W środowy wieczór na baczność łomżyńskich policjantów postawił telefon, ponieważ dzwoniący na numer alarmowy zachowywał się wulgarnie, krzyczał i mówił, że ma broń i jak przyjdą policjanci to ich zabije.
Mężczyzna dzwonił z mieszkania przy ul. Stacha Konwy, więc na miejsce wysłano kilka radiowozów. Sprawę potraktowano poważnie, „obstawiono” blok a funkcjonariusze założyli kamizelki kuloodporne. Przejazd ulicą był zablokowany.
„Początkowo mężczyzna przez drzwi krzyczał, że zabije siebie i policjantów. Był wulgarny i agresywny, jednak po chwili drzwi otworzył” – czytamy w komunikacie. 29-latek został wyprowadzony z mieszkania i przekazany załodze karetki pogotowia. Policjanci sprawdzili wszystkie pomieszczenia i jak żadnej broni nie znaleźli. Po konsultacji lekarskiej mężczyzna trafił do policyjnego aresztu, gdzie spędził noc. Mundurowi ustalają zakres odpowiedzialności karnej
Interweniującym policjantom przyglądało się wielu sąsiadów oraz młodzież z pobliskiej bursy. Jedna z sąsiadek bardzo żałowała matki mężczyzny, która musi z nim żyć. „To dobra kobieta” – chwaliła. Co do sprawcy zamieszania mówiła o nim „narkoman” i że dzień wcześniej stał w oknie i wulgarnie wyzywał wszystkich dookoła.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS