A A+ A++

fot. Klaudia Piwowarczyk

Ten sezon nie jest zbyt udany dla GKS-u Katowice. Przegrał on kolejny mecz, tym razem 0:3 ulegając LUK-owi Lublin. – Chciałem powiedzieć, ze drużynie jest potrzebny impuls. Ja jestem cały czas do dyspozycji zarządu GKS-u Katowice i dobro klubu zawsze było dla mnie najważniejsze, więc mam nadzieję, że ten impuls będzie dany – powiedział po porażce w 20. kolejce trener katowiczan, Grzegorz Słaby.

Przegrana z zespołem z Lublina była już 8. z rzędu dla katowiczan. Do dyspozycji zarządu podał się trener GKS-u. – Chciałem powiedzieć, ze drużynie jest potrzebny impuls. Ja jestem cały czas do dyspozycji zarządu GKS-u Katowice i dobro klubu zawsze było dla mnie najważniejsze, więc mam nadzieję, że ten impuls będzie dany – mówił Grzegorz Słaby, który przyznał, że nie ma już pomysłu jak pomóc drużynie. – Zawsze atmosferę budują wyniki, ale nie mogę powiedzieć, żeby u nas ona była tragiczna. JEst to jednak bardzo trudny moment, mierzymy si z nim już od dłuższego czasu, a ja na ten moment nie jestem w stanie znaleźć na niego recepty.


GKS nawiązał walkę z LUK-iem w drugim i trzecim secie, ale to było za mało. – Po prostu przestaliśmy grać dobrze w siatkówkę, do tego dochodzi presja serii porażek. Nie gramy dobrze w żadnym elemencie i tak to dłużej trwać nie może – zapowiedział szkoleniowiec.

Sporo gorzkich słów padło również z ust kapitana katowickiej drużyny. – Jest mi bardzo przykro i jestem wściekły na to, jak prezentujemy się już od jakiegoś czasu. Myślę, że jako pierwszy wypinam tutaj pierś, bo moja postawa jest daleka od tego, co chciałbym prezentować. To nie jest to, co prezentowaliśmy wcześniej i trudno mi powiedzieć dlaczego tak się dzieje. Ja ewidentnie w dwóch ostatnich meczach gram kiesko i jestem do zmiany, Mam nadzieję, że to tylko pokłosie problemów po chorobie, ale tak czy siak jestem zły – przyznał Jakub Jarosz i dodał: – Ewidentnie ta gra jest bardzo rwana, kiedy już jest moment, gdzie jesteśmy zaczepieni, to brakuje stabilności. Nie mamy pewności siebie, momentami też chyba fizyki Ja mogę jedynie siebie uderzyć w pierś – ocenił atakujący GKS-u.

Już za kilka dni jego zespół rozegra zaległy mecz z Indykpolem AZS Olszyn i trudno spodziewać się, żeby katowiczanie byli w stanie tak szybko poprawić swoją grę, aby przerwać serię porażek. – Sami siebie musimy jakoś wesprzeć, bo kibice są z nami na dobre i na złe – chciałbym im podziękować, bo czujemy ich wsparcie – zakończył Jakub Jarosz.

źródło: GKS Katowice, opr. własne

nadesłał:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZwrot akcji w derbach Manchesteru. “Czerwone Diabły” przerwały złą passę
Następny artykułRewolucja w derbach Manchesteru. Co za końcówka!