Zatoka czerwonych świń – tak nazywano osiedle na warszawskim Wilanowie zbudowane w latach 80. specjalnie po to, by mogli tam zamieszkać politycy PZPR, a później SLD, z Józefem Oleksym, Leszkiem Millerem i prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim na czele.
To tutaj, przy ul. Wiktorii Wiedeńskiej, 25 czerwca 1998 roku imieniny świętuje Janeczka Sasin – żona emerytowanego generała brygady MSW PRL gen. Józefa Sasina. W przyjęciu bierze udział także działający w Stanach Zjednoczonych biznesmen Edward Mazur z kierowcą, a gdy dobiega godz. 20, w drzwiach pojawia się gen. Marek Papała – jeszcze pół roku wcześniej komendant główny policji.
Papała jest zaskoczony – nie wiedział o przyjęciu. Przyjechał, ponieważ był umówiony z Mazurem na rozmowę dotyczącą planowanego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Były szef KGP szykował się do objęcia funkcji oficera łącznikowego polskiej policji w Brukseli, a pobyt w Chicago miał mu pomóc w biegłym posługiwaniu się językiem angielskim.
Policjant podczas trwającej około 40 minut wizyty u Sasinów nie wypija ani kropli alkoholu. Mazur proponuje Papale, by wyszli z imprezy razem, a kierowca biznesmena odwiezie go do domu. Ten nie korzysta z tej propozycji – śpieszy się na Dworzec Centralny w Warszawie, by odebrać matkę, która przyjechała z jego rodzinnego Pruchnika w odwiedziny.
Już w centrum okazuje się, że pociąg znacznie się opóźni. Papała nie chce bezczynnie czekać i postanawia wrócić do domu, a potem pojechać po matkę raz jeszcze. Kilka minut przed godz. 22 podjeżdża pod budynek przy ul. Wincentego Rzymowskiego 17.
Małgorzata Papała akurat wyprowadza psa. Gdy widzi bordowe daewoo espero męża, przyspiesza kroku, by pomóc w noszeniu bagaży – jest przekonana, że przyjechał z matką. W tym samym czasie Wietnamczyk Nguyen wychodzi na balkon na papierosa, korzystając z przerwy w mundialowym meczu Niemiec z Iranem. Obserwuje wysiadającego z samochodu Papałę i idącego w jego kierunku mężczyznę, który trzyma w ręku coś, co – według niego – przypomina gaśnicę samochodową, a co w rzeczywistości jest pistoletem owiniętym folią, która ma zatrzymać łuskę od naboju. Pada strzał.
Małgorzata widzi uciekającego mężczyznę, około 20-letniego, szczupłego, wzrostu około 170 cm, z czapką z daszkiem na głowie. Zapamiętuje tylko tyle – jej wzrok przykuwa przechodząca obok para, która zdaje się nie zauważać tego, co właśnie się wydarzyło. Zbliża się do samochodu. Drzwi daewoo są uchylone, zza nich wystaje lewa noga kierowcy.
“Zaczęłam do niego mówić: ‘Marek, jesteś tam? Przyjechałeś sam?”‘. Mąż był pochylony, jakby szukał czegoś. Dalej mówiłam do niego, ale brak było jakiejkolwiek reakcji” – zezna później przed prokuraturą.
Gdy zagląda do środka i podnosi twarz męża, widzi, że ta jest cała we krwi. Kula trafiła policjanta w głowę, odbiła się rykoszetem od przedniej szyby, by utkwić w oparciu siedzenia auta.
Sprawa o kryptonimie “Generał”
Cała warszawska policja zostaje postawiona na nogi, a na miejsce zbrodni – tak jak siedem lat wcześniej po morderstwie byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej – przyjeżdżają całe wycieczki. Obecność funkcjonariuszy MSW i polityków, w tym Leszka Millera oraz licznych gapiów, którzy zadeptują ślady i rzucają na ziemię niedopałki papierosów, utrudnia pracę policji. Zanim policjanci odsuną zgromadzonych na bezpieczną odległość i odgrodzą miejsce zbrodni taśmą, minie trochę czasu.
Podczas gdy ciało nieżyjącego Marka Papały jest wiezione do kostnicy, jego następca na stanowisku komendanta głównego policji gen. Jan Michna powołuje specjalną grupę o kryptonimie “Generał”. Na jej czele staje Jerzy Skrycki, zastępca dyrektora Biura Koordynacji Służb Kryminalnych KGP. Następnego dnia rano prokurator Anita Kołakowska z Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie wydaje postanowienie o wszczęciu śledztwa.
Szef MSWiA Janusz Tomaszewski jeszcze w czerwcu wyznacza 150 tys. nagrody dla tego, kto pomoże w ujęciu sprawców. Gdy do puli dokładają się m.in. komendant główny policji i redakcje prasowe, wysokość nagrody sięga aż 230 tys. złotych.
Razem z ciałem Marka Papały w jego grobie ląduje sprzęt do podsłuchu. Śledczy mają nadzieję, że odwiedzający cmentarz powiedzą coś, co pomoże złapać sprawcę. Ale nic takiego się nie dzieje.
Po kilku tygodniach, podczas których jak w kalejdoskopie zmieniają się technicy biorący udział w czynnościach i prokuratorzy, śledztwo w sprawie śmierci byłego szefa KGP trafia w ręce Jerzego Mierzewskiego z Warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej. Mierzewski to prokurator z 22-letnim doświadczeniem, który na swoim koncie ma m.in. rozpracowanie gangu pruszkowskiego i pozyskanie świadka koronnego Jarosława S. ps. “Masa”.
Z inspiracji oficera UOP płk. Ryszarda Bieszyńskiego grupa “Generał” bierze na warsztat życie prywatne Papały. Bieszyński lansuje tezę, że były szef KGP został zamordowany na zlecenie własnej żony. Powodem, dla którego Małgorzata Papała mogła chcieć pozbyć się męża, miał być związek z innym mężczyzną, a także chętka na wysoką emeryturę po zmarłym. Towarzyszyły temu pogłoski o rzekomym homoseksualizmie Marka Papały. Po kilku miesiącach teoria jednak upada, a Małgorzata Papała nie tylko zostaje uwolniona od wszelkich podejrzeń, lecz także uzyskuje status pokrzywdzonej w śledztwie.
Jeszcze inną, zdecydowanie bardziej kuriozalną teorię przedstawia w liście do śledczych zatroskany obywatel, według którego za śmiercią Papały stoi grupa najbogatszych Żydów na świecie kierowana przez papieża Jana Pawła II. Według listu były szef KGP miał zostać zestrzelony z broni satelitarnej przez ówczesnego szefa FSB Władimira Putina, a zabójstwo było częścią planu polegającego na przeniesieniu Ziemi do systemu planetarnego Solaris. Weryfikacja tej tezy pochłonie kilka cennych tygodni.
Zemsta?
Śledczy jednak powracają do bardziej prawdopodobnej tezy. A ta dotyczyła udziału w zbrodni kogoś ze świata przestępczego. Może zabójstwo było zemstą za działania Papały z okresu szefowania KGP? A może policjant wiedział o czymś, o czym nie powinien? Taki scenariusz wydaje się śledczym jeszcze wiarygodniejszy w kontekście zeznań zastępcy przeora klasztoru jasnogórskiego ojca Ireneusza Pompy, któremu Papała miał zwierzyć się, że jest śledzony.
Anonimowa osoba przekazuje dyżurnemu oficerowi z komendy na Mokotowie informację, że sprawców było dwóch – według donosu to Rafał K. ps. Gruby, prawa ręka Jeremiasza Barańskiego ps. Baranina, oraz Marcin P., świadek w sprawie o zlecenie przez “Baraninę” zabójstwa ministra sportu Jacka Dębskiego. Sporządzona przez funkcjonariusza notatka jednak gdzieś się gubi i odnajduje dopiero w 2004 roku.
Na innego podejrzanego wskazuje osadzony w areszcie Marek R., który z kolei naprowadza śledczych na Artura Zirajewskiego, ps. Iwan – 26-letniego płatnego zabójcę z Wybrzeża, pracującego na zlecenie Nikodema Skotarczaka, ps. Nikoś. “Iwan” – jak wielu przestępców w jego sytuacji – zgadza się na współpracę z policją, ponieważ liczy na złagodzenie wyroku.
Z aresztu do Łazienek Królewskich
“Iwan” opowiada śledczym o spotkaniu w hotelu Marina w Gdańsku, w czasie którego była mowa o zleceniu zabójstwa “grubego psa”, przeszkadzającego “Nikosiowi” w interesach narkotykowych. Oprócz “Nikosia” w spotkaniu mieli uczestniczyć Andrzej Banasiak ps. Słowik, Ryszard Bogucki oraz… Edward Mazur – biznesmen, który jako jeden z ostatnich widział Papałę przed jego śmiercią. To właśnie Mazur miał zlecić “Iwanowi” zabójstwo, w zamian za 40 tys. dolarów. Zirajewski wykonać zlecenia nie zdążył, bo został aresztowany.
“Słowik” – jak się jednak okazało – w czasie zbrodni siedział w areszcie, a Bogucki załatwiał interesy w innym lokalu w Gdańsku. Najsolidniejsze alibi ma “Nikoś”, który na dwa miesiące przed morderstwem sam już nie żył. Z całej czwórki śledczym zostaje Edward Mazur. Jest 2002 rok.
Choć Zirajewski podczas okazania wielokrotnie wskazuje Mazura jako swojego zleceniodawcę, to biznesmen już następnego dnia spokojnie opuszcza kraj. Wszystko przez rzucający się w oczy świadkom czerwony polar Mazura (pozostałe trzy osoby miały na sobie ciemne ubrania). Amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości pięć lat później posłuży to za argument, by nie pozwolić na ekstradycję.
Zanim Mazur wsiądzie do samolotu do USA, bawi na przyjęciu w restauracji Belvedere w Łazienkach Królewskich w Warszawie. Spotyka tam m.in. wiceszefa UOP Zdzisława Skorżę, szefa MSWiA Krzysztofa Janika, sekretarza stanu MSWiA Zbigniewa Sobotkę oraz innych funkcjonariuszy Policji i Ministerstwa Sprawiedliwości.
“Spier…, przypał!”
Podczas gdy śledczy z Warszawy wierzą, że zabójstwo Papały było wynikiem akcji starannie zaplanowanej przez zawodowców, to już ci z Łodzi uważają, że okoliczności sprawy są bardziej pospolite, a strzelcowi chodziło nie o samego policjanta, a o jego daewoo espero. To z powodu policyjnej notatki, z której wynika, że zeznania w sprawie Papały chce złożyć Robert P., posługujący się naprzemiennie pseudonimami “Biker” i “Rowerek”. “Biker” to złodziej samochodów z gangu Igora M., ps. Patyk. I to właśnie “Patyk” miał strzelać.
“Tamtego wieczoru zobaczyłem go na parkingu, biegnącego. Krzyknął do mnie ‘K…, zabiłem człowieka!’ Nie miał tego w planach. Przyjechaliśmy pod blok, aby ukraść samochód daewoo potrzebny do innego napadu. Igor wraz z Mariuszem M. poszli na robotę, a ja z dwoma innymi złodziejami zostaliśmy w samochodzie na czatach. Ponieważ z parkingu zbyt długo nie dochodziły żadne sygnały, postanowiłem się rozejrzeć. Usłyszałem strzał. Po chwili dobiegli do nas Igor i Mariusz, krzycząc: ‘Spier…, przypał!’. Szybko odjechaliśmy” – opowiadał “Biker”, cytowany przez Gazeta.pl.
“Patyk” zostaje zatrzymany, a dzięki zeznaniom, które pozwalają postawić zarzuty kilkudziesięciu osobom, otrzymuje status świadka koronnego. Z opowieści przestępcy wynika, że owszem, w dniu zabójstwa kręcił się w okolicach Rzymowskiego 17 i owszem, poszukiwał czerwonego samochodu, ale nie daewoo, lecz toyoty. Pożądanego łupu nie znalazł, ale za to trafił na inny samochód tej marki. A w nim Ryszarda Boguckiego i Sergieja S., członka tzw. klubu płatnych zabójców.
“Biker”, który wkrótce również uzyskuje status świadka koronnego, utrzymuje, że “Patyk” sam przyznał mu się, że “zabił człowieka”. Gdy “Biker” zobaczył relację z zabójstwa Papały w telewizyjnych wiadomościach, rozpoznał osiedle, na którym byli dzień wcześniej.
Innego zdania jest Mariusz P. – jeden z oskarżonych podejrzanych o kradzieże samochodów z końca lat 90. Z jego zeznań wynika, że “Patyk” kradł bez użycia broni. Poza tym – jak stwierdził – bardziej interesowały go auta, takie jak vento lub passat, a koło samochodu Papały “nawet ruski by nie stanął”.
“Patyk” – decyzją warszawskiego sądu – wychodzi na wolność w 2015 roku, po trzech latach za kratkami, a w toczącym się nadal procesie odpowiada już z wolnej stopy. Małgorzata Papała nie rozpoznaje w nim strzelca. Poza tym sprawca miał na sobie długie spodnie, a “Biker” zeznał, że tego upalnego czerwcowego dnia “Patyk” nosił szorty.
Uniewinnienie i nowy wyrok
Prokuratura chce dla “Patyka” dożywocia, co ironicznie komentuje jego obrońca adwokat Grzegorz Cichewicz. Jak uważa, akt oskarżenia jest napisany “jak scenariusz amerykańskiego filmu”, a “Biker” powinien usłyszeć zarzut składania fałszywych zeznań. W 2020 roku zapada wyrok – “Patyk” jest niewinny. Z decyzją sądu nie zgadza się prokuratura w Łodzi, która składa apelację.
O tym, z jakim skutkiem rozpatrzył ją Sąd Apelacyjny w Warszawie, dowiedzieliśmy się 13 listopada 2023 roku. Sąd podtrzymał uniewinniający “Patyka” wyrok sądu okręgowego w sprawie zabójstwa byłego szefa policji. Sąd apelacyjny do ponownego rozpoznania uchylił niektóre inne zarzuty wobec oskarżonych.
– Zeznania świadka koronnego ws. zabójstwa gen. Marka Papały to dowód niewystarczający. Zachodzą poważne wątpliwości i te wątpliwości nie mogą doprowadzić do wyroku innego niż uniewinnienie – podkreśliła sędzia SA Dorota Tyrała w uzasadnieniu wyroku w tej sprawie.
Wyrok sądu oznacza, że nazwisko człowieka, który z zimną krwią zastrzelił byłego szefa polskiej policji, po 25 latach nadal pozostaje nieznane. I mało prawdopodobne wydaje się, że to się zmieni.
Gen. Marek Papała spoczął 2 lipca 1998 r. na cmentarzu komunalnym w Pruchniku na Podkarpaciu. Po ekshumacji zwłok 21 lutego 2020 r. jego ciało zostało skremowane i złożone w grobie na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Posłuchaj:
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty “taniej na zawsze”. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS