I nie tylko to – nie pomogą im również, a wręcz przeciwnie, takie, a nie inne konstrukcje funduszu alimentacyjnego czy regulacje dotyczące powrotu kobiet po urlopie macierzyńskim do pracy.
Tak w Sierpcu mówił w poniedziałkowy wieczór kandydat na prezydenta RP Szymon Hołownia. To był kolejny przystanek na trasie jego kampanijnego kampera, który dziś zatrzyma się w Kujawsko-Pomorskiem.
Przecież jesteśmy fajnym narodem
Ale jeszcze na Mazowszu Hołownia tak kontynuował swoją myśl: – Te właśnie problemy powinniśmy realnie rozwiązywać, jeśli chcemy pomóc polskiej rodzinie, a nie w obrzydliwy, parafaszystowski sposób straszyć ludzi innymi obywatelami i szczuć jednych na drugich, bo to co dziś widzę i słyszę, to stara śpiewka PiS-u: poszczujemy Polaków jednych na drugich i dzięki temu wygramy. Ja nie mogę już na to patrzeć. Jak nie straszyli gejami, to uchodźcami. Jak nie uchodźcami, to rodzicami dzieci niepełnosprawnych, później nauczycielami, za chwilę by wzięli samorządowców, tylko im epidemia wybuchła.
Szymon Hołownia przekonywał, że rządzący nie umieją budować czegokolwiek, wspólnoty bez wroga. – A ja chciałbym nauczyć ludzi w Polsce, że możemy się przyjaźnić, współpracować, mając różne poglądy i że nie musimy mieć wroga, żeby się łączyć – zwracał się do sierpczan. – Przecież jesteśmy fajnym narodem. To, że się nie zgadzamy co do aborcji, historii, podatków to normalne. Zadaniem prezydenta nie jest przeszczepianie swojego mózgu wszystkim. Trzeba wybrać prezydenta, który zamiast dzielić, będzie pokazywał, co nas łączy.
Ewangeliści akurat na wybory 2020
Część swego godzinnego wystąpienia poświęcił relacjom z Kościołem.
Przedstawił się jako – co dla nikogo nie było tajemnicą – praktykujący katolik, regularnie chodzący do kościoła. Ale taki, który nie widzi potrzeby, by prezydent musiał mieć swojego kapelana utrzymywanego za publiczne pieniądze, skoro może pójść do kościoła jak każdy inny normalny człowiek.
– A słyszeliście, jak jeden z biskupów [Antoni Długosz] ostatnio mówił, że są ewangelista Morawiecki i ewangelista Szumowski? Mateusz i Łukasz. Żałowałem, że prezes Jan nie ma na imię, a prezydent Marek, bo wtedy mielibyśmy już komplet czterech ewangelistów w jednej opowieści. Do czego to jest podobne? Uważam, że kościół to miejsce, do którego może pójść każdy, nie powinno mnie w nim obchodzić nawet przez sekundę, na kogo głosuje człowiek, któremu podaję rękę, przekazując znak pokoju. Kościół to ostatnie miejsce w Polsce, gdzie możemy się spotkać bezpiecznie i bez względu na poglądy polityczne.
Prezydent – sędzia, nie napastnik
Hołownia powtarzał kilka razy, że dziś Polska nie potrzebuje kolejnego partyjnego kandydata: – Dlatego to ja muszę zostać prezydentem, żeby w końcu przestał on być zakładnikiem tej czy innej partii, rodzaju firmy rodzinnej, która wchodzi do firm, spółek skarbu państwa, publicznej telewizji, sądów, prokuratury, obstawia wszystkie stanowiska. Prezydent nie może być dodatkiem do Sejmu. Powinien być sędzią na boisku, a nie napastnikiem jednej z drużyn.
Co w ostatnich latach najlepiej udało się w Polsce? – Samorządy. I to złości rząd. Kantuje je w biały dzień, daje za mało na subwencję oświatową, odbiera kompetencje. Nie pomaga samorządom, które z powodu kryzysu mają o 40 proc. niższe wpływy z PIT. Wciąż nie ma izby samorządowej. A powinien nią być Senat z prezydentami, burmistrzami, marszałkami, sołtysami w składzie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS