Gdy odkrywam, że trafiłam na cwaniaków lub bajkopisarzy albo po prostu czuję, że nie ma szans na dogadanie się. Nie toleruję też traktowania innych z góry. Ostatnim razem zrezygnowałam z rozmów już po pierwszym spotkaniu. W przesłanej wcześniej ofercie dane wyglądały dobrze, ale pamiętajmy, że papier przyjmie wszystko. Ja słucham intuicji. Szybko zorientowałam się, że nie siedzą przede mną ludzie, których obdarzę zaufaniem, a bez tego biznesu nie robię. Drugiego spotkania nie było.
Jakim mottem kieruje się pani w negocjacjach?
Obecnie przyświecają mi dwa hasła: „Nie odpuszczam” oraz: „Wiedz, czego chcesz i czego na pewno nie chce druga strona”.
Pani rytuał przygotowania do negocjacji jest bardzo szczegółowy. Jak przebiega?
Poza przygotowaniem merytorycznym staram się pozyskać jak najwięcej informacji o moim rozmówcy. Zawsze robię specjalną tabelkę, w której zapisuję szczegóły z jego życia: imiona żony lub męża, dzieci, zwierząt, preferencje kulinarne, lubianych przez niego artystów, rodzaj sztuki, która go interesuje, lub literaturę, którą czyta. Dobrze wiedzieć, z kim siadasz do stołu. Czy masz do czynienia z – cytując klasyka – „miękiszonem, krokodylem, czy twardym drapieżcą”. W dniu spotkania dbam też o wyciszenie i spokój wewnętrzny. Medytuję i ćwiczę jogę, a w trudnych momentach negocjacyjnych stosuję techniki relaksacyjne i oddychanie pudełkowe/kwadratowe.
Czytaj też: Alleluja i do przodu! Czym jest szczęście dla Grażyny Piotrowskiej-Oliwy?
Czy podczas negocjacji spotyka się pani z propozycjami spożycia alkoholu?
Traktuję taką propozycję jak biznesową pigułkę gwałtu i zastanawiam się, jaki ukryty cel ma mój rozmówca, aby u(ś)pić moją czujność. Alkohol absolutnie nie wchodzi w grę. W dużym biznesie to … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS