Sprawa dotyczy wydarzeń z czerwca 2021 r. Jak relacjonuje „Gazeta Wyborcza”, Łukasz pojechał wtedy z matką na grzyby i wziął nożyk do obierania ziemniaków. W lesie oboje się rozdzielili. 39-latek nie wrócił jednak do samochodu i nie odbierał telefonu. Matka powiadomiła o sprawie służby. Mężczyzna w przeszłości podjął próbę samobójczą i spędził pięć miesięcy w szpitalu. Psychiatra rozpoznał u niego schizofrenię i przepisał leki, które Łukasz odstawił, jak lepiej się poczuł.
Kulisy postrzelenia niepoczytalnego 39-latka przez policję
Jak się okazało, mężczyzna w lesie się okaleczył. Kiedy trzech policjantów znalazło 39-latka, zaczęli do niego celować i wezwali karetkę. Jeden z nich czekał w radiowozie, łącząc się z dyżurnym. Funkcjonariusze relacjonowali, że nie podchodzili do mężczyzny, bo groził, że podetnie sobie tętnicę udową, albo ich zaatakuje. Łukasz po kilku minutach ruszył do jednego z policjantów, który zaczął się cofać i strzelać. Następnie zaczął podbiegać do kolejnych, którzy również zaczęli strzelać.
W międzyczasie matka była uspokajana przez innych funkcjonariuszy, że strzały pochodzą ze strzelnicy. Tymczasem przez kolejne kilka minut policjanci czekali przy 39-latku na karetkę i wsparcie kolegów z paralizatorami. Kiedy mężczyzna się podniósł, wówczas funkcjonariusze użyli paralizatora. Łukasz do szpitala był wieziony w kajdankach. Jak się później okazało, 39-latka postrzelono 17 razy.
Chory na schizofrenię 17 razy postrzelony przez policję. „Ustalcie wspólną wersję”
Dyżurny poinformował interweniujących policjantów, że mężczyzna przeżył, a po nich „przyjadą wszyscy święci i muszą ustalić wspólną wersję”. Okazało się, że Łukasz nie miał przy sobie noża. Matka przez siedem godzin nie wiedziała, że jej syn został postrzelony. Kolejnego dnia do jej mieszkania przyszło sześciu policjantów z psem informujących o przeszukaniu. Nie znaleźli broni ani narkotyków. Funkcjonariusze w końcu znaleźli nóż, który został w lesie.
Wbrew twierdzeniom policjantów okazało się, że mężczyzna nie był pod wpływem narkotyków. Prokuratura chciała ścigać 39-latka za grożenie funkcjonariuszom, ale według biegłych jest niepoczytalny. W sprawie prowadzone jest śledztwo przeciwko przekroczeniu uprawnień przez policję. Na błędy funkcjonariuszy wskazywał jeden z biegłych, który również jest policjantem. Użycie broni uznał za nieadekwatne do zagrożenia. Policjanci nie przyznają się winy. Proces ruszy w marcu.
Czytaj też:
Potrącenie i atak maczetą w Radkowie. Policja zatrzymała podejrzanychCzytaj też:
Zaatakował kobietę „na pasach”. Odgryzł jej fragment ucha i ukradł samochód
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS