw musimy zrobić porządek z naszym autem. Jesteśmy po prostu to winni naszym kierowcom, George’owi i Lewisowi. Musimy poprawić samochód i zapewnić im dobry sprzęt. Później zaczniemy rozmyślać o przyszłości. Ostateczną decyzję i tak musi podjąć Max. Nie ma w stawce ekipy, która nie stanęłaby na głowie, by mieć go w swoim bolidzie”, wyznał 52-latek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS