A A+ A++

Rozpętanie w mediach lewicujących nagonki na książkę profesora Roszkowskiego „Historia i Teraźniejszość” odzwierciedla poziom polskiej debaty publicznej (a właściwie bardziej prawidłowo należałoby użyć słowa „nagonki publicznej).

Jestem gotów postawić orzechy przeciwko kasztanom, że większość dyskutantów, w tym posłów i byłych ministrów edukacji, zabierających w powyższej sprawie głos, podręcznika na oczy nie widziała i nie czytała. Z kolei oponenci, którzy jakimś zbiegiem okoliczności z jej fragmentami się zapoznali dają dowód kompletnego braku znajomości historii i ignorancji w sprawach dotyczących nauczania tego bardzo ważnego przedmiotu. Powyższa konstatacja powinna zachęcać mnie do zakończenia dyskusji, którą można i należy prowadzić z ludźmi o odmiennych poglądach, ale nie z dyletantami. Mając jednak nadzieję, że i do nich czasami (choć na pewno rzadko) docierają logiczne argumenty przedstawiam kilka zdań w obronie ww. podręcznika:

1) Historia, tak jak wszystkie nauki humanistyczne nie jest nauką ścisłą, w której 2 + 2 = 4. Debaty, dyskusje, spory, a nawet czasem kłótnie dotyczące interpretacji różnych wydarzeń z przeszłości i ich wpływu na dzieje świata powinny się toczyć (i przez wiele lat tak było) w środowiskach naukowych, akademickich, na różnych konferencjach i sympozjach. Oczywiście osiągnięcie kompromisu, a nawet czasem konsensusu w poruszanych sprawach nigdy nie było i nie będzie łatwe, ale rozmowa o nich jest wskazana i próby docierania do prawdy niezbędne. Odrzucanie a priori wszystkich argumentów i opinii odrębnych to intelektualne barbarzyństwo.

2) Nie rezygnując z docierania do obiektywnej prawdy (cokolwiek by to nie znaczyło) przy ocenie książek (również podręczników) należy stosować specyficzne kryteria, pamiętając, że autor ma prawo, a nawet obowiązek prezentowania własnych, często bardzo wyrazistych i kontrowersyjnych, poglądów na opisywany temat. Z tego prawa korzysta profesor Roszkowski przy pisaniu podręcznika Historia i Teraźniejszość. Jest to wg mnie zaleta, a nie wada powstałego utworu. Oczywiście inną sprawą jest na ile spełnia on wszystkie parametry podręcznika, ale patrząc na liczne buble w tym zakresie, z których czerpią wiedzę nasze dzieci zastanawiam się, czy to co niektórzy uważają za słabość nie jest jego siłą.

Na zakończenie proszę wszystkich szczerze zatroskanych budowaniem demokratycznego państwa wolnych obywateli o zastanowienie się, czy ograniczanie debaty publicznej i wolności wypowiedzi dobrze służy temu celowi i przypominam słowa poety:

Czy ten ptak kala gniazdo co je kala

Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNa kogo chcą głosować Polacy? Jest najnowszy sondaż
Następny artykułUkraina. Trójstronne spotkanie we Lwowie. “Nie chcemy przeżyć jeszcze jednego Czarnobylu”