Było
to możliwe, ponieważ nie minęły 24 godziny od zamknięcia
transakcji i możliwości jej unieważnienia, a co za tym idzie
zwrotu pieniędzy.
I
to właściwie powinien być finał nieprzyjemnej przygody. Bo karta
była ubezpieczona i bank natychmiast poinformował, że
nieautoryzowana transakcja została anulowana. Ale to nie był koniec.
Transakcją, jaką wykonał złodziej-haker była opłata za dwa bilety lotnicze. Bank tę transakcję anulował, więc bilety stały się nieważne. I wtedy haker ujawnił się. Dzięki numerowi karty zidentyfikował jej właściciela, do którego wysłał SMSa z pretensjami, że nie może wykorzystać biletów, ponieważ zostały one unieważnione. Upierał się, że skoro kupił i zapłacił, obojętne w jaki sposób, to bilety mu się należą. Wtedy zajęła się nim policja.
Banki i linie lotnicze ostrzegają teraz — przez sezonem letnim, czyli szczytem podróży, że większość oszustw związanych z nielegalnym wykorzystaniem skradzionych krat kredytowych nie odbywa się w staromodny sposób, gdy jedna osoba bezpośrednio przejmuje numer karty innej osoby (lub nawet naprawdę wie, czyja to karta). Najczęściej dochodzi do masowego naruszenia danych dotyczących czasami wręcz milionów kart, bądź nawet generowania ich numerów, co działa szczególnie sprawnie w przypadku zupełnie nowych typów kart.
Inna metoda polega lub tworzeniu nowych systemów do zatwierdzania transakcji. Stąd banki wprowadzają coraz to nowe i trudniejsze systemy zabezpieczające przelewy, niekoniecznie z zachwytem przyjmowane przez właścicieli kont. Przeciągnięcie numeru karty w restauracji, a nawet skan karty na stacji benzynowej lub wyciągnięcie jakiegoś przelewu z poczty to już dość przestarzałe metody, chociaż niejeden złodziej nadal po nie sięga.
W opisanym wyżej przypadku złodziej kart … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS