Co jest z nami nie tak, że to z seksualnych oprawców robimy głównych bohaterów filmów, a osoby, które skrzywdzili, pojawiają się tylko w tle? – zastanawia się reżyserka, gdy w grupie dziennikarzy rozmawiamy na Festiwalu Filmowym w Turynie.
Zawsze drażniło ją to, w jaki sposób wiele mediów, zwłaszcza plotkarskich, mówi o sprawie Weinsteina. Miała wrażenie, że to on, nawet po tym, jak trafił za kratki, nadal jest wygranym. O nim pisze się jako o potworze, osobie sprawczej, od której woli wszystko zależało, zaś kobiety, które skrzywdził, przedstawiano wyłącznie jako ofiary – to, co przeżyły, relacjonowano w sposób emocjonalny, pełen współczucia albo pobłażliwości, a ich krzywdę traktowano jak sensację.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS