28 maja Hiszpanie wybierali swoich przedstawicieli we władzach regionalnych. Dla największych graczy na scenie politycznej – rządzącej PSOE Pedro Sancheza oraz Partido Popular (Partii Ludowej) z Alberto Nunezem Feijoo na czele – była to próba generalna przed zaplanowanymi na grudzień wyborami parlamentarnymi.
Pedro Sanchez i gorzki smak porażki
Hiszpański premier musiał przełknąć gorycz porażki. Wyniki głosowania okazały się dla niego wyjątkowo niekorzystne. PSOE straciła 1,2 pkt proc. w stosunku do wyborów z 2019 roku. Wielkim zwycięzcą była centroprawicowa Partido Popular, na którą zagłosowało 31,5 proc. wyborców, a więc o ponad 9 pkt proc. więcej niż przed czterema laty. PP zdominowała lub przejęła władzę w regionach tradycyjnie kojarzonych z lewicą m.in. w Walencji, Aragonii, Estremadurze.
Pedro Sanchez postanowił wziąć na siebie odpowiedzialność za wyborczą porażkę. Szef hiszpańskiego rządu rozwiązał parlament i poddał się pod osąd obywateli zarządzając przedterminowe wybory parlamentarne. Głosowanie odbędzie się 23 lipca.
Decyzja w sprawie wyborów – choć niespodziewana – nie jest ogromnym zaskoczeniem, ponieważ w ciągu ostatnich lat premier przyzwyczaił Hiszpanów do ryzykownych ruchów.
Dziennik „El Pais” przypomniał o sytuacji sprzed trzech lat, kiedy Pedro Sanchez desperacko próbował ocalić kraj przed rządami skrajnej prawicy. Jego manewr się wówczas udał – środowiska lewicowe zmobilizowały się do tego stopnia, że przetaczająca się przez Europę konserwatywna fala została zatrzymana i nie dotarła na Półwysep Iberyjski. Czy i teraz fortel premiera przyniesie oczekiwane skutki?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS