Nie było za grosz dramaturgii w wygranym 3:1 meczu Holandii z Bośnią i Hercegowiną. Pokonana drużyna z Bałkanów spadła z najwyższej dywizji Ligi Narodów, a to oznacza, że pozostanie w niej Polska.
Sebastian Szczytkowski 15 Listopada 2020, 19:52
Holandia zdobyła przewagę bez problemu. Patrząc na początek meczu w Amsterdamie, trudno było uwierzyć, że Pomarańczowi nie poradzili sobie z Bośniakami w pierwszym spotkaniu na wyjeździe. W rewanżu nie minął kwadrans i było 2:0 po dwóch uderzeniach z bliska Georginio Wijnalduma.
Akcje bramkowe podopiecznych Franka de Boera były kombinacyjne i eleganckie, złożone z licznych podań. Holandia miała dużo miejsca na połowie przeciwnika i skrzętnie z tego korzystała. Piłka wędrowała płynnie z jednego skrzydła na drugie, a Georginio Wijnaldum nie miał skomplikowanego zadania po podaniach Denzela Dumfriesa oraz Stevena Berghuisa.
Po około 20 minutach Bośnia przestała tylko przyglądać się przeciwnikom, ale z zagrożeniem Holandii miała problem. Mocniej pachniało trzecim golem gospodarzy niż jakimkolwiek gości do końca pierwszej połowy. Tak naprawdę powinien on paść, jednak sędzia asystent niepotrzebnie pokazał spalonego w momencie podania Stevena Berghuisa do Luuka de Jonga i okradł napastnika z trafienia dla zespołu narodowego. Telewizyjne powtórki pokazały wyraźnie, że nie było powodu do podniesienia chorągiewki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie sztuczki Hansiego Flicka. Dobry jest!
Co się odwlecze, to nie uciecze i Holandia strzeliła gola na 3:0 w 55. minucie. Memphis Depay sprawił sobie prezent za aktywną grę od początku meczu. Ponownie oddanie uderzenia do odsłoniętej siatki było najmniej skomplikowanym elementem akcji bramkowej. Największą pracę wykonał Denzel Dumfries, który po wyłuskaniu piłki na linii pola karnego, wykonał drugą asystę w meczu. Od tego momentu nawet najwięksi optymiści wśród Bośniaków nie wierzyli w to, że goście zdobędą jakikolwiek punkt w Amsterdamie.
Holandia rozluźniła się, ponieważ przez godzinę nie napotkała oporu, i dostała “po nosie”. W 63. minucie Smail Prevljak strzelił gola na 1:3 z centrum pola karnego. Jego wejście na boisko z ławki rezerwowych jakby zaskoczyło gospodarzy, a przede wszystkim Stefana de Vrija, który dopuścił do uderzenia po podaniu Edina Viscy. Trafienie honorowe zadowoliło przyjezdnych. Być może byłoby jeszcze ciekawie, gdyby Miralem Pjanić strzelił gola kontaktowego z rzutu wolnego, ale przymierzył z 20. metra w holenderski mur.
Holandia po przekonującym zwycięstwie jest na prowadzeniu w grupie Ligi Narodów i czeka na wynik wieczornego meczu reprezentacji Włoch oraz Polski. Bośnia i Hercegowina już nikogo nie wyprzedzi i po jednej edycji pożegnała się z najwyższą dywizją.
Holandia – Bośnia i Hercegowina 3:1 (2:0)
1:0 – Georginio Wijnaldum 6′
2:0 – Georginio Wijnaldum 14′
3:0 – Memphis Depay 55′
3:1 – Smail Prevljak 63′
Składy:
Holandia: Tim Krul – Denzel Dumfries (64′ Hans Hateboer), Stefan de Vrij, Daley Blind, Owen Wijndal (79′ Patrick van Aanholt) – Davy Klaassen, Georginio Wijnaldum (64′ Donny van de Beck), Frenkie De Jong – Steven Berghuis (89′ Calvin Stengs), Luuk de Jong, Memphis Depay (79′ Quincy Promes)
Bośnia: Ibrahim Sehić – Darko Todorović, Dennis Hadzikadunić, Sinisa Sanicanin, Sead Kolasinac – Gojko Cimirot, Miralem Pjanić (89′ Almedin Ziljkić), Rade Krunić (78′ Amar Rahmanović) – Edin Visca (78′ Benjamin Tatar), Armin Hodzić (61′ Smail Prevljak), Amer Gojak (61′ Vladan Danilović)
Żółte kartki: Klaassen (Holandia) oraz Todorović, Sanicanin (Bośnia)
Sędzia: Francois Letexier (Francja)
Liga Narodów, dywizja A – grupa 1.
Na początek niedzieli w Lidze Narodów doszło do konfrontacji z udziałem reprezentacji uskrzydlonych awansem do Euro 2020 poprzez baraże. W Trnavie spotkali się dwaj. Słowacja mogła świętować po zwycięstwie z Irlandią Północną, natomiast Szkocja pokonała w konkursie rzutów karnych Serbię, co było odbierane za małą niespodziankę.
Słowacja zdobyła prowadzenie 1:0 w 32. minucie. Piłka sunęła przed polem karnym głęboko cofniętych przyjezdnych. Nie mieli oni specjalnie pomysłu na przerwanie kombinacyjnego rozegrania, a i zabrakło im zdecydowania. Dlatego w 32. minucie Jan Gregus postanowił oddać strzał z dystansu po podaniu Petera Pekarika i przymierzył w sam narożnik bramki. Craig Gordon został w blokach i wyłącznie odprowadził futbolówkę wzrokiem do siatki.
Na środku obrony Słowacji zagrali Lubomir Satka i Milan Skriniar. W pierwszej połowie defensor Lecha Poznań musiał ratować sytuację po chwili zawahania zawodnika Interu Mediolan. Satka w odpowiednim momencie włożył nogę przed oddającego uderzenie Olivera McBurnieego i zgodnie z przepisami uniemożliwił strzelenie gola. Przyjezdni mieli szansę na wyrównanie w 43. minucie, ale lobik Stuarta Armstronga ponad Markiem Rodakiem okazał się niecelny.
Po przerwie Słowacja nadal broniła skutecznie i wygrała 1:0. Popisał się Rodak, który obronił na linii uderzenie Kenny’ego McLeana. Również gospodarze od czasu do czasu atakowali i nie można było im zarzucić kurczowego chronienia skromnej zaliczki.
Macedonia Północna zwyciężyła 2:1 z Estonią. Prowadzenie gospodarzom dał w 29. minucie Ivan Trickovski. Były pomocnik Legii popisał się całkiem zgrabnymi nożycami i uniknął w tej sytuacji spalonego. Estonia odpowiedziała w 52. minucie nieco zaskakującym trafieniem Reuno Sappinena. Pewnie w szatni będzie przekonywać, że strzelał, a nie centrował, ale najważniejsze, że swoim zagraniem umieścił piłkę od słupka w siatce. Na 2:1 trafił w 69. minucie Vlatko Stojanovski po eleganckiej asyście Eljifa Elmasa zewnętrzną częścią buta.
Dywizja B:
Słowacja – Szkocja 1:0 (1:0)
1:0 – Jan Gregus 32′
Liga Narodów, dywizja B – grupa 2.
Dywizja C:
Macedonia Północna – Estonia 2:1 (1:0)
1:0 – Ivan Trickovski 29′
1:1 – Rauno Sappinen 52′
2:1 – Vlatko Stojanovski 69
Liga Narodów, dywizja C – grupa 2.
Czytaj także: Hiszpania uratowała remis. Koszmarna noc Sergio Ramosa
Czytaj także: Czarnogóra blisko awansu. Vladislavs Gutkovskis asystował przy golu
WP SportoweFaktyZgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Komentarze (0):