– Nasz zespół jest mocny mentalnie i na pewno jednym z najsilniejszych w ostatnich latach, a potwierdzeniem tego jest dojście w tym roku do finału Ligi Narodów. Zarówno w Pekinie, jak i w Londynie czy Rio nie potrafiliśmy wygrać w ćwierćfinale. Liczę, że tym razem ćwierćfinał będzie nasz i zagramy o medale – powiedział trener, Grzegorz Ryś.
Igrzyska olimpijskie zbliżają się wielkimi krokami. Co o sile poszczególnych drużyn powiedziała Liga Narodów?
Grzegorz Ryś: – Większość zespołów przygotowujących się do igrzysk w Tokio potraktowała Ligę Narodów jako etap przygotowań. Wyjątkiem byli Włosi, którzy przyjechali do Rimini rezerwowym składem. Trenerzy zespołów w mniejszym lub większym stopniu rotowali składem, dając możliwość gry wszystkim zawodnikom. Na końcu turnieju widać było, że nie wszyscy osiągnęli optymalną formę i ostatnie chwile przed Tokio część zespołów będzie jeszcze pracować nad poprawą taktyki czy dyspozycji fizycznej. Najrówniej grającymi zespołami okazały się Polska i Brazylia, które spotkały się ponownie w finale turnieju i to one wydają się głównymi kandydatami do walki o złoto igrzysk. Oczywiście, nie wolno lekceważyć takich zespołów jak USA, Rosja, Francja czy Włochy. Poszczególne mecze pokazały nierówną dyspozycję tych drużyn, gdyż znakomite występy przeplatały słabą grą. Widać było, że są w mocnym treningu i pracują pod kątem igrzysk. Mocno rozczarował Iran. Głośno mówi się o nieporozumieniach wewnątrz zespołu i trener Alekno ma sporo pracy, aby zmotywować Irańczyków do zmiany podejścia i poziomu gry. Nie wolno lekceważyć Japonii. Gospodarze igrzysk zaprezentowali się w Rimini z dobrej strony i widać, że praca trenera Blaina podniosła jakość gry tego zespołu. Dla Japonii awans do ćwierćfinału igrzysk będzie olbrzymim sukcesem, a według mojej oceny jest to bardzo możliwe. Kanada i Argentyna od wielu lat grają na równym poziomie, jednakże w Tokio będzie im bardzo trudno awansować do ćwierćfinału.
Biało-czerwoni w jej trakcie dwukrotnie przegrali z Brazylijczykami. Będzie to miało jakiekolwiek znaczenie czy igrzyska będą zupełnie inną historią?
– Chciałbym bardzo, aby te dwie porażki nie miały znaczenia w trakcie turnieju olimpijskiego. Wprawdzie pomiędzy tymi zawodami jest blisko 4 tygodnie różnicy i nasz zespół może spotkać się z Brazylią najwcześniej w ćwierćfinale, to jednak zawsze w podświadomości pozostają takie porażki jak w Lidze Narodów. Wiemy jak mocno zmotywowani są nasi zawodnicy i mam nadzieję, że w kolejnym starciu z Brazylią nie zabraknie nam dodatkowej mobilizacji. Tym bardziej, że to my aktualnie jesteśmy mistrzami świata i w 2018 roku wygraliśmy z Brazylią w meczu finałowym. Starcie „gigantów” w Tokio może być niezwykle interesujące.
Ostatnim testem przed igrzyskami był Memoriał Wagnera. Czy starcia z tak egzotycznymi rywalami jak Norwegia czy Azerbejdżan dały coś polskiej reprezentacji?
– Absolutnie nic poza utrzymaniem rytmu meczowego, a to też jest istotne w cyklu przygotowań do igrzysk. Szkoda, że nie udało się rozegrać przynajmniej jednego meczu pod presją z mocnym przeciwnikiem, wiemy jednak, że nikt z czołówki światowej czy europejskiej nie chciał z nami zagrać. Dodatkowo zespoły, które nie startują w igrzyskach, takie jak Słowenia, Niemcy, Bułgaria czy Belgia mają teraz wolne i dopiero za kilkanaście dni rozpoczną przygotowania do mistrzostw Europy.
Igrzyska odbędą się bez kibiców, a sportowcy nawet w wiosce olimpijskiej będą podlegali wielu ograniczeniom i restrykcjom. To będą najdziwniejsze igrzyska w historii?
– Cieszmy się, że igrzyska odbędą się. Wprawdzie z rocznym opóźnieniem i bez kibiców, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że w historii igrzysk olimpijskich mielibyśmy „puste” miejsce w czteroletnim cyklu. Na pewno będziemy obserwować niespodziewane rezultaty w różnych dyscyplinach, nie oczekuję pobicia różnych rekordów, gdyż wielu sportowców miało zaburzony rytm przygotowań. Mam nadzieję, że duch sportu zwycięży i dzięki telewizji będziemy mogli obserwować naszych olimpijczyków przed telewizorami. Na pewno sportowcy przyzwyczaili się do obostrzeń i surowych rygorów sanitarnych i mam nadzieję, że nie przeszkodzi im to w walce o medale. I chciałbym bardzo, aby tym razem nasi siatkarze zagrali w ostatnim meczu turnieju w Tokio, czyli 7 sierpnia.
Zewsząd dochodzą głosy, że mamy najsilniejszą drużynę od lat. Myśli pan, że klątwa ćwierćfinału zostanie przełamana?
– Nasz zespół jest mocny mentalnie i na pewno jednym z najsilniejszych w ostatnich latach, a potwierdzeniem tego jest dojście w tym roku do finału Ligi Narodów. Zarówno w Pekinie, jak i w Londynie czy Rio nie potrafiliśmy wygrać w ćwierćfinale. Liczę, że tym razem ćwierćfinał będzie nasz i zagramy o medale. Od co najmniej roku nasi zawodnicy mówią o walce o złoty medal i w ich wypowiedziach słychać pewność siebie, co dla mnie jest bardzo pozytywne. Zespół, który jest mocny i pewny swojej wartości, może daleko zajść. Na pewno naszym zawodnikom nie potrzeba żadnej dodatkowej motywacji. Wiedzą doskonale, o co walczą. I to mnie cieszy.
A pokusiłby się pan o wytypowanie półfinalistów igrzysk?
– W trakcie Ligi Narodów poznaliśmy siłę i potencjał czołowych zespołów za wyjątkiem Włochów. I to jest dla mnie duża niewiadoma. Dlatego też wytypowanie półfinalistów igrzysk jest niezmiernie trudne. Być może pary będą następujące: Polska – USA, Rosja – Brazylia. Łatwiej będzie przewidzieć układ par po zakończeniu fazy grupowej. O ile o naszej grupie można powiedzieć, że na pierwszych dwóch miejscach znajdą się zespoły Polski i Włoch, to w drugiej grupie nie jest to takie proste. Tam kolejność czterech zespołów: Brazylii, Rosji, USA i Francji może być bardzo różna. Grupa B wydaje się silniejsza i być może z niej awansują aż trzy zespoły do półfinału.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS