A A+ A++

Po trzech tygodniach ładowania akumulatorów na własnych obiektach, trener Dariusz Banasik, sztab szkoleniowy i 27 piłkarzy GKS Tychy wyjechało w miniony piątek do Medulin w Chorwacji, by tam potrenować w lepszych warunkach atmosferycznych i rozegrać turniej z udziałem drużyn z Bałkanów.

Trójkolorowy autokar opuścił Tychy w piątkowy wieczór, by sobotnim rankiem zameldować się w oddalonym o kilkanaście kilometrów od stolicy Istrii Puli nadmorskim 6,5-tysięcznym miasteczku Medulin.

Na zgrupowanie wyjechali: bramkarze – Maciej Kikolski, Adrian Kostrzewski i Stanisław Czarnogłowski; obrońcy – Marko Dijaković, Nemanja Nedić, Jakub Budnicki, Marcel Błachewicz, Krzysztof Machowski, Dominik Połap i Jakub Tecław; pomocnicy – Teo Kurtaran, Wiktor Niewiarowski, Marcin Szpakowski, Przemysław Mystkowski, Kacper Skibicki, Norbert Wojtuszek, Julius Ertlhaler, Mateusz Radecki, Wiktor Żytek, Jakub Bieroński, Miłosz Pawlusiński, Denis Matyśkiewicz i Miłosz Krzak; napastnicy – Daniel Rumin, Bartosz Śpiączka, Maksymilian Stangret i Patryk Mikita.

Już następnego dnia po przybyciu do Chorwacji tyszanie rozpoczęli turniej Medulin Cup, rozgrywając w słoneczne niedzielne popołudnie mecz  z występującym w chorwackiej II lidze zespołem NK Karlovac 1919. Co ciekawe, Karlovac jest miastem, z którym Tychy bodaj w ubiegłym roku nawiązały stosunki partnerskie.

W tym „derbowym” spotkaniu trener Dariusz Banasik sprawdził ogromną większość swoich zawodników, wystawiając na każdą połowę meczu zupełnie inne jedenastki. Nie wystąpili tylko Czarnogłowski, zmagający się z urazem stawu łokciowego Machowski oraz Dijaković, Pawlusiński i Niewiarowski. Pierwsze 45 minut Trójkolorowi zagrali w składzie: Kikolski, Połap, Nedić, Żytek, Błachewicz, Mystkowski, Wojtuszek, Radecki, Ertlhaler, Mikita, Śiączka. W pierwszym kwadransie więcej szans na otwarcie wyniku mieli tyszanie, a najbliżej byli w 12 min., kiedy na drodze piłki stanęła poprzeczka chorwackiej bramki. Na przerwę piłkarze schodzili jednak przy prowadzeniu rywali, bowiem w 21 min. Viduka w niegroźnej z pozoru sytuacji zdecydował się na precyzyjny strzał z prawej strony boiska w długi róg, czym zaskoczył Kikolskiego.

Na drugą połowę meczu wyszła inna drużyna GKS: Kostrzewski, Budnicki, Bieroński, Tecław, Krzak, Skibicki, Kurtaran, Szpakowski, Matyśkiewicz, Stangret, Rumin. Żadnemu jednak z wymienionych graczy nie udało się zmienić niekorzystnego rezultatu, choć tuż przed końcem tylko słupek uratował drużynę Karlovaca po strzale z rzutu wolnego Teo Kurtarana.

– Przygotowujemy się do rozgrywek ligowych i ten turniej jest tylko etapem w tych przygotowaniach – powiedział po spotkaniu trener Dariusz Banasik. – Może nasza gra nie była jeszcze taka, jak być powinna, ale mamy za sobą ciężkie treningi w Tychach i długą podróż, więc piłkarze mają prawo być zmęczeni – dodał szkoleniowiec GKS.

W najbliższą środę, 31 stycznia kapitan GKS  Nemanja Nedić będzie musiał odpierać ataki swoich rodaków, bo w drugim turniejowym spotkaniu tyszanie zmierza się z I-ligowcem z Czarnogóry – OFK Mladost Donja Gorica. Ostatni mecz grupowy czeka Trójkolorowych w sobotę, 3 lutego, a ich przeciwnikiem będzie macedoński I-ligowiec FK Rabotnički Skopje.

Fot. FB/Klub Piłkarski GKS Tychy

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKnurów: dobre miejsce na mapie Śląska. Zmienia się w atrakcyjne miejsce do życia
Następny artykułUratowany przed wychłodzeniem