A A+ A++

Tak silnego rywala w Gliwicach w tym sezonie jeszcze nie było. GTK mierzyło się z 2. zespołem poprzednich rozgrywek i wiceliderem obecnych. Pszczółka Start Lublin będzie także występować w rozgrywkach koszykarskiej Ligi Mistrzów i dla drużyny Matthiasa Zollnera było to spore wyzwanie i możliwość sprawdzenia się na tle kandydata do medali. Ostatnie dni w Gliwicach były niezwykle szalone. Jeszcze w środowy poranek nic nie wskazywało na to, że w terminarzu rozgrywek może dojść do tak istotnych zmian. Pierwotnie rywalem GTK w najbliższą niedzielę miał być zespół Arged BM Slam Stal Ostrów Wlkp. Jednak na skutek znacznej liczby zachorowań spowodowanych wirusem COVID-19 w zespole rywala decyzją władz Polskiej Ligi Koszykówki został on skierowany w całości na kwarantannę. W tej sytuacji wydawało, się że drużyna Matthiasa Zollnera będzie w najbliższy weekend pauzować. Szybko jednak okazało się, że w podobnej sytuacji znaleźli się koszykarze z Lublina, którzy w piątek mieli się zmierzyć z PGE Spójnią Stargard. W tym klubie jednak też pojawiły się problemy z koronawirusem i Pszczółka Start także nie mogła rozegrać swojego meczu. W tej sytuacji władze Energa Basket Ligi postanowiły rozegrać awansem mecz z 9. kolejki właśnie pomiędzy GTK, a Pszczółka Start. Doszło tylko do zamiany gospodarza i zamiast w Lublinie oba zespoły zagrały w Gliwicach.

Trener Matthias Zollner dokonał zmiany w wyjściowym składzie i miejsce Terry’ego Hendersona zajął Szymon Szymański. Podkoszowy GTK szybko odpłacił się za zaufanie i po jego trafieniu z dystansu gospodarze prowadzili 5:2. To nie był jednak koniec popisów miejscowych i po dwóch “trójkach” Jordona Varnado i trafieniu z półdystansu MJ Rhetta (13:4) poddenerwowany trener Pszczółki Start poprosił o przerwę na żądanie. Po niej lublinianie poprawili swoją grę w defensywie, a po skutecznym rzucie zza łuku Lestera Medforda Jr, który zastąpił kontuzjowanego już w pierwszej minucie spotkania Kamila Łączyńskiego oraz kontrze w wykonaniu Sherrona Dorseya-Walkera zredukowali straty do trzech “oczek” (13:10). Goście w końcu dopięli swego, kiedy raz jeszcze zza linii 6,75 m przymierzył Medford (15:15). Podrażnieni zawodnicy z Gliwic odpowiedzieli kolejnymi trafieniami z dystansu w wykonaniu Joshuy Perkinsa i Szymańskiego. Ten ostatni rozgrywał świetny zawody i po wymuszeniu faulu rywala dołożył jeden punkt z linii rzutów wolnych i ustalił wynik po pierwszej kwarcie (22:18).

Na początku drugiej odsłony Pszczółka Start po kontrze w wykonaniu Mateusza Dziemby ponownie zbliżyła się do GTK (24:22), ale gospodarze raz jeszcze mieli konkretną odpowiedź. Sprawy w swoje ręce ponownie wziął Varnado, który najpierw wykorzystał dwa rzuty wolne, a potem poprawił zza łuku. Po dwójkowej akcji Daniela Gołębiowskiego i Szymona Szymańskiego ten drugi raz jeszcze znalazł drogę do kosza (31:24), a trener gości David Dedek po raz drugi w tym dniu poprosił o chwilę rozmowy ze swoimi koszykarzami. Tym razem oczekiwanego efektu nie osiągnął, bo to gliwiczanie nadal dominowali na parkiecie. Po dwóch trafieniach zza łuku Hendersona i Gołębiowskiego gliwiczanie odskoczyli już na 12 punktów różnicy (38:26). Przyjezdnych próbował poderwać do walki Medford, który indywidualnymi akcjami zniwelował część strat (38:30). Na więcej nie pozwolił jednak Henderson, który prezentując dużą różnorodność w ataku dbał o to, by zespół Matthiasa Zollnera mógł czuć się bezpiecznie. W ostatniej akcji w tej połowie trafił jeszcze z rogu boiska i GTK schodziło na przerwę przy prowadzeniu różnicą 14 “oczek” (49:35). Tuż po ostatnim gwizdku trener gości, David Dedek ruszył do stolika sędziowskiego i otrzymał drugie przewinienie techniczne, co oznaczało, że w drugiej połowie nie będzie mógł już prowadzić swojego zespołu.

Jedynym zagrożeniem dla gliwiczan wydawał się w tym dniu być tylko Medford. Po jego kolejnym trafieniu z dystansu Pszczółka Start traciła do rywala 12 punktów (52:40). GTK nie zamierzało jednak doprowadzać do nerwowej sytuacji i podkręciło tempo. W rolę kata ponownie wcielił się Varnado, który najpierw popisał się akcją 2+1, a następnie dołożył kolejne punkty trafieniem z półdystansu i gliwiczanie odskoczyli na 20 “oczek” przewagi (60:40). Lublinianie próbowali jeszcze wrócić do gry, a celne próby zza linii 6,75 m w wykonaniu Medforda i Martinsa Laksy pozwoliły zredukować straty do 14 punktów (66:52). W końcówce tej kwarty akcją 2+1 popisał się Henderson, ale przyjezdni zdążyli jeszcze odpowiedzieć. Dziemba nie trafił do kosza, ale efektowną dobitką popisał się Armani Moore (69:56), dla którego była to pierwsza skuteczna akcja w meczu. Wcześniej skrzydłowy gości spudłował osiem rzutów.

Pszczółka Start od początku czwartej kwarty mocno ruszyła do odrabiania strat. Skuteczność złapał Laksa, który długo się nie zastanawiając kąsał kolejnymi rzutami zza łuku. Po przewinieniu umyślnym Perkinsa dwa rzuty wolne wykorzystał Dziemba, a Moore dynamicznym wejściem pod kosz dołożył kolejną zdobycz (73:66). Goście stracili Kacpra Borowskiego, który popełnił piąte przewinienie, ale w żadnym stopniu nie zatrzymało to lublinian. Przypomniał o sobie Medford, a Moore i Dziemba zdobyli łatwe punkty z kontry, co pozwoliło zbliżyć się do rywala na zaledwie trzy punkty różnicy (75:72). GTK złapało oddech, po tym jak “trójkę” trafił Perkins, ale tym samym odpowiedział Dorsey-Walker (78:75) i ponownie sytuacja była nerwowa. Faulowany przy rzucie z dystansu Varnado wykorzystał trzy rzuty wolne, ale po drugiej stronie parkietu dwa rzuty osobiste wykorzystał Dorsey-Walker, a Medford raz jeszcze okazał się skuteczny z półdystansu (81:79). Przed szansą na doprowadzenie do remisu stanął Moore, ale wykorzystał tylko jeden rzut wolny. Gliwiczanie mieli ogromne problemy w ataku. Spod kosza pudłował Rhett, ale w końcu w pole trzech sekund wbił się Perkins i wykończył akcję. Był faulowany, ale dodatkowy rzut wolny spudłował. Pszczółka Start stanęła przed szansą na doprowadzenie do remisu, ale Moore popełnił kolejny błąd i stracił piłkę. Faulowany Gołębiowski trafił jeden rzut wolny (84:80) i postawił przeciwnika w trudnej sytuacji. Po przerwie na żądanie Dorsey-Walker spudłował z dystansu i zwycięstwo drużyny Matthiasa Zollnera stało się faktem.

GTK Gliwice – Pszczółka Start Lublin 85:80 (22:18, 27:17, 20:21, 16:24)

GTK: Joshua Perkins 15 (2×3), Daniel Gołębiowski 6 (1×3), Jordon Varnado 22 (3×3), Szymon Szymański 12 (2×3), MJ Rhett 9 – Terry Henderson 139(3×3), Łukasz Diduszko 2, Bartosz Majewski, Mateusz Szlachetka. Trener Matthias Zollner.

Start: Kamil Łączyński, Sherron Dorsey-Walker 13 (1×3), Martin Laksa 17 (5×3), Kacper Borowski 4, Roman Szymański – Lester Medford Jr. 20 (4×3), Mateusz Dziemba 9, Joshua Henry Sharma 7, Damian Jeszke 2, Armani Moore 8, Michael Gospodarek, Bartłomiej Pelczar. Trener David Dedek.


Biuro Prasowe GTK Gliwice

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMazur obrał kurs na triumfy. Młodzi depczą seniorom po piętach
Następny artykułZmieniamy oblicze miasta – remont podwórek zbliża się do końca