A A+ A++

Pomagają migrantom w przekraczaniu granicy, rzucają przedmiotami w polskich funkcjonariuszy, niszczą zapory, podrzucają atrapy bomb, a nawet strzelają “ślepakami” do polskich żołnierzy. Prowokacji ze strony białoruskich pograniczników jest coraz więcej – przyznaje Straż Graniczna. Eksperci, z którymi rozmawiała Interia podkreślają, że polscy funkcjonariusze i żołnierze nie mogą dać się prowokować, a każda taka sytuacja powinna być nagłaśniania w polskich i zagranicznych mediach.

W czwartek patrol służb białoruskich oddał strzały w kierunku żołnierzy Wojska Polskiego – prawdopodobnie przy użyciu ślepej amunicji – poinformowała Straż Graniczna. To nie pierwsza prowokacja ze strony Białorusinów.

– Prowokacje są prowadzone praktycznie cały czas – część z nich jest bardzo prymitywna, są to zaczepki słowne i obraźliwe gesty w stronę polskich funkcjonariuszy – wyjaśnia w rozmowie z Interią rzeczniczka Straży Granicznej ppor. Anna Michalska. Niektóre są poważniejsze, Białorusini np. podrzucają atrapy bomb. – Nie dajemy się prowokować. Oczywiście, jeśli będzie taka potrzeba, będziemy reagować, ale w tej chwili staramy się zachować zimną krew – podkreśla Michalska, zaznaczając, że pogranicznicy pracują w ogromnym stresie. 

“Oni tylko na to czekają”

– Przede wszystkim polscy żołnierze i funkcjonariusze powinni zachowywać spokój, bo to oczywiste prowokacje ze strony Białorusinów – podkreśla w rozmowie z Interią gen. Roman Polko, były dowódca GROM. – Wyzwolenie negatywnych emocji w Polakach byłoby na rękę Łukaszence. Oni tylko na to czekają – po to robią prowokacje, żeby zarejestrować jakąś negatywną reakcję polskiego żołnierza – przestrzega.

– To bezprecedensowe działania, bo zazwyczaj straże graniczne ze sobą współpracują, a tu mamy akty wrogości – podsumowuje Polko.

Jak mówi, wszystkie działania Białorusinów należy dokumentować i pokazywać na międzynarodowym forum. Polko zwraca przy tym uwagę na brak mediów na granicy. – Uważam, że dziennikarze powinni tam być obecni. Ja miałem dziennikarzy i podczas misji w Kosowie i w Iraku, i raczej to zawsze pomagało, nigdy nie nadwyrężali oni naszego zaufania – podsumowuje.

Jego zdaniem “trwały mur na granicy będzie na pewno lepszym rozwiązaniem niż obecne, kolczaste ogrodzenie”. – Trzeba zbudować solidną konstrukcję – dodaje.

Jak mówi, udało się częściowo uszczelnić granicę, “przez co problemy może mieć teraz Łukaszenka, bo sprowadził nie 30 migrantów, jak się wydawało na początku, ale dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy, ludzi”. – Łukaszenka miał nadzieję, że zaszantażuje Polskę i unijne restrykcje na Białoruś zostaną zniesione. A okazało się, że nikt z nim nie rozmawia – podkreśla. 

“Będą posuwali się do coraz większych prowokacji”

W podobnym tonie wypowiada się gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca i wiceszef MON. – Widać, że białoruska cierpliwość się kończy. Będą posuwali się do coraz większych prowokacji, bo dotychczasowe im się nie udawały – przekonuje w rozmowie z Interią.

Skrzypczak również zwraca uwagę na brak obecności dziennikarzy na granicy. – Problem w tym, że oni nas prowokują, a światowe media tego nie widzą, tylko opisują to, że Polacy “znęcają się” na granicy nad Irakijczykami i Syryjczykami. To przekaz mediów rosyjskich i białoruskich, one wygrywają wojnę z naszymi mediami – zauważa. 

– My mamy bardzo wąski dostęp do informacji – one są opóźnione i mało wiarygodne. A to jest wyścig z czasem. Niech oni tną te druty, ale my musimy to wszystko natychmiast pokazywać. Minister przedstawia zdjęcia i filmy na konf … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚcieżka rowerowa z Ciechanowa do Gołotczyzny już gotowa
Następny artykułHarry Brokking: O końcowym wyniku zadecydowały detale