Trener Grzegorz Słaby przyznaje, że styczeń będzie dla katowickich rekonwalescentów trudnym okresem, ale GKS jest przecież rewelacją PlusLigi. Już 3 stycznia katowiccy siatkarze podejmują u siebie Skrę Bełchatów (godz.14:45) i to początek długiego serialu ligowych spotkań – także zaległych, bo odwołanych z powodu pandemii.
Siatkarze GKS-u Katowice spisują się w tym sezonie lepiej niż przypuszczali fachowcy. Przed sezonem odszedł do Jastrzębskiego Węgla Rafał Szymura, który był asem atutowym drużyny. Dlatego niektórzy sądzili, że szczytem będzie utrzymanie się, tymczasem katowiczanie w Nowy Rok wchodzą na piątym miejscu w tabeli PlusLigi z bilansem 9 wygranych i 5 przegranych spotkań. W zespole nie ma gwiazd, w składzie jest tylko jeden cudzoziemiec – amerykański libero Dustin Watten.
Trener Grzegorz Słaby z dotychczasowych wyników jest zadowolony choć podkreśla, że styczeń będzie ciężki. – Dotąd generalnie graliśmy z tymi, których mogliśmy pokonać i pokonaliśmy. Teraz, w styczniu, zagramy z rywalami, którzy marzą o sukcesach: Skra, ZAKSA, Jastrzębski Węgiel mają markę, większe budżety i teoretycznie mocniejszy skład. O punkty nie będzie teraz łatwo, możemy przegrać te mecze. Ale nam teraz będzie grało się łatwiej, nabraliśmy pewności siebie. Nie stawiamy sobie celów na koniec sezonu, ale ten zespół pokonując różne trudności stał się zgraną grupą, atmosfera jest świetna, wierzymy w siebie. Chcielibyśmy awansować do play-off – mówi Słaby. – Wiadomo, że przez koronawirusa to niecodzienny sezon. W mojej drużynie wszyscy zawodnicy już go przeszli. W dwóch rzutach: najpierw zachorowało trzech zawodników – pierwszy był rozgrywający Kuba Nowosielski. Cały zespół poszedł na kwarantannę. Także sztab trenerski – choć tak się złożyło, że w naszej drużynie chorobę przeszli wszyscy zawodnicy i nikt z trenerów.
– Potem w październiku zachorowało pozostałych jedenastu zawodników, trzeba było odwoływać mecze. Znów kwarantanna. Ci chłopcy, którzy mogli trenowali sami, według rozpiski. Dwa tygodnie przerwy w treningach to bardzo dużo, nie jest łatwo odbudować drużynę. Na szczęście to się udało – przyznaje Słaby. Także dzięki temu, że oprócz niego zdrowi są fizjoterapeuta Grzegorz Rzetecki, który przygotował zawodników ponownie do gry oraz Piotr Karlik – odpowiedzialny za treningi siłowe i motoryczne. Z kolei analityk Damian Musiak dołożył się rozpoznania przeciwników. – Przekazujemy zawodnikom schematy gry i najważniejsze informacje dotyczące rywali. Nie chcemy przywalać ich statystycznymi analizami, te są dla nas trenerów – mówi Słaby.
Rzadko się zdarza żeby trener od dziecka był… kibicem klubu, w której pracuje! – Tak było ze mną. Jestem z Katowic, od dziecka chodziłem na mecze piłki nożnej, na GieKSę chodził mój dziadek i ojciec, który pierwszy raz zabrał mnie na mecz. W drugiej połowie lat 90. wrażenie robili na mnie Sławomir Wojciechowski, który potrafił strzelać bramki nawet z rzutów rożnych i Litwin Aidas Preiksaitis. Na Brynowie moimi sąsiadami byli inni piłkarze GKS-u – Grażvydas Mikulenas i Marcin Bojarski – wspomina Słaby. – Nie mógłbym wtedy przypuszczać, że kiedyś sam będę reprezentował ten klub, przecież wtedy w GKS-ie nie było siatkówki. Kiedy byłem zawodnikiem ciężka kontuzja przekreśliła moje plany, zostałem więc trenerem – dodaje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS