Kibice tradycyjnie już w komplecie pojawili się na meczu polskich siatkarzy w kraju. Miesiąc temu w Gdańsku oklaskiwali ich popisową grę, której efektem był historyczny triumf w Lidze Narodów. Teraz, w meczu otwarcia Memoriału Huberta Wagnera w Krakowie, nie mieli raczej powodów do radości, bo Biało-Czerwoni z kretesem przegrali ze Słoweńcami. Wyraźnie brakowało im energii i w secie ani razu nie przekroczyli granicy 21 punktów. Trener Nikola Grbić przyjął to ze zrozumieniem, bo realizuje swój plan. W nim może już uwzględniać Bartosza Kurka, który ma za sobą kłopoty zdrowotne. Bardziej skomplikowana jest zaś sytuacja Mateusza Bieńka.
Grbić wiedział, że nie może oczekiwać od drużyny energii, więc apelował o coś innego
Słoweńcy w XXI wieku są prawdziwą zmorą polskich siatkarzy w mistrzostwach Europy i już kilkakrotnie przekreślali marzenia kibiców Biało-Czerwonych ma sukces w tej imprezie. Teraz dali się we znaki wicemistrzom świata w Memoriale Wagnera, który jest bezpośrednim sprawdzianem formy przed czempionatem Starego Kontynentu. Drużyna Gheorghe’a Cretu z łatwością uporała się w piątek z ekipą prowadzoną przez Grbicia, przeważając w każdym elemencie.
– Grali naprawdę świetną siatkówkę. Oczywiście, my mogliśmy lepiej atakować, niektóre piłki mogliśmy lepiej przyjmować, lepiej bronić i blokować. Ale wielokrotnie oni atakowali naprawdę mocno po samych opuszkach palców – zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami trener Polaków.
Przypomniał też od razu to, że nie towarzyski turniej w Krakowie jest jego celem. Nim są mistrzostwa Europy, w których udział Biało-Czerwoni zainaugurują 31 sierpnia.
– Nie mówię, że powinniśmy się spodziewać, że przegramy w piątek w godzinę 0:3, ale trzeba się spodziewać trudności i tyle. Chcę wygrywać poszczególne mecze, ale nie przygotowuję drużyny pod memoriał. Mamy jeszcze dwa tygodnie przygotowań do ME. To wtedy mamy być najmocniejsi. Teraz chodzi o to, aby grać nawet jeśli nie jesteś w optymalnej formie – podkreślił.
Polakom zdarzały się już na początku sezonu mało przyjemne dla oka mecze. Męczyli się nieraz w fazie interkontynentalnej Ligi Narodów. Wówczas rotujący mocno składem szkoleniowiec nieraz próbował ich pobudzić i apelował o więcej energii. W piątek tego nie robił, bo wiedział, że nie ma to sensu.
– Zabraliśmy im teraz całą energię. To jak wyciskanie cytryny, która już jest wyciśnięta. Mogę ją dalej wyciskać, ale to nic nie da. Wiem, że zawodnicy są zmęczeni i wolniejsi, dlatego w trakcie meczu trudno było mi wymagać od nich więcej energii. Apelowałem za to, by byli bardziej precyzyjni, wykorzystywali szanse, byli cierpliwsi i bardziej skupieni – relacjonował Serb.
Dodał też, że zmęczenie fizyczne ma silny związek ze sferą mentalną. Zawodnikom trudniej się skupić, gdy odczuwają ból i myślą o tym, że nie są w stanie skakać tak wysoko jak zwykle oraz nie grają tak, jak powinni. Do tego dochodzi wpływ licznej publiczności.
– Jak masz kilkanaście tysięcy kibiców na trybunach, to jeszcze bardziej skupiasz się na sobie. Na tym jak grasz, zamiast pamiętać, co masz robić. To normalne – analizował Grbić.
“Mógłby wytworzyć nawet przekonanie, że jesteśmy niepokonani. Nie jesteśmy”. Grbić omawia sytuację Kurka i Bieńka
Obsada tegorocznej edycji memoriału jest wyjątkowo atrakcyjna. Zaproszenie organizatorów przyjęli bowiem mistrzowie olimpijscy Francuzi, mistrzowie świata Włosi oraz srebrni medaliści poprzedniej edycji ME Słoweńcy. Tacy rywale brutalnie obnażają wszelkie słabości.
– Moglibyśmy grać z reprezentacji Azerbejdżanu, Indii czy Egiptu i wygralibyśmy nawet w obecnej formie 3:0. I co z tego? Mógłby wytworzyć nawet przekonanie, że jesteśmy niepokonani. Nie, nie jesteśmy. Jak nie grasz dobrej siatkówki, to przegrywasz w godzinę. Staram się tak przygotować drużynę, aby grała najlepiej wtedy, kiedy będzie to potrzebne. Teraz tego nie potrzebuję. Teraz potrzebuję, by byli najlepsi, jak obecnie są w stanie. Nawet jeśli są zmęczeni, nie skaczą, nie są w stanie pokazać swojej gry na 100 procent – podkreślił trener wicemistrzów globu.
W drugim i trzecim secie na chwilę wprowadził Bartosza Kurka, który dopiero wraca do kadry po przerwie związanej z kłopotami zdrowotnymi. Kapitan będzie łagodnie na nowo wprowadzany do drużyny.
– Bartek trenuje z nami i skacze, ale potrzebuje jeszcze czasu. Musimy ponownie doprowadzić go do formy – zaznaczył szkoleniowiec.
W Krakowie nie ma zaś wciąż Mateusza Bieńka. Będący wcześniej w bardzo dobrej dyspozycji środkowy, który także był pewniakiem do gry w pierwszej szóstce, ma przewlekłe kłopoty z nogą i z tego powodu w ostatnich dniach przebywał na konsultacji lekarskiej w Berlinie. Ma wrócić do kraju w sobotę.
– Czekamy jeszcze na wyniki kolejnych badań. Wkrótce pojawi się komunikat w jego sprawie. Bardzo trudno przewidzieć, kiedy będzie gotowy i czy będzie gotowy na olimpijski turniej kwalifikacyjny – przyznał Grbić.
W sobotę Polacy w ramach Memoriału Wagnera zmierzą się z Francuzami, a w niedzielę na koniec zagrają z Włochami.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS