A A+ A++

Niedawno na naszych łamach publikowaliśmy artykuł w tłumaczeniu Marcina Domino o pasterkach na Kaplicznej Górze. Dziś tekst o historii tego tajemniczego miejsca.

Wstęp

Do 1945 r. w najbliższej okolicy Prudnika istniały dwa urokliwie położone obiekty sakralne. Pierwszy z nich, młodszy funkcjonuje po dziś dzień, a potocznie nazywamy go klasztorkiem. Mowa oczywiście o Sanktuarium św. Józefa w Prudniku-Lesie. Drugi natomiast zwykło nazywać się starym, bądź zburzonym klasztorkiem. W pamięci żyjących jeszcze przedwojennych mieszkańców Prudnika miejsce to funkcjonuje jako Kapellenberg, z niem. Góra Kapliczna. To święte wzniesienie nie bez przyczyny określane jest jako pierwsze wzgórze Prudnika. Można odnieść wrażenie, iż współczesne pokolenia prudniczan nie do końca zdają sobie sprawę z roli, jaką w historii naszego miasta odegrała Góra Kapliczna. Tym bardziej warto przedstawić jej dzieje, a chciałbym to zrobić przez pryzmat postaci, które w kluczowy sposób przyczyniły się do niegdysiejszej świetności tego miejsca.

Pierwotna nazwa góry brzmiała Kappelsberge (pol. „Góra Kappela”) i pochodziła od nazwiska ówczesnego właściciela.

Pierwsze ślady stałej bytności człowieka na Górze Kaplicznej sięgają 1729 r., kiedy to prudniczanin Adam Rupprich po odbyciu pielgrzymki do Rzymu i wstąpieniu w tamtejszej Bazylice św. Kosmy i Damiana do trzeciego zakonu św. Franciszka, po powrocie do ojczyzny zatęsknił za odludnym żywotem. Przyciągała go ogromnie oddalona o ok. pół godz. marszu od miasta w kierunku południowo-zachodnim, zaciszna i otoczona lasami Góra Kapliczna.

Wzniesienie należało wówczas do właściciela Lip Hoffmanna, od którego Rupprich bez trudu otrzymał zgodę na osiedlenie się. Za pozwoleniem władz duchownych i świeckich wybudował on na Górze Kaplicznej drewnianą pustelnię.

W swoich zamierzeniach pustelnik mógł liczyć na wsparcie członków uznanego prudnickiego rodu Weidinger – cesarskiego pocztmistrza Sigismunda Weidingera oraz pisarza zbożowego Friedricha Weidingera. Za ich wstawiennictwem katolicki magistrat zezwolił Rupprichowi na wykorzystanie drewna ze starego kościoła parafialnego pod budowę pustelni.

Na Górze Kaplicznej Adam Rupprich spędził 11 szczęśliwych lat, dzieląc czas pomiędzy modlitwę, rozważanie, pracę w ogrodzie oraz zbieranie jałmużny. Po tym jak podczas jego nieobecności złodzieje splądrowali pustelnię, rozpoczął poszukiwania towarzysza swojej doli. Znalazł go w osobie Jakoba Fistela.

W 1743 r. opiekę nad świecką stroną ich żywota objął rajca miejski Paul Ernst Weidinger sen., który przeznaczył na ich utrzymanie 500 guldenów. Wydarzenie to, jak się później okaże miało kolosalne znaczenie dla dalszych dziejów Góry Kaplicznej. Za wstawiennictwem mieszkańców Prudnika pustelnikom zezwolono na odprawianie przynajmniej jednej mszy ofiarnej w miesiącu. W tym celu wzniesiono skromną drewnianą kaplicę, którą poświęcił prudnicki arcykapłan Georg Vietz. Pierwsze nabożeństwo odprawiono tam w czerwcu 1744 r. Odtąd wzniesienie nosiło nazwę Kapellenberg.

W tym samym roku do pustelników dołączył trzeci miłośnik samotności, a nadzór nad pustelnią sprawował duchowny świecki Smiskal. Porządek dnia pustelników regulował sporządzony przez proboszcza Łącznika Gottfrieda Weidingera statut, który w 1747 r. otrzymał zatwierdzenie władz biskupich.

Paradoksalnie w tym samym roku doszło do rozwiązania niewielkiej wspólnoty pustelniczej. Adam Rupprich, założyciel pustelni, zmarł w 1749 r. podczas podróży na uroczystości jubileuszowe do Rzymu. Na Górze Kaplicznej pozostał jedynie brat Fidelis.

II. Masywna kaplica i era kapucynów.

Dnia 10 czerwca 1750 r. nastąpiło położenie kamienia węgielnego pod nową masywną kaplicę, której budowę ukończono we wrześniu następnego roku. Inicjatorem jej wzniesienia był wspomniany już wcześniej Paul Ernst Weidinger sen., który nie doczekał końca budowy. Jego ostatnią wolę spełnił syn, Paul Ernst Weidinger jun.

Po tym jak próby pozyskania na inspektora księdza świeckiego spełzły na niczym wystarał się on, aby inspektorat nad Górą Kapliczną przejęli prudniccy kapucyni. Urząd duchowny wyraził na to zgodę, przy czym święte wzniesienie mógł zamieszkiwać tylko jeden kapucyn jako inspektor. Zarząd finansowy powierzono zwierzchnikowi świeckiemu, natomiast kontrole miał sprawować miejscowy arcykapłan.

Radca komercjalny Weidinger przekazał urzędowi duchownemu 3000 guldenów na utrzymanie pustelników oraz 600 guldenów na utrzymanie kościółka.

Dnia 7 grudnia 1751 r. nastąpiło przekazanie nadzoru nad pustelnikami kapucynom.

Postanowiono m.in., że w przypadku braku kandydatów na pustelników Góra Kapliczna nie stanie się rezydencją kapucynów, ale z całym majątkiem będzie funkcjonować jako filia miejskiej parafii w Prudniku. Zachowane zostały także wszystkie biskupie prawa do Góry Kaplicznej, która pozostawała pod bezpośrednią jurysdykcją biskupa. Mianował on rewidentów oraz inspektorów. Poza świętami Matki Boskiej Bolesnej oraz św. Onufrego nie wolno było odprawiać w kaplicy żadnych publicznych nabożeństw. W niedziele i święta mogła mieć miejsce jedynie cicha msza, ale tylko w czasie, kiedy w kościele parafialnym nie odprawiano nabożeństwa . Wszystko po to, aby nie odrywać od niego wiernych.

Niestety władze kościelne we Wrocławiu nie poinformowały o całym fakcie proboszcza miejskiego Vietza, w wyniku czego poróżnił się on z kapucynami. Doszło do tego, że proboszcz przybył na Górę Kapliczną żądając wydania kluczy do kaplicy oraz tabernakulum. Jednak po okazaniu mu aktu przekazania opuścił to święte miejsce.

Mieszkańcy Prudnika z radością przyjęli fakt przejęcia Góry Kaplicznej przez Kapucynów. Pierwszymi pustelnikami pod ich opieką byli: brat Fidelis, brat Jacobonus z Czech oraz brat Othmar.

Z czasem stan pustelni stawał się coraz gorszy, rozbudowy wymagała także kaplica, dlatego już w marcu 1752 r. Paul Ernst Weidinger jun. prosił u ministra Śląska o królewskie pozwolenie na budowę. Jego starania uwieńczone zostały sukcesem.

Jeszcze w kwietniu tego samego roku w nowym kościółku odczytano pierwszą mszę świętą. Rok później obiekt poświęcono ku czci Matki Boskiej Bolesnej oraz św. Onufrego. Poświęcenia dokonał prudnicki proboszcz Vietz w obecności proboszcza Lubrzy i Dytmarowa oraz czterech wikariuszy. Mnie więcej w tej formie kościół przetrwał aż do 1945 r.

Za pozwoleniem biskupa książęcego na Górze Kaplicznej można było prawić msze niedzielne i świąteczne, pod warunkiem, że nie będą one kolidowały z nabożeństwami w kościele parafialnym. Wraz z poświęceniem nowego kościoła w historii Góry Kaplicznej rozpoczęła się nowa era.

W kwietniu 1753 r. położono także kamień węgielny pod nową pustelnię. Oprócz Weidingera dobroczyńcą Góry Kaplicznej był także Andreas Müller, właściciel Lip, od którego Weidinger kupił plac pod nowy kościółek i pustelnię. Müller podarował kapucynom teren pod ogród i sad. Ufundował także duży krzyż przed pustelnią.

Nowy, większy i masywniejszy kościółek stał się miejscem przyciągającym katolików z całej okolicy. Liczba odwiedzających Górę Kapliczną wiernych rosła z roku na rok. W 1758 r. na świętym wzgórzu do sakramentu spowiedzi przystąpiło 10000 osób. Ze względu na bliskość granicy sporą część pielgrzymów stanowili niemieckojęzyczni mieszkańcy północnych Moraw (należących do królestwa czeskiego pod panowaniem Habsburgów) z diecezji ołomunieckiej. Było to także związane z faktem, iż kościół otrzymał rangę kaplicy hospicyjnej.

Od 1764 r. na Górze Kaplicznej przebywało już na stałe trzech kapucynów. Pierwszym przeorem był ojciec Othmar, za którego czasów powstał sad oraz pierwsza droga krzyżowa, którą poświęcono w 1754 r.

W 1771 r. zmarł wielki dobroczyńca świętego wzniesienia Paul Ernst Weidinger jun. Został uroczyście pochowany w krypcie pod kaplicą.

Za kadencji przeora Sabinusa utworzono bibliotekę, w kościółku wybudowano chór organowy, ukończono także budowę tzw. Kapliczki Oliwnej.

Dnia 28 lutego 1779 r. podczas ostrzału Prudnika zaistniałego w wyniku Bawarskiej Wojny Sukcesyjnej pomiędzy Austrią i Prusami na Górze Kaplicznej stacjonował austriacki batalion i pułk Dragonów wraz działami. Był to sądny dzień dla naszego miasta. W wyniku działań wojennych w gruzach legło 80 procent zabudowy Prudnika, w tym ratusz i wieża kościoła parafialnego.

W sierpniu tego samego roku przez Górę Kapliczną miał przejeżdżać cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego Józef II. Przybył tutaj wczesnym rankiem od strony Jindrichova, aby rzucić okiem na zniszczony przez jego wojska Prudnik. Ani mieszkańcy miasta, ani kapucyni nie mieli pojęcia o wizycie władcy, ponieważ w tym czasie modlili się w kościele.

Ze względu na blokadę granic jałmużny dla zakonników pochodzące z austriackiej części Śląska uległy znacznemu ograniczeniu, a z czasem zostały zakazane.

III. Sekularyzacja.

Pokój w Tylży z 1807 r. zabrał królestwu Prus ponad połowę terytorium, nakładając na to państwo olbrzymie kontrybucje. Aby im sprostać zdecydowano o konfiskacie dóbr kościelnych.

Dnia 30 października 1810 r. król pruski Fryderyk Wilhelm III podpisał edykt sekularyzacyjny, który wieścił rychły koniec fundacjom i klasztorom Śląska.

Pod koniec listopada tego samego roku radca wojenny Schüler (jego grobowiec to glorietta nieopodal nieistniejącego kościoła ewangelickiego w Prudniku) odczytał prudnickim kapucynom treść królewskiego edyktu, zgodnie z którym dotychczasowe hospicjum wraz z całym majątkiem stało się nieodwołalnie własnością króla Prus, a jego członkowie mieli być traktowani jak inni poddani ze wszystkimi ich prawami i obowiązkami.

Administratorem Góry Kaplicznej został agent handlowy Höptner. W 1811 r. zabroniono odprawiania tam publicznych mszy świętych, a kolejni kapucyni opuścili święte wzniesienie. Ostatnim z zakonników, który pozostawał na Górze Kaplicznej do listopada 1817 r., był gwardian prudnickich kapucynów ojciec Wenzel Vietz. Po opuszczeniu Prudnika przeniósł się do Nysy, gdzie zmarł. W ten sposób dobiegła końca przygoda kapucynów z Prudnikiem, którą rozpoczęli w 1654 r.

Decyzją króla kaplicę oraz pustelnię wraz z całym majątkiem przekazano miejskiemu

kościołowi parafialnemu. Przekazanie nastąpiło 16 maja 1813 r.

IV. Zakład poprawczy dla duchownych.

Mimo opuszczenia Góry Kaplicznej przez kapucynów mieszkańcy Prudnika nie pozostali obojętni na dalsze dzieje świętego wzniesienia. Byli wśród obywateli naszego miasta ludzie, którym los dotychczasowego hospicjum szczególnie leżał na sercu. Już wcześniej Emanuel Weidinger, ówczesny burmistrz Prudnika i przedstawiciel niezwykle zasłużonego dla Góry Kaplicznej rodu, składał propozycję utworzenia na wzgórzu nyskiej filii zakładu poprawczego dla duchownych.

W 1817 r. reprezentując gminę parafialną magistrat sprzedał za 600 talarów niemieckich władzom biskupim kaplicę wraz zabudową klasztorną, z zastrzeżeniem, że zachowane zostaną wszystkie roszczenia własnościowe Weidingerów do świętego miejsca i będą oni mogli użytkować kryptę.

W kolejnym roku nastąpiło przeniesienie na Górę Kapliczną zakładu poprawczego dla duchownym w Grotkowie. Tym samym spełnione zostało życzenie burmistrza Weidingera. Pierwszym inspektorem zakładu został pochodzący z Lubnowa Franz Polke.

W 1818 r. instytut zakupił od Renate Fipper, z domu Müller, właścicielki folwarku w Lipach, duży ogród, na terenie którego planowano budowę dwupiętrowego domu letniego z galerią oraz dachem w kształcie kopuły jako wieży widokowej. Planów z różnych przyczyn nie zrealizowano.

Jednym z inspektorów zakładu poprawczego dla duchownych na Górze Kaplicznej był ostatni śląski kapucyn, ojciec Bonaventura Menzel, który sprawował tutaj posługę przez ponad 24 lata, od 1837 do 1861 r. Pochodził on ze Supikovic (niem. Saubsdorf) koło Jesennika. Był m.in. wikarym w Bielawie, następnie proboszczem w Jaźwinie koło Dzierżoniowa. Zasługą kapucyna było m.in.: utworzenie niewielkiego cmentarza dla mieszkańców świętego wzniesienia (1843r.), wyłożenie posadzki kaplicy marmurem, a także obsadzenie terenu setką drzew owocowych. O Górze Kaplicznej Bonaventura Menzel pisał:

W dni powszednie, a w szczególności niedziele mieszkańcy miasta i wsi przybywają na górę i odwiedzają kaplicę. Prawie co godzinę na stopniach ołtarza pojawia się pobożny wierny (…) W każdy piątek i niedziele o 5 rano kaplicę wypełniają modlący się. O godz. 6 czytam msze świętą, podczas której zgromadzeni jednogłośnie odśpiewują pieśń. W najbliższym sąsiedztwie znajduje się kilka wiosek, które są dość oddalone od swoich kościołów parafialnych. Ci, którzy uczestniczą w tutejszym nabożeństwie spieszą następnie do domu, aby inni mogli się udać na mszę zwyczajną do kościoła parafialnego. Popołudniami, jeśli pozwala na to pogoda i nabożeństwo w kościele parafialnym dobiegnie końca wielu przybywa do kaplicy i modli się tutaj aż do wieczornych dzwonów.

W 1845 r. Bonaventura Menzel otrzymał z rąk burmistrza Prudnika tytuł honorowego obywatela miasta, a od prudnickiego starosty insygnia Orderu Czerwonego orła czwartej klasy.

Rok później książęcy biskup Heinrich w uznaniu zasług mianował go radcą duchownym. Kapucyn utrzymywał przyjazne relacje z mieszkańcami nowo wzniesionego klasztoru franciszkanów w Prudniku-Lesie. Przewodniczył nawet uroczystej sumie przy okazji poświęcenia klasztornego kościoła w 1867 r. Po złożeniu urzędu inspektora duchowny opuścił Górę Kapliczną i zamieszkał w dawnym klasztorze kapucynów na terenie miasta. W marcu 1869 r. spoczął pod krzyżem głównym cmentarza komunalnego w Prudniku.

Następcą Bonaventury Menzla na stanowisku inspektora był pochodzący z Nysy Karl Spöttel. Wcześniej wikariusz powiatowy w Prudniku, a także proboszcz w Nowym Świętowie i Racławicach Śląskich. Za jego kadencji na Górze Kaplicznej wzniesiono nowy, większy dom dla księży. Budowa trwała od wiosny do późnej jesieni 1862 r. Klasztorny ogród otoczono natomiast masywnym murem.

V. „Kulturkampf” i era franciszkanów

Po złożeniu urzędu przez Spöttela władze kościelne podjęły usilne starania w kierunku przekazania kierownictwa nad Górą Kapliczną franciszkanom. Szczególnie aktywny na tym polu był biskup wrocławski, kardynał Melchior von Diepenbrock. Jego dążenia urzeczywistniły się w 1869 r. wraz z przybyciem na święte wzniesienie ojca Piusa Bocka, któremu Góra Kapliczna w dużej mierze zawdzięczać będzie późniejszy urok, jaki znamy ze starych pocztówek i fotografii.

Pius Bock pochodził z Akwizgranu. Święcenie kapłańskie otrzymał w Padeborn. Był m.in. gwardianem klasztoru Rietberg w Westfalii. Po objęciu inspektoratu nad Górą Kapliczną zakonnik natychmiast rozpoczął prace rewitalizacyjne. Zadbał o upiększenie kościółka i otoczenia, pozyskując nowe organy i wyposażając ołtarze boczne.

Jego misję przerwał na jakiś czas „Kulturkapmpf”, a więc walka państwa pruskiego z kościołem katolickim po dojściu do władzy Otto von Bismarcka. W 1875 r. franciszkanin musiał opuścić święte wzniesienie znajdując najpierw schronienie u prudnickiego proboszcza Nippela.

W wyniku „Kulturkampfu” Góra Kapliczna przez siedem lat pozostawała nie zamieszkana. Wraz z odejściem zakonników zamknięty został także zakład poprawczy dla duchownych. Jego ponownie otwarcie nastąpiło w 1886 r., a kiedy rok później państwo pruskie pozwoliło franciszkanom na legalną działalność wszystko wróciło do starego porządku.

Ojciec Pius Bock powrócił na święte wzniesienie w roli inspektora i otrzymał do dyspozycji dwóch braci zakonnych. W latach 1888-1892 wybudował on na północnym i wschodnim zboczu góry 14 urokliwie położonych stacji drogi krzyżowej. Koszty budowy wyniosły 10000 marek. Dziełem franciszkanina była także Grota Lurdzka usytuowana po południowo-zachodniej stronie wzgórza. Jej poświęcenia przy licznym udziale wiernych dokonano w 1897 r. Warto w tym miejscu wspomnieć o znaczącym wkładzie zakonnika we wzniesienie kaplicy w Dębowcu. Ojciec Pius Bock zmarł 11 listopada 1897 roku i został pochowany na cmentarzu komunalnym w Prudniku, gdzie spoczął pod krzyżem głównym obok proboszcza Nippela i Bonvantery Menzla.

W latach 1898-1900 na Górze Kaplicznej przebywali franciszkanie z klasztoru św. Józefa w Prudniku-Lesie. Powodem przeprowadzki była budowa ich nowego budynku mieszkalnego.

Z zakonem franciszkanów Góra Kapliczna pozostawała związana aż do końca swojej egzystencji w 1945 r. Na początku XX stulecia dokonano znaczącej rewitalizacji kościółka, domu dla księży, kapliczki oliwnej, Groty Lurdzkiej oraz stacji drogi krzyżowej. Oprócz prudniczan na święte wzniesienie przybywali przede wszystkim mieszkańcy Chocimia, Dębowca i Wieszczyny, dla których w gruncie rzeczy spełniało ono rolę kościoła parafialnego. W okresie bożonarodzeniowym oczy wiernych cieszyła wspaniała szopka, a odprawiana o godz. 5 rano pasterka przyciągała tłumy. W Wielki Piątek natomiast na wzgórze ciągnęła procesja prowadzona przez proboszcza Prudnika. W 1922 r. w nabożeństwie ku czci Matki Boskiej Bolesnej uczestniczyło blisko 2000 osób.

Ważnym czynnikiem przyciągającym tak wielu wiernych na Górę Kapliczną było niewątpliwie piękno tego miejsca. W pierwszej połowie XX w. wyglądało ono mnie więcej tak:

Położony na otoczonym lasem i przyozdobionym klombami wzniesieniu niewielki rokokowy dom Boży sprawiał miłe wrażenie. Jego skromne proporcje (16 m długości, ok. 9 m szerokości i prawie 6 m wysokości) nie stanowiły przeszkody w odprawianiu nabożeństw. Kopułowata wieżyczka kaplicy zwieńczona była podwójnym krzyżem. Znajdujący się nad głównym wejściem obraz Matki Boskiej Bolesnej przypominał o tym, komu jest ona poświęcona. W 1908 r. za pozwoleniem kard. Georga Koppa po zewnętrznej, wschodniej stronie kaplicy, nad wejściem do krypty rodzina Weidinger kazała zamontować marmurową tabliczkę z napisem „Rodzinna krypta Weidingerów

Wnętrze kaplicy, które posiadało sklepienie kolebkowe oraz sześć okien zadziwiało stosunkowo bogatym i artystycznym wyposażeniem. Oprócz głównego ołtarza, poświęconego Matce Boskiej Bolesnej, znajdowały się tutaj cztery ołtarze boczne – ołtarz serca Jezusowego, św. męczennika Filumena, bractwa kapłańskiego, a także ołtarz św. Antoniego.

W kierunku wschodnim od kaplicy, w miejscu, gdzie wcześniej znajdowało się hospicjum kapucynów, wznosił się dwupiętrowy dom dla księży. Ozdobą gabinetu przyjęć były dwa duże portrety fundatora kaplicy oraz hospicjum – radcy komercjalnego Paula Ernsta Weidingera oraz jego małżonki Beaty.

Na wschód i północ od domu dla księży znajdowały się dwa ogrody. Ze stromego zbocza przed tzw. ogrodem kuchennym kapucynów roztaczał się widok na Dolinę Prudnika.

Niewątpliwego uroku Górze Kaplicznej nadawało 14 stacji drogi krzyżowej, które w cienistym lasku tworzyły półkole wokół góry. Szczególna była dwunasta stacja, na którą składały się trzy duże krzyże z figurą Zbawiciela oraz dwóch łotrów. Przed nimi na pierwszym planie znajdowały się kamienne figury Marii oraz św. Jana. Urokliwa była również czternasta stacja, znajdująca się po południowej stronie kaplicy, gdzie bluszcz otaczał grotę, w której Maria opłakiwała ciało Jezusa.

Grota Lurdzka – ostatnie dzieło ojca Piusa, znajdowała się na południowo-zachodnim zboczu góry.

VI. Druga wojna światowa, czyli zmierzch świętego wzniesienia.

Kres istnieniu zabudowań na Górze Kaplicznej przyniosły działania wojenne, jakie rozegrały się w Prudniku i okolicy wiosną 1945 r. 17 marca miasto zostało zaatakowane przez wojska radzieckie, a dwa dni później ostatecznie zdobyte. Wycofujący się Niemcy jeszcze długo stawiali opór na pobliskich wzniesieniach Gór Opawskich. Teren pomiędzy Prudnikiem i Dębowcem zaminowano. Zacięte walki toczyły się również o święte wzgórze, którego bronił m.in. Wehrmacht, oddziały Volksstrumu, Hitlerjugend, a także żandarmeria.

Tak na krótko po zakończeniu II wojny światowej Górę Kapliczną zapamiętał ks. Zygmunt Nabzdyk:

Na Kapellenberg udało nam się wejść po raz pierwszy w lipcu 1945 roku. (…) Widok z góry na okolicę był nadal piękny, lecz widok bezpośredni na klasztor i otoczenie – przerażający. Kościółek został całkowicie zrujnowany, ostała się tylko część ścian. Krypta pod kościołem była otwarta, również trumny Weidingerów otwarte i zbezczeszczone. Ściana frontowa budynku klasztornego zburzona przez pociski artyleryjskie. Kaplice drogi krzyżowej i Różańcowe zniszczone. Ostały się tylko trzy krzyże w lasku, które później również rozbito i ostatnia stacja Drogi Krzyżowej koło zrujnowanego kościółka.

W okresie PRL-u pozostałości zabudowań na Górze Kaplicznej doszczętnie zniszczono. Pod koniec XX w. pojawiła się inicjatywa utworzenia tutaj toru narciarskiego i saneczkowego. Wzgórze podwyższono, nawożąc na jego szczyt gruz i ziemię. W ten sposób zasypane zostały ostanie ślady budynków klasztornych. Na początku lat 90-tych stała tu ostania kapliczka, którą bezmyślnie przewrócono.

W 1992 r. dzięki staraniom m.in. dominikanina ojca Edwarda Olecha o raz ks. Zygmunta Nabzdyka na szczycie Góry Kaplicznej, w miejscu dawnego sanktuarium postawiono pamiątkowy krzyż z tablicą przedstawiającą jego historię.

Odwiedzając dziś Górę Kapliczną wciąż natrafić można na ślady jej bogatej przeszłości w postaci kamieni, cegieł, potłuczonych dachówek, a także fragmentów kapliczek. Aura tajemniczości, jaka roztacza się nad „Starym klasztorkiem”, przyciąga odkrywców oraz poszukiwaczy skarbów. Odwiedzając to święte miejsce warto poddać się krótkiej refleksji nad jego niezwykle ciekawą historią. Szkoda tylko, że los obszedł się z nim tak surowo.

Marcin Domino

Autor jest germanistą, lektorem i tłumaczem języka niemieckiego

Bibliografia:

Johannes CHRZASZCZ: Geschichte der Stadt Neustadt in Oberschlesien, Neustadt 1912.

Fr. Antoni Kazimierz DUDEK: Raptularz Franciszkanów z Prudnika, Prudnik Las, 2005.

Alfonsd NOWACK: Die Bergkapelle zur Schmerzhaften Muttergottes bein Neustadt OS., Neustadt 1924.

Antoni WEIGT, Andrzej DEREŃ. (red.), Ziemia Prudnicka. Rocznik 2005. Prudnik 2005.

Augustyn Bogusław WELTZEL: Historia Miasta Prudnika na Górnym Śląsku, Opole 2005.

Paul Ernst Weidinger Ojciec Pius Bock Góra Kapliczna

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAdam Marciniak odchodzi z Arki Gdynia. W czwartek ruszają przygotowania do rundy wiosennej
Następny artykułDemokrata Warnock triumfuje w Georgii. Partia może wygrać też drugi wyścig wyborczy