Batumi to słynny kurort położony w południowo-zachodniej części Gruzji, nad Morzem Czarnym. Na turystów jak magnes działają tutejsze kluby z palmami, ogromne inwestycje czy luksusowe hotele. To właśnie z tego powodu miasto okrzyknięto “Gruzińskim Dubajem”. Jednak czy rzeczywiście jest tu tak bajkowo? Postanowiła sprawdzić to Sonia Stępień z redakcji o2.pl.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Batumi, czyli “gruziński Dubaj”
Autorka artykułu wyznała, że Batumi początkowo oczarowało ją nowoczesnością, pięknymi krajobrazami, licznością pomników, oświetlonych rzeźb czy fontann. Jednak kiedy wybrała się w mniej turystyczną część miasta, zaniemówiła. I to wcale nie z zachwytu.
Tam stoją bloki sprzed wielu dekad, od których odpada tynk, a na balkonach brakuje balustrad. Tam między budynkami ciągną się niekończące się linki ze schnącym praniem
– wyliczała na łamach o2.pl.
Po ulicach jeżdżą zniszczone i wybrakowane samochody, a mieszkańcy starają się dorobić na straganach. Między nimi jak gdyby nigdy nic przechadzają się krowy i setki wygłodzonych psów poszukujących pożywienia. Zdaniem Soni Stępień to właśnie od tych krajobrazów turyści wolą odwracać wzrok.
Tej strony Batumi turyści nie chcą oglądać
Szokujące widoki mogą budzić wiele pytań. Jak to możliwe, że miasto w tym samym czasie jest pełne luksusu i biedy? Z czego wynika ten kontrast? Jak tłumaczy lokalny przewodnik, George Megrelidze, Batumi jest pełne zagranicznych inwestorów próbujących wzbogacić się m.in. na kasynach i hotelach, które tak bardzo przypominają nam Dubaj. Drugą kwestią jest brak odpowiednich przepisów budowlanych.
Jak mówi Megrelidze:
Batumi jest bardzo dobrym przykładem zarabiania pieniędzy przez ludzi, którzy już są bogaci. To daleko prawicowa polityka, którą mamy po ZSRR.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS