A A+ A++

W tym roku Światowy Dzień Gołębia, który obchodzony jest 9 kwietnia, przypada w wyjątkowy dzień, jakim jest Wielkanoc. Obydwa święta nie obyłyby się bez jednej wspólnej rzeczy, jaką jest jajko.

Gołąb wypuszczony o 6:00 w Magdeburgu, jest w stanie dotrzeć do Dębicy o 15:00. Musi być jednak trenowany, a Andrzej Warchoł wie, jak to robić. Gołębiami zajmował się od małego, kiedy jeszcze mieszkał w Wadowicach. Hobby odziedziczył po ojcu, choć rodzicom nie do końca się to podobało. Woleli, by syn się uczył, a nie przesiadywał w gołębniku.

– Ale z pasją się nie dyskutuje, to jest prawie jak choroba – mówi.

Kiedy przeprowadził się do Dębicy, kupił pierwsze pocztowce od ks. Józefa Słabego. Jeden z nich, który wykluł się w 1993 roku, żył aż 23 lata. Przeciętnie ptaki te dożywają 10-12 lat, a w zawodach startują do ukończenia szóstego roku życia.

To na tym czempionie oparł hodowlę, której poświęca kilka godzin dziennie. Rano wstaje o wpół do piątej, żeby przed pracą nakarmić ptaki. Ma ich ponad sto, ponad siedemdziesiąt dorosłych, które mogą startować w lotach i czterdzieści, które wykorzystuje do celów rozpłodowych.

Uzupełnia też wodę w poidełkach, sprząta klatki i otwiera im wyjście, by trenowały. W dni wolne zabiera gołębie, które skończyły dwa miesiące, wywozi je do 50 kilometrów od domu i pozwala szukać drogi do gołębnika.

– Jak je wypuszczę koło zjazdu z autostrady w Brzesku, to są w domu wcześniej niż ja samochodem – śmieje się Andrzej Warchoł.

W ten sposób przygotowuje je do startu w zawodach. Dorosłe rywalizują od maja do lipca na dystansie od 100 do 1000 km. Powyżej 700 km to są trasy maratońskie, a gołębie pocztowe potrafią je pokonać w jeden dzień. Młode we wrześniu na dystansie od 100 do 450 km.

– One są do tego stworzone, uwielbiają latać, aż się do tego trzęsą – opowiada hodowca.

Jedne, jak Omena, są najlepsze w sprintach, inne, jak Lux Hans kupiony od Hansa Grzesika w Niemczech, na dłuższych dystansach. Spośród ptaków wyhodowanych u siebie wyróżnia wybitnego lotnika, jakim jest Szmaragd, obecnie też przeznaczonego do rozpłodu.

– Bo dzięki temu do tej pasji nie dokładam, jak coś uda się sprzedać – tłumaczy.

Andrzej Warchoł może się pochwalić dwoma tytułami wicemistrza okręgu Rzeszów i Tarnów. Na szczeblu krajowym udało mu się wejść do setki, o co jest bardzo trudno. A jego gołębie są pokazywane na ogólnopolskich wystawach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRadomiak Radom kontra lider. Oba zespoły nie mogą pozwolić sobie na stratę punktów
Następny artykułCo w transferach PlusLigi piszczy?