Hanna Banaszak od ponad 40 lat występuje na scenie jazzowej. Wokalistka przy okazji promocji nowej płyty udzieliła bardzo szczerego wywiadu redakcji “Wysokich obcasów”. Opowiedziała o traumatycznym przeżyciu, które wpłynęło na jej twórczość i dalsze życie.
Gwiazda zdradziła, że podczas festiwalu w Jarocinie w 1974 r. padła ofiarą napaści seksualnej. Mężczyzna związany z organizacją wydarzenia próbował ją zgwałcić. Miała wtedy 17 lat.
– Występowałam wtedy w duecie z kolegą o rok starszym ode mnie. Ten osobnik koniecznie chciał zostać naszym menedżerem i pod pretekstem podpisania jakiejś umowy poprosił, abym wpadła na chwilę do jego hotelowego pokoju, a mnie do głowy nie przyszło… Rzucił się na mnie. Szarpałam się z nim kilkanaście minut, podrapałam go, ale w końcu udało mi się jakoś uciec. A on, kiedy rano pojawił się na próbie, szepnął mi do ucha, że jestem dz..ką. Podobnych sytuacji miałam w życiu jeszcze kilka – wyznała.
Hanna Banaszak próbowała podzielić się swoim doświadczeniem z zaprzyjaźnionym muzykiem. Powiedział jej: “to po co tam chodziłaś?”, przez co poczuła się jeszcze gorzej i już nigdy nie poruszyła tego tematu.
Przez to wydarzenie, piosenkarka nie chciała wracać do utworów, które wówczas wykonywała. Zamknęła się w sobie i przez lata radziła sobie z traumą na swój sposób.
– Obrosłam w pancerz wydziergany osobiście własnym intelektem wzmacnianym psychologicznymi książkami – podsumowała.
Hanna Banaszak zmieniła się, gdy na świat przyszła jej córka. Wychowywała ją samotnie i za wszelką cenę chciała zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa. Dziś wspiera młode kobiety w walce o równe prawa, choć jest przekonana, że to długa i wyboista droga.
– Jestem z nimi, ale mam świadomość, że o zwycięstwie dobrze pojętego feminizmu będzie można mówić dopiero wtedy, gdy wymrą pokolenia ukształtowane w silnym systemie patriarchalnym – oceniła.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS