Od września w szkołach ponadpodstawowych pojawi się HiT, czyli Historia i Teraźniejszość – to nowy przedmiot, który zastąpi dotychczasową Wiedzę o społeczeństwie. Już na etapie projektowania HiT wywołał szereg kontrowersji, związanych głównie z treściami zawartymi w wydanym już podręczniku. Zdaniem wielu krytyków wprowadzane zmiany, zamiast rzetelnego przekazania wiedzy, mają na celu indoktrynację młodych ludzi.
Nowego przedmiotu będą się uczyć uczniowie liceów ogólnokształcących, techników oraz szkół branżowych I stopnia. Wymiar godzin zajęć przedmiotu historia i teraźniejszość będzie wynosił:
- liceum ogólnokształcące – klasa I – 2 godziny, klasa II – 1 godzina (łącznie 3 godziny),
- technikum – klasa I – 1 godzina, klasa II – 1 godzina, klasa III – 1 godzina (łącznie 3 godziny),
- branżowa szkoła I stopnia – klasa I – 1 godzina.
Jak czytamy na stronach rządowych, HiT będzie wprowadzany sukcesywnie, co oznacza, że w kolejnych latach obejmie kolejne klasy. Uczniowie, którzy rozpoczęli kształcenie w szkołach ponadpodstawowych przed rokiem szkolnym 2022/2023, nie będą objęci tą zmianą (będą uczyć się zgodnie z dotychczasową podstawą programową wiedzy o społeczeństwie).
Jaki jest cel wprowadzenia nowego przedmiotu w szkole? Według pomysłodawców i twórców nowej podstawy programowej HIT ma sprawić, że młodzież będzie bardziej świadoma tego, co działo się w Polsce po wojnie, oraz które z tych wydarzeń były ważne, i co wniosły do historii Polski.
– Ideą jest to, żeby w I i II klasie szkoły ponadpodstawowej wprowadzić przedmiot, którego treścią będzie historia najnowsza, zaczynając od końca II wojny światowej – tłumaczył kilka miesięcy temu minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Tymczasem pomysłowi MEiN sprzeciwiają się zarówno politycy opozycji jak i środowiska nauczycielskie. W nowym podręczniku znajdziemy między innymi takie zagadnienia jak „ideologia gender”, „intelektualne zboczenia europejskie” czy dwa rozdziały o Janie Pawle II. W opinii Związku Nauczycielstwa Polskiego wprowadzenie HiT-u jest pomysłem nieprzemyślanym, niezrozumiałym, wręcz szkodliwym dla edukacji historycznej i obywatelskiej.
– Nauczyciele podkreślają, że projekt wbrew opinii autorów nie budzi zainteresowania przeszłością i nie dostarcza wiedzy na temat najważniejszych wydarzeń i najwybitniejszych postaci z dziejów Polski, gdyż dobór treści ma charakter wybiórczy bez bezstronnego kryterium selekcji – czytamy w stanowisku Związku.
Zbieżne zdanie na ten temat wyraziła również lokalna działaczka ZNP.
– Nowy przedmiot odbierany jest negatywnie nie tylko przez nasze środowiska, ale przez znawców, którzy mają duże duże pojęcie o historii czy WOS-ie. To jest podręcznik przygotowany przez rząd. Zakłada, że jedyny dobry światopogląd to chrześcijaństwo i wiara w Boga, a terminy takie jak feminizm czy ateizm, są utożsamiane z nazizmem. Dla mnie to jest też przykre, bo prawie nie ma tam postaci kobiet, a jeśli już są, to tylko w negatywnym świetle, jako feministki. Poza tym jest tam pochwała Kościoła, wszystko inne jest złe. Bob Dylan, Rolling Stonesi czy Beatlesi też są źli – uważa Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Szefowa związku wierzy, że nauczyciele będą mieli taką możliwość, by zwyczajnie nie korzystać z nowego podręcznika. – Liczę też na młodzież, że nie dadzą się łatwo zmanipulować. Nie uwierzą w to, co się im na siłę wmawia, bo to jest jakieś pomieszanie z poplątaniem. To jest karygodne – dodaje.
Niedawno właśnie z powodu podręcznika do HiT-u autorstwa Wojciecha Roszkowskiego również w Sejmie odbyła się gorąca dyskusja.
– Czy drugim celem ma być wojna polsko-polska? Czy chcemy, żeby dzieci, które znają tę historię, bo mogą znać z relacji rodziców i dziadków, za moment zaczęły toczyć tę wojnę na terenie szkoły, wojnę, którą my toczymy w parlamencie? Czy chcemy, żeby zwracali się do siebie per “lewacki” i “prawacki”, bo takim językiem mówi pan Roszkowski? Czy chcemy zniechęcić uczniów do UE, ponieważ pan Roszkowski nie ukrywa swojej niechęci do Unii mówiąc o “intelektualnej zgniliźnie Zachodu”? Czy chodzi o to, żeby młodzież robiła sobie kpinę z tego przedmiotu, ponieważ pan Roszkowski lubi Budkę Suflera, ale Beatlesi byli popularni tylko dlatego, że głośno grali? – pytała retorycznie Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
W odpowiedzi, wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski przypomniał uregulowania prawne dotyczące dopuszczania podręczników do użytku. Podręcznik powinien więc otrzymać dwie pozytywne opinie merytoryczne i jedną językową. – Jeżeli opinie są pozytywne, to minister może dopuścić podręcznik do użytku. Tak było w przypadku tego podręcznika – stwierdził Piontkowski. Dodał, że „ani pani poseł ani dziennikarze nie są wpisani na listę rzeczoznawców”. – Nie są to opinie wiążące dla ministra – podkreślił.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS