– To brudny interes – tak o hodowli zwierząt futerkowych mówił na antenie Telewizji Republika nie działacz ekologiczny, a polityk PiS Grzegorz Puda. Lobby hodowców jest bardzo silne, posypały się na niego za to słowa krytyki. 38-letni Puda może zostać nowym ministrem rolnictwa. To on przedstawiał niedawno w Sejmie uzasadnienie głośnego projektu „Piątki dla zwierząt” mówiąc, że fermy mają z rolnictwem tyle wspólnego, że zakładane są na wsiach.
Już dawno z żadnym ministrem rolnictwa tyle nadziei nie wiązały organizacje ekologiczne. Bogna Wiltowska ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki, które nagłośniło ostatnio tragiczny los zwierząt futerkowych hodowanych na fermach mówi, że jest pozytywnie nastawiona, ma nadzieję, że nowy minister będzie dążył to wizji polskiej wsi takiej, jaka jest teraz promowana przez Unię Europejską. Wsi dbającej o ekologię, gdzie szanuje się dobrostan zwierząt. Nie byłby wyjątkiem, bo minister rolnictwa Niderlandów pracuje np. nad przepisami regulującymi kwestie transportu żywych zwierząt.
– Liczymy na to, że nowy minister podejmie dialog ze stroną społeczną – mówi działaczka.
Jacek Bożek, szef Klubu Gaja także ma nadzieję na poprawę losu zwierząt. – Oczekuję, że nie zostaną one po raz kolejny zawiedzione – komentuje ekolog. Jeden z działaczy ekologicznych śmieje się nawet, że gdyby Puda nie był politykiem PiS, w zasadzie byłby kandydatem idealnym. – Niestety, trudno zapominać, co robi reprezentowana przez niego partia – mówi działacz.
Puda przez lata był radnym Rady Miasta Bielska-Białej. Czym się zajmował w radzie? Gdy w pięknym zakątku miasta, w Cygańskim Lesie, deweloper zburzył zabytkową willę, wyciął drzewa, zaczął budować apartamentowce, a potem wystąpił o uwzględnienie tego w planie zagospodarowania przestrzennego, Puda i Grażyna Staniszewska byli jedynymi, którzy zaprotestowali. Zabiegał też m.in. o ustawienie biletomatów na bielskich przystankach.
– Wszyscy moi znajomi byli zdziwieni, że startuję z PiS. Ale potem zobaczyli, że pomagać ludziom można bez względu na przekonania – mówił w 2015 roku w rozmowie z „Wyborczą” po tym, jak po raz pierwszy dostał się do Sejmu.
Puda ma wielu przeciwników
Puda z wykształcenia jest zootechnikiem, skończył w 2006 roku Akademię Rolniczą w Krakowie, studiował na wydziale hodowli i biologii. Jest miłośnikiem zwierząt domowych, angażował się m.in. w spór pomiędzy wolontariuszami i kierownictwem bielskiego schroniska dla zwierząt, stając po stronie tych pierwszych.
Puda lubi koty. W 2018 roku zdjęcia z zaczytanym Jarosławem Kaczyńskim wertującym na sali sejmowej atlas kotów stały się hitem sieci. W Sejmie debatowano wówczas m.in. o ustawach zmieniających polskie sądownictwo, mówi się, że to był pomysł właśnie Pudy. Czy nowemu ministrowi uda się teraz ocieplić wizerunek partii rządzącej? Dla dobra zwierząt byłoby dobrze, gdyby się tak stało. Nie będzie mu łatwo, ma mocnych przeciwników.
– Dla rolników ta informacja brzmi jak ponury żart. Poseł z Bielska-Białej, to twarz ustawy o ochronie zwierząt, człowiek, który ze wsią ma tyle wspólnego co fakt, że czasami przejedzie przez nią samochodem lub zrobi sobie zdjęcie z paniami z koła gospodyń wiejskich. (…). Dokąd zmierzamy? – alarmuje portal Cenyrolnicze.pl.
Takich głosów słychać więcej. – Niech Pan Bóg trzyma w opiece wszystkich rolników – tak o nominacji Grzegorza Pudy na ministra rolnictwa mówiła w programie money.pl była posłanka Samoobrony Renata Beger. Krzysztof Bosak nazwał go natomiast „grabarzem rolnictwa”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS