A A+ A++

Dziesięć rodzin w tym roku otrzymało świąteczne upominki w ramach polkowickiej Szlachetnej Paczki. W akcję zaangażowało się ośmioro wolontariuszy, którzy – jak mówi ich liderka Martyna Honc – bez tego nie wyobrażają sobie świąt. Z liderką Szlachetnej Paczki, rejonu Polkowice, rozmawia Edyta Drzymała.

Zakończyła się tegoroczna edycja Szlachetnej Paczki. Wyjątkowa, bo w okresie pandemii koronawirusa. Jak przebiegała akcja?

Na początku werbowaliśmy wolontariuszy. W tym roku zgłosiło się osiem osób. Po odpowiednim przeszkoleniu i testach, mogli odwiedzać zgłoszone rodziny. Przypomnę, że one nie mogą się same zgłaszać. Mogą to zrobić osoby z zewnątrz, jak np. sołtysi, instytucje – jak Ośrodek Pomocy Społecznej czy parafie. Wolontariusze Szlachetnej Paczki starają się dotrzeć do każdej zgłoszonej rodziny. Czasem jednak na drodze staje brak kontaktu lub zbyt mała liczba osób chętnych do pomocy.

Ilu rodzinom pomogliście w tym roku?

Pomogliśmy dziesięciu rodzinom z dwudziestu zgłoszonych. Pierwszym z zadań wolontariuszy jest weryfikacja danej rodziny. Sprawdzamy, czy ta pomoc faktycznie ich zmotywuje do działania. To właśnie idea Szlachetnej Paczki – mądra pomoc. Można kogoś obdarować, jednak jeśli nic oprócz roszczeniowości, że im się przecież należy, za tym nie idzie – to nie ma sensu. Druga sprawa to właśnie brak kontaktu i zbyt mała liczba wolontariuszy. Oczywiście, zawsze staramy się dotrzeć do wszystkich rodzin i z nimi porozmawiać.  Te dziesięć obdarowanych rodzin to nasz sukces.

Wasza akcja w dużej mierze opiera się na kontakcie bezpośrednim. Musicie spotykać się z rodzinami osobiście. W jaki sposób zorganizowaliście to, by przestrzegać reżimu sanitarnego?

Najpierw robiłam wywiady z naszymi wolontariuszami. Czy dobrze się czują, nie mają objawów, nie mieli kontaktu z chorym. Potem wolontariusze dzwonili do rodzin i wypytywali o to samo. Dopiero po uzyskaniu informacji wolontariusze spotykali się z rodzinami, przy zachowaniu wszelkich zasad reżimu sanitarnego. A więc dystans, maseczki i dezynfekcja oczywiście.

Skąd wzięły się prezenty dla tych rodzin?

Paczki szykowali darczyńcy. Po przeprowadzeniu wywiadów wolontariusze tworzyli opis poszczególnych rodzin w bazie Szlachetnej Paczki. Przy każdej rodzinie wpisywali trzy najważniejsze potrzeby. Były to najczęściej żywność, artykuły chemiczne oraz opał. Darczyńcy wybierali rodzinę i kompletowali paczkę. Dostarczali ją do naszego magazynu, a stamtąd wieźliśmy ją do rodzin. W tym roku przez wzgląd na pandemię darczyńcy nie jechali wspólnie z wolontariuszami, tak jak się to zdarzało w poprzednich latach.

Dlaczego bierze pani udział w Szlachetnej Paczce?

Jestem wolontariuszką od czterech lat. Nie wyobrażam sobie okresu przedświątecznego bez Szlachetnej Paczki. To jest jak uzależnienie. Gdy widzi się twarze osób otwierających prezenty… Tego nie da się opisać słowami. Daje to tak duży power do dalszego działania.

A co robi pani na co dzień?

Uczę się w technikum.

Miała pani czas na to, by tak aktywnie wziąć udział w tej akcji?

Pewnie, że da się to wszystko połączyć. Działamy według zasady, że każdy daje z siebie 100 procent. Każdy jest ważny.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTL: Kolejka pod znakiem rachunków do wyrównania
Następny artykułNie kupuj żywych karpii