“Rzeczpospolita” ustaliła, że pod koniec maja Prokuratura Regionalna w Lublinie wnioskowała w Krajowym Biurze Interpolu w Warszawie, by ten opublikował tzw. Czerwoną Notę (międzynarodowego listu gończego) za Andrzejem I. To on naraził Skarb Państwa na wielomilionowe straty, nie wywiązując się z umowy dostarczenia respiratorów. Jednak – według dziennika – ściganie Andrzeja I. uniemożliwiła ABW, dokonując w bazie Interpolu wpisu. Mówi on o tym, że podejrzanego trzeba mieć na oku, ale nie ma jeszcze wystarczających dowodów, by go zatrzymać.
– Nie można wykluczyć, że ta sprawa pokazuję złą wolę którejś ze stron. Niemniej w pierwszym momencie wygląda to na coś gorszego niż zbrodnię, czyli na błąd. Bo wygląda to, jakby cały nasz system sprawiedliwości i organa ścigania nie były w stanie skoordynować działań na rzecz bezpieczeństwa państwa ani ochrony racji stanu – komentowała w TOK FM dr Paulina Piasecka, dyrektorka Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.
Przypomniała, że niedawno nastąpiła dymisja płk Piotra Krawczyka z funkcji szefa Agencji Wywiadu. Jak donosił Onet, rezygnacja Krawczyka miała zostać wymuszona “w związku z coraz większymi wątpliwościami, które pojawiają się wokół śmierci handlarza bronią i respiratorami”. Andrzej I. miał umrzeć na zawał serca w Tiranie, stolicy Albanii, gdzie mieszkał od ucieczki z Polski. Identyfikacji ciała miał dokonać tylko zięć Andrzeja I. – już w Polsce, tuż przed kremacją. Nie zrobił tego jednak nikt z polskich służb. Nie było więc pewności, czy faktycznie pochowano Andrzeja I.
W tym kontekście dr Piasecka zwróciła uwagę na “unię personalną” pomiędzy służbami, które w Polsce zajmują się ściganiem przestępstw. – To Agencja Wywiadu, której szefował Piotr Krawczyk, rekomendowała Andrzeja I. jako osobę, która powinna zająć się kupnem respiratorów. Z kolei Agencję Wywiadu nadzoruje minister Mariusz Kamiński. Służby więc podlegają jednej osobie. Tym bardziej okropną perspektywą jest to, że te służby ze sobą nie rozmawiają i nie potrafią ze sobą współpracować. A to jest naprawdę kompromitujące – podkreśliła w rozmowie z Karoliną Lewicką.
Handlarz respiratorami był agentem polskich służb?
Ekspertka przyznała, że “trudno uniknąć przypuszczenia”, jakoby Andrzej I. należał do tzw. aktywów polskich służb. – Ale to wyjątkowo okropne, jeśli była to operacja (zakupu respiratorów – przyp. red.) zaplanowana przez służby nie w tym celu, by nabyć niezbędny dla ochrony zdrowia obywateli sprzęt, tylko by poszerzyć budżet operacyjny (służb). Jeśli wykorzystano w tym celu taką osobę jak Andrzej I. i zrobiono to w tak nieporadny sposób, to jest kompromitacja. I nie tylko w skali krajowej, ale także międzynarodowej. Pytanie, co się stanie z odpowiedzialnymi za to ludźmi, choćby z płk Krawczykiem – stwierdziła.
W jej ocenie służby niejednokrotnie podejmują działania na gracy prawa, a więc takie, które byłyby przestępstwem, gdyby dopuścił się ich zwykły obywatel. A czy mogą werbować osoby ze półświatka? – Służby mają prawo do np. posługiwania się fałszywymi dokumentami. Osoby, które pozwalają naszym służbom dotrzeć do niezbędnych informacji, mogą być tymi, którzy funkcjonują co najmniej na marginesie normalnego obiegu społecznego. Stąd tak poważnym wyzwaniem jest nadzór nad tymi służbami – powiedziała.
Na pytanie, czy w zamian za współpracę ze służbami agenci mogą unikać kary za łamanie prawa, ekspertka odpowiedziała, że jest w stanie sobie to wyobrazić. – Że osoba, która jest przydatna służbom i może przysłużyć się ochronie się interesu państwa, unika kary za pospolite przestępstwa – podsumowała gościni TOK FM.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS