Kiedy twórcom internetowym spadają zasięgi, przychodzą im do głowy naprawdę dziwne pomysły. Przykładem jest chociażby youtuber Jake Paul, który dla zasięgów postanowił swoim nowym Ferrari spalić trochę gumy. Niestety, włoski supersamochód szybko się zbuntował. Po niespełna godzinie auto rzucało błędami jak wściekłe.
Czekał na to auto grubo ponad rok, a gdy już zasiadł za jego sterami, rozprawił się z nim w niecałą godzinę. Kilkadziesiąt minut wystarczyło, by nowe Ferrari 296 GTB zaczęło “rzucać” błędami jak wściekłe. Wadliwy egzemplarz? Być może, jednak youtuber w pewnym stopniu też się do tego przyłożył.
Jake Paul to jeden z bardziej rozpoznawalnych twórców w Stanach Zjednoczonych. Kiedyś słynął tylko z tworzenia filmów i kontrowersji, jednak z biegiem lat większość energii zaczął poświęcać treningom i karierze sportowej. Zainteresowanie więc spadło, ale doświadczony youtuber dobrze wie, jak zwrócić na siebie uwagę.
Odbiór nowego samochodu z salonu, to świetna okazja do nagrania odcinka i zrobienia czegoś szalonego. Jake na swoje nowe Ferrari 296 GTB czekał grubo ponad rok i już nie mógł się doczekać, aż siądzie za jego sterami. Nie minęła jednak chwila od wyjechania z salonu, a samochód już chciał do niego wrócić. Jak do tego doszło?
Zaraz po wyjeździe z salonu Jake udał się na duży plac, gdzie – jak można się domyślić – spalił gumę. Youtuber kręcił bączki bez opamiętania, jednak wreszcie coś go powstrzymało. Była to długa lista błędów, które zaczęły pojawiać na ekranie. Po kilku “bączkach” posłuszeństwa odmówił m.in. hamulec ręczny, selektor trybów jazdy oraz … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS