Gol z połowy i determinacja Śląska. Ekstraklasa ruszyła na całego
Śląsk Wrocław długo bił głową w mur. Lechia Gdańsk prowadziła na boisku wicemistrza Polski po cudownym golu z połowy boiska, ale w doliczonym czasie gospodarze wyrównali za sprawą Tommaso Guercio. Remis 1:1, który raczej nikogo nie zadowala.
W tym artykule dowiesz się o:
Z Wrocławia Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
Lechia w poprzednim sezonie była zdecydowanie najlepszym zespołem Fortuna I ligi. I trzeba przyznać, że do Wrocławia przyjechała jak po swoje. Nic sobie nie robiła z faktu, że Śląsk jest aktualnym wicemistrzem Polski. Zaryglowała dostęp do własnej bramki i samemu starała się odgryzać.
No ale raz odgryzła się tak, że klękajcie narody. Po koszmarnym błędzie Simeona Petrowa piłkę przejął Tomasz Neugebauer i zaskoczył Rafała Leszczyńskiego strzałem niemal z połowy boiska. 1. kolejka nowego sezonu, a tymczasem już mamy mocnego kandydata do gola rundy. Żeby było ciekawiej, to pierwsze trafienie Neugebauera na poziomie Ekstraklasy (inna sprawa, że rozegrał w niej dopiero cztery mecze, więc za bardzo nie miał okazji, by ten bilans był lepszy).
I… prawie wystarczyło. Prawie, bo w końcówce gospodarze rzucili wszystkie siły do ataku i w drugiej minucie doliczonego czasu do wyrównania doprowadził rezerwowy Tommaso Guercio. Ależ on ruszył na tę piłkę – jakby od tego zależało jego życie. Ale opłaciło się. Gdańszczanie zostali trochę ukarani za minimalizm, bo w ostatnich minutach cofnęli się zdecydowanie za głęboko. Nawet jeśli Śląsk grał przeciętnie, by nie powiedzieć słabo, to potrafił to wykorzystać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zbigniew Boniek wciąż to ma! Cóż za opanowanie piłki
Co by nie mówić, remis jest raczej sprawiedliwy, choć pewnie nie cieszy żadnej z drużyn. Śląsk długo był po prostu strasznie monotematyczny. Były próby z dystansu, ale czujny w bramce Lechii był Bohdan Sarnawśkyj. A kiedy już piłka znalazła się w polu karnym pod nogami Sebastiana Musiolika, to golkiper gości błysnął refleksem na linii.
Choć z drugiej strony Ukrainiec mógł równie dobrze być antybohaterem, kiedy na początku drugiej połowy po prostu zwariował, zaczął się kiwać w polu karnym i stracił piłkę. Piotr Samiec-Talar już cieszył się z gola, jednak w ostatniej chwili futbolówkę z linii bramkowej wybił Andrei Chindris.
W końcu jednak wrocławianie dopięli swego. Wyrównali, a na dobrą sprawę mogli to zrobić chwilę wcześniej, gdy fenomenalny strzał z dystansu oddał Nahuel. Piłka leciała w samo okienko bramki, jednak po raz kolejny rewelacyjną interwencją popisał się Sarnawśkyj. Trybuny odżyły w doliczonym czasie, Śląsk szukał drugiego gola, natomiast nie był w stanie zrobić nic więcej.
Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 1:1 (0:1)
0:1 Tomasz Neugebauer 12′
1:1 Tommaso Guercio 90+2′
Składy:
Śląsk: Rafał Leszczyński – Mateusz Żukowski (84′ Łukasz Gerstenstein), Simeon Petrow, Aleks Petkow, Serafin Szota (75′ Tommaso Guercio) – Piotr Samiec-Talar (84′ Burak Ince), Petr Schwarz (88′ Arnau Ortiz), Peter Pokorny, Jakub Jezierski (75′ Filip Rejczyk), Nahuel Leiva – Sebastian Musiolik.
Lechia: Bohdan Sarnawśkyj – Dominik Piła, Andrei Chindris, Elias Olsson, Miłosz Kałahur – Camilo Mena (87′ Conrado), Iwan Żelizko, Tomasz Neugebauer (61′ Serhij Bułeca), Rifet Kapić (87′ Karl Wendt), Louis D’Arrigo (77′ Bohdan Wjunnyk) – Kacper Sezonienko.
Żółte kartki: Jezierski, Szota, Petrow (Śląsk) oraz Neugebauer (Lechia).
Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS