A A+ A++

Nie tak dawno chwaliłem premiera Morawieckiego za to, że wynegocjował w Brukseli dla naszego kraju duże pieniądze z Funduszu Odbudowy, a potem nawet wbrew sobie nie zawetował tego, co wynegocjował. Wydawało się, że już teraz wszystko jest na dobrej drodze, aby mimo pohukiwań ministra Ziobry ratyfikować w Sejmie te ustalenia.

Jednak od pewnego czasu z narastającym zdumieniem obserwuję poczynania opozycji w tej sprawie. Tej samej opozycji, która w dramatycznych apelach jeszcze niedawno nawoływała premiera do bezwarunkowego poparcia unijnego budżetu i Funduszu Odbudowy. Teraz zarówno w partyjnej centrali Koalicji Obywatelskiej, jak na szczeblu lokalnym słyszymy, że owszem poprzemy ratyfikację Funduszu, ale… I tu następuje lista postulatów, które rząd miałby spełnić, aby to poparcie opozycji uzyskać. Dodajmy bardzo słusznych postulatów, które sprowadzają się głównie do wzmocnienia roli samorządu w podziale i zagospodarowaniu pieniędzy z Funduszu Odbudowy oraz zapewnieniu przejrzystości tych procedur. Nie da się bowiem ukryć, że rząd dobrej zmiany łaskawszym okiem spoziera na te miasta i regiony, które są mu ideowo bliższe. Dlaczego? Dlatego, że może. Takie jego zbójeckie prawo. Można się na to zżymać, protestować, apelować, ale tak długo, jak ten rząd będzie miał większość w Sejmie te bolesne dla Elbląga praktyki nie ulegną zmianie. Bolesne ponieważ nasz lokalny samorząd nie należy do ulubieńców rządzących elit. Nie zmienią tego żadne wystąpienia elbląskich parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej, ani tym bardziej groźby głosowania przeciwko ratyfikacji unijnego funduszu.

Wystąpienie razem Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry przeciwko Funduszowi Odbudowy byłoby posunięciem zupełnie niezrozumiałym dla wyborców KO. Trudno uwierzyć, że liderzy opozycji zdecydowaliby się na taki strzał w kolano i pozbawili nasz kraj tak bardzo potrzebnych pieniędzy, nawet jeśli miałyby być dzielone „po uważaniu”. Doskonale o tym wie premier Morawiecki i nie sądzę żeby takie wystąpienia jak to wczoraj w Elblągu robiły na nim najmniejsze chociaż wrażenie.

Jest taka stara kowbojska zasada – nigdy nie wyciągaj colta, jeśli nie masz zamiaru go użyć, bo narazisz się na śmieszność. A ta jest największym wrogiem każdego polityka. Jeśli do tego colt jest zwykłym kapiszonowcem, śmieszność zamienia się w żenadę. Aby stawiać komuś warunki, trzeba mieć w zanadrzu mocne argumenty i być gotowym je użyć. W tym wypadku nie widać, ani jednego, ani drugiego. Na tym etapie pozostaje pogodzić się z realiami i robić wszystko aby wygrać kolejne wybory. Wymachiwanie kapiszonowcem raczej temu nie służy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTymi Marzannami chcieli pożegnać nie tylko zimę, ale i Covid
Następny artykułRosberg: Perez i Bottas mogą włączyć się do walki o mistrzostwo świata