W czasach pandemii i zamkniętych kin czy teatrów, jednymi z najłatwiej dostępnych dóbr kultury są fabularne gry komputerowe, których tej jesieni mamy zatrzęsienie. Oprócz wysokobudżetowych produkcji, takich jak choćby Assassin`s Creed Valhalla czy zbliżającej się wielkimi krokami polskiej superprodukcji Cyberpunk 2077 pojawiają się też krótsze rozgrywki, w tym dzisiejszy debiutant – Chronos: Before the Ashes. To nowa wersja gry Chronos, która powstała cztery lata temu na potrzeby VR (granie z użyciem wirtualnych gogli). Teraz z opowieścią o śmiałku przemierzającym labirynt, by uwolnić swoją krainę od smoka, mogą zapoznać się także gracze hołdujący klasycznej rozgrywce. Można się w niej pogrążyć na miłe dwa-trzy wieczory, a jeśli sięgniemy po trudniejsze poziomy rozgrywki (przygodowy, tudzież heroiczny) to i dłużej. I jedno jest pewne: o ile na starcie poczujemy się jako 18-latek, to w trakcie grania na pewno się zestarzejemy!
STARY, ALE JARY? Gry z serii rpg (role-plaing game), a z taką mamy tu do czynienia, polegają na robieniu tego i owego (najczęściej prowadzeniu walki z zastępami różnego autoramentu przeciwników), za co nagradzani jesteśmy punktami doświadczenia, a te z kolei zamieniamy etapami na zwiększanie możliwości bohatera, co z kolei pozwala nam stawiać czoła coraz co silniejszym rywalom, w tym tzw. bossom. W przypadku Chronos: Before the Ashes do wyboru mamy zwiększanie takich parametrów jak siła, zręczność, mistyka (korzystanie z dodatkowych opcji broni) lub życie. To pozwala nam kształtować bohatera może nie tyle na swoje podobieństwo, co na wyobrażenie, choć są w tym ograniczenia. I tu dochodzimy do elementu, który tę grę wyróżnia na tle innych. Otóż każda śmierć, a o tę nie jest trudno, bo walka w tej grze wcale nie jest łatwa (ale też nie za trudna – jest w sam raz), nie jest oczywiście ostateczna (co to, to nie), ale choć nasza postać jest wskrzeszana od razu, to jednak później. Prościej: przybywa nam rok życia, z wszelkimi tego konsekwencjami. Im stajemy się starsi, tym w mniejszym stopniu możemy nabywać siły i zręczności (aż do uniemożliwienia tego), co wymusza na nas zmianę stylu walki: z tej prowadzonej na hurra na uważną i dystansową. O ile bowiem w początkowej fazie rozgrywki nasz bohater kipi energią, to już jako 30-, 40-latek staje się ociężały, szybciej się męczy i zaczyna mu brakować refleksu. Zresztą kondycja to temat ciągle obecny, bo np. gdy mamy już mało punktów zdrowia nasza postać (nawet w wersji młodzieniaszka) zaczyna kuleć, czy wręcz słaniać się na nogach. Na szczęście, to samo dotyczy naszych przeciwników. Dodajmy jednak sprawiedliwie, że nabywanie lat ma też plusy. Jak to w życiu, stajemy się mądrzejsi, a więc łatwiej przychodzi nam korzystanie z magii.
PRZECHODZENIE PRZEZ ŚCIANY Grę zaczynamy jako osiemnastolatek, a kończymy…? Nam udało się osiągnąć finał w wieku 47 lat, więc łatwo obliczyć ile po drodze było zgonów. Za drugim razem pójdzie lepiej! Czas w grze spędzamy na wyrąbywaniu sobie drogi wewnątrz labiryntu, w którym roi się od zamkniętych drzwi (czasem można je otworzyć kluczem, a czasem tylko odryglowując od wewnątrz, czyniąc sobie skrót do kamieni świata, a więc punktów startowych, jak np. Nioh 2), zapadni, fałszywych ścian itp. Często, żeby dostać się w pożądane miejsce musimy rozwiązać zagadkę środowiskową, których stopień trudności może zaskoczyć. W uzyskiwaniu dostępu do kolejnych lokacji pomagają znajdowane w świecie gry przedmioty, które można wykorzystywać wprost, a czasem należy łączyć je z innymi tworząc nowe (z połączenia laski i trzonka otrzymujemy korbę), albo rozłożyć na części pierwsze (gdy potrzebujemy tylko trzonka). Najczęściej przedmiot znaleziony jest do wykorzystania za rogiem, ale zdarza się też, że spoczywa w naszym ekwipunku całe godziny i okazuje się być dopiero niezbędny, gdy już nawet przestaliśmy się stresować, że nigdzie go nie wykorzystaliśmy. Najważniejsze są dla nas jednak bronie (miecz, młot, topór itd.) i tarcza. Oraz czujność, bo wrogowie potrafią dobrze blokować i uderzać znienacka.
Gra, która ukazała się dzisiaj na wszelkie platformy (PC, PlayStation 4, Xbox One, Nintendo Switch), jest dostępna w polskiej wersji językowej (napisy). Na potrzeby napisania tej recenzji otrzymaliśmy ją bezpłatnie od firmy Dead Good PR.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS