Fala krytyki wylała się na Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej już po samej zapowiedzi zwężenia wiaduktów Warszawskich. Co dzisiaj (12 października) myślą o tym kierowcy stojący w korkach, lepiej nie powtarzać, bo trzeba byłoby użyć słów nieparlamentarnych.
Drogowcy bronią się, że sytuacja jest nagła, krytyczna. Jakby zapomnieli, że 12 lat temu to pod ich auspicjami była realizowana przebudowa wiaduktów, która skutkowała blisko dwoma latami poważnych utrudnień w ruchu. Kosztowała niemało, bo 20 mln zł. Podniesiono wtedy nośność konstrukcji z 20 do 40 ton.
Trudno uwierzyć w te wymówki o niespodziewanych okolicznościach w obliczu sytuacji na innych bydgoskich wiaduktach. Jeden z dwóch wzdłuż ul. Wojska Polskiego nad al. Jana Pawła II został zmodernizowany w latach 2016-17. Już wtedy było wiadomo, że drugi także nadaje się do generalnego remontu. Co zrobili drogowcy? Najpierw nic, a ponad rok temu postawili pachołki między pasami, ograniczyli prędkość i dopuszczalną masę pojazdów. Niebawem podpory zostaną podparte, co będzie kosztowało blisko pół miliona złotych. A sam remont może rozpocznie się w przyszłym roku. Podobnie rzecz ma się na al. Armii Krajowej – jeden z wiaduktów musi odczekać na początek robót.
Dlaczego tak się dzieje? Bo remonty nie są tak efektowne jak inwestycje. I ja nawet rozumiem, że wolimy realizować te drugie, bo na nie możemy pozyskać duże unijne dofinansowanie. Nie można jednak paradować w surducie w dziurawych butach.
Problemem jest też umocowanie drogowców. Kręci się karuzela personalna, ale ciągle nie mogą doczekać się szefa z autorytetem. Co gorsza ich bezpośrednim zwierzchnikiem w ratuszu jest jeden z byłych tych słabych dyrektorów. A prezydent Bydgoszczy nie jest „łatwym zawodnikiem”. Trzeba mu się postawić, twardo mówiąc: „Panie Rafale/Rafał, muszą się znaleźć pieniądze na wiadukty, bo grozi nam komunikacyjny paraliż”.
Prezydent Bruski lubi zadawać pytanie: „Dobrze, ale proszę powiedzieć, z czego zrezygnować”. Więc podpowiadam – wiadukt na Wojska Polskiego można by naprawić kosztem wyczarowanego jak królik z kapelusza basenu na Miedzyniu (na marginesie – ten powinien już być dawno gotowy zamiast pływalni na Kapuściskach). A w dziedzinie dróg na pewno remonty wiaduktów to pilniejsza potrzeba niż buspas w Myślęcinku.
Oczywiście wiadukty Warszawskie to inna skala problemu. Chciałbym wierzyć, że ten problem jest w dobrych rękach. Ale nie wierzę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS